niedziela, 3 marca 2019

Różne oblicza pożądania w czasem zadziwiających okolicznościach (antologia "Pożądanie")

Jakby się nad tym zastanowić, słowo „pożądanie” zostało bardzo ciekawie wykorzystane w sensie relacji między dwojgiem ludzi. Pożądać, to znaczy bardzo czegoś chcieć, pragnąć posiadać – dosłowność znaczenia tego wyrazu sprawia wrażenie niezwykle jednoznaczne, nie pozostawia w zasadzie żadnego pola do interpretacji.

Jakby na przekór zbiór opowiadań zatytułowany „Pożądanie” stara się pokazać o wiele szersze spektrum znaczeń, w którym pragnienie obcowania fizycznego jest tylko jednym z wielu. W celu realizacji tego planu do antologii zaproszono pisarzy związanych z fantastyką, jeśli nie tworzących w gatunku dziś, to przynajmniej przed laty. I jak to w fantastyce bywa – tylko wyobraźnia jest ograniczeniem, i ogromna większość tytułów w „Pożądaniu” zapewnia bardzo dobrą zabawę, tak jak zabawą jest porównywanie ze sobą pomysłów pisarzy na prezentację czegoś związanego z tematem.

Zresztą nie znajdziemy tu debiutantów (no, chyba że pani Prandzioch, nie wiem, być może), tylko doświadczonych twórców, którzy nie raz ani nie dwa udowodnili, że wiedzą z której strony trzyma się długopis. I tak Wit Szostak przygotował coś tak kompletnie szostakowskiego, że od razu przypomina mi się genialne „Sto dni bez słońca”, a Michał Cetnarowski przywalił tekstem tak mocnym, że ktoś powinien policzyć jak wiele autor znalazł synonimów do słowa „masturbacja”. Jakub Małecki zabawił się dokładnie tak, jak Jakub Małecki bawić zwykł się i otrzymaliśmy rzecz z niezliczoną ilością możliwych interpretacji, zupełnie inaczej niż Jakub Żulczyk, który żulczykowsko przywalił niczym pięścią między oczy nie pozostawiając nam żadnych złudzeń.

Tymczasem Jakub Nowak zaszalał z lepszą formą science fiction, oferując nam zadziwiający pomysł na opowiadanie o miłości i pożądaniu, którego głównego motywu boję się zdradzić, bo lepiej samemu poznać. Bernadeta Prandzioch pokazała uczucie ze strony bardziej emocjonalnej, niż cielesnej, Jarosław Urbaniuk wprost przeciwnie, choć w sumie nie, a najciekawszy okazał się Marcin Przybyłek, który zrobił mi… chciałbym napisać, że zrobił dobrze, ale się wstydzę być tak dosłownym. W każdym razie autor przygotował opowieść o pożądaniu w świecie Gamedeka, tego mojego ulubionego, z czasów opowiadań, gdzie mieliśmy do czynienia z pełnym zaskakujących pomysłów cyberpunkiem, których tak brakowało w każdym kolejnym tomie.

Zdecydowanie warto sięgnąć po tę antologię, tu w zasadzie nie ma słabych tekstów, co najwyżej… dziwne, takie, rzekłbym nawet, że orbitowskie.

Powergraph 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz