niedziela, 3 marca 2019

Pablos gracz: Małe gry bywają piękne, czyli dlaczego warto zagrać w „2064: Read Only Memories”

Poza paroma partyjkami w Rocket Leaguew ogóle nie grywam online, z ludźmi. A jednak ostatni abonament na PS Plus, jaki opłaciłem, był na rok z góry. Powodem tego jest łatwość zapomnienia o wydanych pieniądzach (to boli tylko raz) i oczekiwanie na gry z abonamentu. Wcale nie liczę na tytuły AAA, bowiem te zazwyczaj kupuję i ogrywam sobie sam w okresie premierowym. Znacznie bardziej chodzi mi o tytuły mniejsze, na które normalnie nigdy nie zwróciłbym uwagi. W ten sposób zagrałem m.in. w świetne Alone with You, a także w 2064: Read Only Memories.

Grę początkowo chce się nazwać przygodówką, bowiem wydaje się, że będziemy klikać po kolejnych lokacjach, kolekcjonować przedmioty, które następnie będzie trzeba użyć w jakiejś sytuacji. Ale nie, już po kilku kwadransach się okazuje, że 2064: Read Only Memories to bardziej produkcja w stylu visual novel. Tak naprawdę jako gracz będziemy po prostu świadkami sporej ilości dialogów, a ewentualne zdobycie, tudzież następnie użycie przedmiotu to prawdziwa rzadkość.
Tytuł prezentuje opowieść w stylu cyberpunkowym. Mowa tu jednak o cyberpunku takim, jakim sobie go wyobrażano w latach 80., co na dziś dzień modnie nazywa się retrofuturyzmem. To nie świat rodem z Deus Ex, a bardziej Cyberpunk 2020. W grze wcielamy się w rolę dziennikarza, który zajmuje się testowaniem urządzeń elektronicznych, gadżetów. Pewnego dnia po obudzeniu w jego skromnym mieszkaniu znajduje się tzw. ROM, czyli po naszemu: robot, android. Jednakże w przeciwieństwie do licznych w mieście ROM-ów, ten jest samoświadomy. Przedstawia się jako Turing, i dzieli się z graczem swoją troską: jego twórca, który jest jednocześnie dalszym znajomym gracza, zaginął. I tak rozpoczyna się przygoda, która przy pomocy grafiki rodem z ośmiobitowców, sporej ilości tekstu i widocznym na każdym kroku głębokim uczuciu do retrofuturyzmu zabierze nas o wiele dalej, niż mogłoby się wydawać.

Sprawa zaginięcia naukowca to tylko powód do wejścia w świat przedstawiony. A świat ten to bardzo sprawnie przygotowane miejsce, wypełnione interesującymi postaciami, które krok po kroku będą przekazywać graczowi coraz to ciekawsze problemy, z jakimi musza sobie radzić w tym roku 2064.



A są to problemy dokładnie te same, z którymi borykamy się jako ludzie od niepamiętnych czasów. Możliwość stosowania wszczepów, zmiany wyglądu zewnętrznego dzieli ludzkość dokładnie tak, jak kolor skóry, wyznanie religijne lub jego brak, pochodzenie, narodowość, zarobki, stan zdrowia, płeć czy nawet wiara w płaskość/kulistość Ziemi czy sposób rodzenia. Dowiemy się, że często dokonanie istotnych zmian w wyglądzie i funkcjonowaniu człowieka wcale nie jest kwestią widzimisię, że jest efektem choroby, tudzież jej leczenia. Nie brakuje takich, którzy uważają się za nowy gatunek człowieka 2.0, ale powstały też oczywiście organizacje anty-hybrydowe. Zwykli, w miarę rozsądni ludzie są pośrodku, w najgorszej pozycji, atakowani z obu stron. Czyli ludzkość w całej okazałości, a gracz gdzieś w tym wszystkim musi sobie wyrobić zdanie. Scenariusz jest na wysokim poziomie i faktycznie może zastanowić niektórych graczy.

Nie znaczy to jednak, że będziemy mogli w istotny sposób wpłynąć na fabułę i na sam świat. Nie, wszystkie dostępne linie dialogowe są tak skonstruowane, by nie obrazić inteligencji gracza, ale jednocześnie postawić go w pewnej pozycji, która nie może ulec zbyt gwałtownym zmianom. Jednak to wcale nie jest wadą, bowiem same postaci i ich dialogi zostały przygotowane naprawdę nieźle, a aktorstwo jest już na poziomie najwyższym. 2064: Read Only Memories to jedna z najlepiej odegranych głosowo gier, w jakie grałem w życiu.

Serdecznie polecam grę, to niezła historia i interesujące dylematy moralne, bardzo przyjemnie spędzone kilka godzin. Może po screenach tego nie widać, ale już po pierwszych kilku kwadransach zabawy grafika nie tylko przestanie dziwić, tudzież przeszkadzać, co stanie się wręcz kolejnym elementem pasującym do tej cyberpunkowo-retro-futurystycznej układanki, którą Turing tak bardzo chce rozwiązać, że po prostu nie wypada mu odmówić pomocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz