sobota, 9 września 2023

Soraya Lane - Utracone córki, tom 1. "Córka z Włoch"

Oczywiście, że chodzi tu o „Siedem Sióstr” Lucindy Riley; nawet jeśli Autorka będzie stawać na głowie, i tak nikt jej nie uwierzy - to zbyt oczywiste nawiązanie. Czy to coś złego? Absolutnie nie, pod warunkiem, że powieść będzie dobra, że dostarczy podobnych - a w idealnych warunkach nawet lepszych - emocji, niż „ten bardziej znany cykl”.

Ale nie dostarcza. Książka jest pod każdym względem słabsza od nawet najsłabszych części „Siedmiu Sióstr”, i mówię to naprawdę obiektywnie, bez żalu za cyklem Lucindy (ale z żalem wywołanym jej przedwczesną śmiercią). Wszystko tu zaprezentowane jest na poziomie jedynie przyzwoitym; bohaterka jest bardzo płaska i pozbawiona głębi psychologicznej; w zasadzie obie bohaterki, ta z naszych czasów i ta sprzed lat. Dodatkowe postaci są ledwie zarysowane, a uporczywe powracanie do przyjaciółki, którą „starsza” z postaci utraciła w przeszłości to już szczyt wszystkiego. Ot, miała przyjaciółkę i ją utraciła. Kilkukrotne powtarzanie jaka była to trauma nie jest tym samym, co zaprezentowanie owej traumy, owej przyjaciółki i okrutnego losu, który ją zabrał. Doprawdy, pierwszy raz się spotykam z aż takim pójściem na łatwiznę i traktowaniem odbiorcy jako kretyna.

Podobnie część romantyczna - jest ona i pojawia się on - i cyk, Autorka nie ma absolutnie pomysłu na parę współczesną, tu się rozstają, tu schodzą i gitara, gramy marsza weselnego. Inaczej w części sprzed lat, tam historia jest już bardziej zagmatwana, ale niestety bardzo łatwa do przewidzenia, i Lucinda Riley - choć nigdy nie nazwałbym jej powieściopisarka wybitną - aż takich oczywistych schematów by nie zastosowała. Wręcz przeciwnie, przecież w romansach i rodzinnych sagach naprawdę ważnym jest jak ciekawie została zarysowana intryga, kto z kim, jakim cudem, i co z tego wynikło. Nie można iść jak po sznurku, brak pomysłu na opowieść pokrywa się z brakiem zaangażowania u czytelnika i poczuciem rozczarowania.

Wiadomo było, że kwestią czasu jest pojawienie się kopii cyklu „Siedem Sióstr”, bo się przyjął, i dał nam to, co lubimy najbardziej: sprawne, rzemieślnicze powieści na dłużej, z bohaterami, którzy będą powracać, ich historie będą się przenikać, i intrygą, która ciekawi. „Utracone córki” po pierwszym tomie nie zakreślają żadnego z tych punktów: powieść jest za prosta, zbyt banalna, bez faktycznego pomysłu; bohaterowie są papierowi i na ten moment nie widać żadnego planu na ich późniejsze łączenie, a intryga jest którąś już z kolei kopią wielokrotnie przepuszczanej przez ksero kartki - praktycznie nie istnieje.

Ale znając siebie i tak któregoś dnia puszczę sobie wersję audio tomu drugiego, w poszukiwaniu odpoczynku przy czymś lekkim i nieskomplikowanym. Kto wie, może Autorce powinęło się pióro i potrafi lepiej?

The Italian Daughter
Albatros 2023

czwartek, 7 września 2023

Joanna Jax - saga wołyńska: „Głód”, „Wojna” i „Exodus”

Kilka lat temu dosłownie zaczytywałem się w powieściach historycznych Joanny Jax. Z początku dlatego, że wolę seriale od filmów; uwielbiam się przyzwyczaić do bohaterów i czerpać przyjemność dłużej, niż jedynie raz. Lubię również sagi rodzinne, a w takie zaczęły się układać kolejne książki Autorki.

Potem trochę się oddaliłem, bowiem o ile „Zemsta i przebaczenie” i „Zanim nadejdzie jutro” oddały mi rozrywkę na bardzo wysokim poziomie, tak kontynuacja już nie miała tego impetu. Albo otrzymałem zbyt wiele w zbyt krótkim czasie, to też jest możliwe.

W każdym razie cykl wołyński ustawił mnie do pionu, zbeształ, udzielił nagany i kazał natychmiast powrócić do grona zaangażowanych fanów Autorki. I nie dlatego, że jest w jakiś konkretny sposób lepszy - nie, to wciąż książki pisane według schematu, który Autorka ma opanowany do perfekcji, i który się sprawdza. Kilkoro bohaterów umieszczonych strategicznie wśród istotnych z punktu widzenia grup społecznych - i voila, teraz tylko dobrze przyprawić i samo się gotuje. Rzemieślniczo nic nie można cyklowi zarzucić, natomiast tematyka tu wzięta pod lupę - to jest ten element, który zasługuje na hymny pochwalne.

Nie wiem bowiem jak Wy, ale mnie nikt nigdy nie próbował edukować w temacie tego, co działo się wokół granicy polsko-radzieckiej w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Z czasem rzecz jasna dowiedziałem się o wielkim głodzie, podobnie jak o UPA i rzeziach, do jakich dochodziło na Wołyniu. Ponadto temat ten jest tak bardzo potrzebny tym obmierzłym złodziejom, z zawodu „działaczom społecznym”, piszącym historię od nowa, że dziś nawet nie wiadomo komu wierzyć.

Otóż można wierzyć Joannie Jax, bowiem znana jest z poważnego podejścia do faktów historycznych. W cyklu wołyńskim czytelnik pozna dokładnie realia, w jakich przyszło żyć Ukraińcom na terenach ówczesnego Związku Radzieckiego, dowie się o stosunku Polaków do mniejszości ukraińskiej, o obrzydliwych nacjonalizmach, które doprowadziły do przerażającej katastrofy. Ale dowiemy się także o głodzie, o tym jak wyglądało życie w spichlerzu świata, na który łapska położył Stalin i sowieci i do czego doprowadzili na Ukrainie. Poznamy liczne fakty, które razem złożyły się na ścieżkę, którą wielu było po prostu łatwo podążać. A reszta jest historią, wciąż dziś traktowaną przez tchórzy, nikczemników i kolaborantów jako droga do szybkiego zdobycia popularności, wszak ciemny lud da sobie wcisnąć każdy kit. Tym bardziej trzeba cykl przeczytać, bowiem Joanna Jax skrupulatnie, a nawet powiedziałbym, że zawzięcie walczy z ciemnotą, i pisze powieści, w któreych nie brakuje gwałtownych zwrotów akcji, miłości i romansu oraz całej gamy różnych postaw. Przy czym jednocześnie uczy historii, tłumaczy krok po kroku jak do tego doszło, że wczorajsi sąsiedzi stali się swoimi zagorzałymi wrogami i komu się to tak naprawdę opłacało i wciąż opłaca.

Oczywiście, że już nie mogę się doczekać na kontynuację, w której bohaterowie trafią na „ziemie wyzyskane”. Ale trzeci tom dopiero w październiku, cierpliwie poczekam, łyknę jak zwykle komplet od razu.

Joanna Jax, saga wołyńska: 
1. Głód
2. Wojna
3. Exodus

Skarpa Warszawska 2022

środa, 6 września 2023

Neal Shusterman - „Gra o świat”

Doskonała, pomysłowa i dynamicznie prowadzona powieść niby dla młodzieży, ale czy ja wiem? Mnie również przyciągnęła do czytnika skutecznie. Pomysł niby stary jak świat - wokół głównego bohatera zmienia się świat, raczej w szczegółach, niż gwałtownie, zmian jest więcej, o coś tu chodzi, czytelnik jest ciekawy.

Siłą wędrowania po kolejnych, różniących się wersjach rzeczywistości jest skuteczne wprowadzenie poważnych tematów do tej czysto rozrywkowej powieści. W jednej wersji USA są prawie takie same, ale wciąż istnieje segregacja rasowa. A potem jest jedynie lepiej, proszę mi uwierzyć na słowo, przecież nie będę spoilerował. W każdym razie: warto, autor pisze tak, że oderwanie się od książki jest trudne, obok rozrywki są momenty skłaniające do namysłu, rozważenia co sami byśmy zrobili w takiej sytuacji - czego chcieć więcej?

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Joanna Tekieli - Pensjonat Leśna Ostoja, tom 2. "Rok w pensjonacie Leśna Ostoja"

Drugi tom cyklu, bardzo zgodnie z tytułem, przedstawia cały rok funkcjonowania pensjonatu. Wciąż obowiązuje plan, że na każdy miesiąc kolejny pracownik korporacji ma za zadanie lokal prowadzić, mamy zatem okazję poznać kilka doprawdy ciekawych postaci. Dotychczasowa bohaterka, Justyna, początkowo jest schowana na dalszym planie.

Im bliżej końca, tym bardziej sytuacja zaczyna toczyć się rytmem raczej przez czytelnika przewidzianym, ale wyjątkowo nie mam o to tym razem pretensji. Odwrotnie - niecierpliwie czekałem aż Justyna zajmie swoje pierwszoplanowe miejsce.

Książka zupełnie tak, jak poprzednie tej Autorki, które dane mi było poznać oferuje zabawę lekką i przyjemną, co nie znaczy, że nie przytrafią się tu wydarzenia dramatyczne i emocjonujące. Lektura powoli idzie w kierunku przez czytelnika spodziewanym, a wręcz oczekiwanym, a gdy się kończy, oczywistym wydaje się sięgnięcie po tom trzeci.

piątek, 18 sierpnia 2023

Joanna Tekieli - "Pensjonat Leśna Ostoja", tom 1

Autorka zdecydowanie lubi wykorzystywać motyw „rzuć wszystko i wyjedź w Bieszczady”, a po lekturze dwóch swobodnych powieści zachciało mi się zaangażować na nieco dłużej. Nic prostszego, istnieje cykl o pensjonacie Leśna Ostoja, na ten moment liczący cztery tomy.

Tym razem bohaterką jest kobieta na codzień pracująca w korporacji, i w iście korporacyjnym stylu wyznaczona do „ogarnięcia” pensjonatu, który szef nabył drogą kupna z myślą o wakacjach dla swoich pracowników. Niemal czterdziestoletnia Justyna wbrew swojej okrutnej kierowniczce z entuzjazmem zabiera się do pracy, a czytelnik otrzymuje nie do końca to, czego się spodziewał.

Otóż obok odnawiania lokalu, poznawania mieszkańców, układania sobie nowej codzienności i mnóstwa pozytywistycznego myślenia, Autorka dodaje interesującą tajemnicę jako tło opowieści. Jasne, niejednemu czytelnikowi znacząco uniesie się brew ze względu na powiązanie faktów, ale ja to kupuję, czytam to dla rozrywki, nie z poczucia misji.

Jedyne, czego powieści brakuje to tak naprawdę romansu, no ale cykl wciąż młody, powoli, pewnie się w tym temacie jeszcze rozkręci. Radośnie sięgam po tom kolejny.

czwartek, 17 sierpnia 2023

Joanna Tekieli - "Schronisko w Podgórowie"

Jeśli ktoś na poważnie wziął popularne stwierdzenie: „wyjechać w Bieszczady”, i wydaje mu się, że może zacząć wszystko od nowa i życie ładnie się poukłada, to polecam tę książkę. Nie wyprowadzi z błędu, pozwoli na zanurzenie się w tego typu marzeniu i przeżycie kilku godzin relaksu, spokoju, ale i pewnego napięcia, dodającego przygodzie smaczku.

No ja totalnie nie przewidziałem tego, co Autorka nam serwuje w połowie książki. I to właśnie lubię i cenię najbardziej: zaskoczenie. Zwrot akcji jest tak doskonały, że nawet jeśli planowaliśmy z tą powieścią spędzić weekend, to nici z planów - po przełomowym wydarzeniu po prostu trzeba doczytać książkę do końca.

Nie chce rozważać na ile realistyczna jest ta powieść, nie dbam o fakty inne, niż podstawowy: zaangażowałem się w opowiedzianą tu historię, zżyłem się z bohaterami, i chciałbym więcej. I jeśli kiedyś bym więcej dostał, to rzuciłbym się szczupakiem ku kontynuacji, olewając aktualnie czytaną literaturę. Ale jeśli ciągu dalszego nie będzie - no problem. Zakończenie odebrałem jako swego rodzaju manifest, czy też mocne stwierdzenie Autorki, że owszem, nie każda powieść musi się stać cyklem. Czasem wystarczy opowiedzieć to, co się ma do opowiedzenia i iść dalej. Polecam, doskonała rozrywka, na chwil parę zupełnie oderwała mnie od tego, co dookoła mnie, zadanie zatem wykonała doskonale.

środa, 16 sierpnia 2023

Joanna Tekieli - "Leśniczówka Wszebory"

Książka opowiada o Oli, która w poszukiwaniu pracy, którą lubi i chce wykonywać trafia gdzieś na głęboką wieś, wśród lasów. Jej zadaniem jest napisania przewodnika opatrzonego fotografiami, które przygotował lokalny leśniczy. Ola zamieszkuje w leśniczówce z mężczyzną i jego dziesięcioletnim synem, i tak naprawdę nic więcej już czytelnikowi nie potrzeba, by dobrze się bawić przy kolejnej historii o życiu, miłości, poszukiwaniu i innych tego typu, lubianych tematach.

Tylko to morderstwo? Nie rozumiem po co zostało wprowadzone, tym bardziej, że zlepek faktów, które do zgonu doprowadziły jest dość smutny i przerażający. Zastanawiam się dlaczego Autorka taki motyw dodała, nie umiem sobie go zracjonalizować. No i końcówka jest jakby urwana, zastanawiam się, czy naprawdę takie zakończenie Autorka sobie zaplanowała, czy też będzie ciąg dalszy? Ja bym chętnie poznał co było dalej, bowiem jest tu kilka wątków uciętych, i to dość gwałtownie, wręcz zbyt gwałtownie, by powieść uznać za zakończoną.

wtorek, 15 sierpnia 2023

Lucinda Riley, Harry Whittaker - cykl Siedem Sióstr, tom 8. "Atlas. Historia Pa Salta"

Z prawdziwą przyjemnością czytałem cykl Siedem Sióstr, większość epizodów mi się podobała. Bardzo lubię takie dłuższe, rozbudowane formy, w których do bohaterów mogę się przyzwyczaić na dłużej, z którymi nie muszę się tak od razu po zamknięciu czytnika rozstawać.

Autorka niestety odeszła, jednak pozostawiła wystarczająco dużo informacji o planowanym dodatkowym tomie, by jej syn mógł podarować czytelnikom możliwość ponownego wejścia do świata Pa Salta i jego adoptowanych córek.

Książkę czyta się tak, jakby w całości napisała ją Lucinda Riley. Gdyby nie dodatkowe nazwisko na okładce nigdy bym się nie domyślił, że był ktoś jeszcze. Sam powrót do córek Pa Salta był dużą przyjemnością, książkę poznawałem w formie audiobooka, rozpisanego na kilkoro lektorów. Przez większą część lektury mamy do czynienia z pamiętnikiem Atlasa, a wrażenie podczas poznawania kolejnych rozdziałów jest takie, jak przy poprzednich epizodach - bardzo dużo lukru na tym słodkim pączku; opowieść raczej piękna niż osadzona w realnym świecie, pisana ku pokrzepieniu serc i namawiania innych do czynienia dobra, a nie prezentowania historii, która faktycznie mogłaby się wydarzyć.

Tak do końca oczywiście zadowolony nie jestem, Autorzy bowiem w pewnych momentach zupełnie się nie wysilili, stosując zagrywki, których czytelnik się obawia od początku, łatwe, ograne. Chciałbym więcej niespodzianek, ale nie szkodzi, książki nie sposób nazwać słabą czy kiepską. Wybitna też nie jest, jest po prostu ok. Kto polubił cykl, ten i tu odnajdzie te same emocje, jakich cykl dostarczał.

poniedziałek, 14 sierpnia 2023

Małgorzata Rogala - Weronika Nowacka, tom 4. „Krzyk za oknem”

A jednak, cykl o Weronie Nowackiej jest spin-offem tego o Agacie Górskiej, bowiem na sekund osiem w czwartym tomie pojawia się pewna obrzydliwa prokurator, znana czytelnikom innych książek Autorki.

Tym razem książka w bardzo niewielkim stopniu skupia się na Weronice, zdecydowanie jest tu bohaterką drugoplanową. Fabuła opowiada o kolejnym okropnym dramacie, jaki może się niestety przytrafić młodym dziewczynom, szczególnie w kraju, w którym bycie kobietą samo w sobie wydaje się być karą.

Autorka zadbała o sprawnie skonstruowaną intrygę, do samego końca trzymając czytelnika w napięciu, skutecznie broniąc się przed odgadnięciem tego, kto naprawdę stoi za zbrodnią. Jednocześnie została nam przedstawiona dość przykra prawda o ludziach, którzy (uwaga, banalny truizm) są beznadziejnymi kretynami, i codziennie udowadniają to na platformach społecznościowych (koniec truizmu). W książce zaprezentowano przykład jak może skończy się publiczne wygłaszanie niepopartych faktami opinii i w jak łatwy sposób dotychczasowi znajomi stają się drapieżcami, bezmyślnie wypisującymi głupoty w sieci, korzystając z chwilowego osłabienia jednego z członków swojego stada.

To nie jest pierwszy raz, gdy Autorka do kryminału dodaje nieco komentarza o społeczeństwie, osobiście życzyłbym sobie, żeby właśnie w tym kierunku szła. Takie kryminały czyta mi się najlepiej, a mistrz gatunku, Mankell, przecież już niestety nic nowego nie napisze.

sobota, 12 sierpnia 2023

Małgorzata Rogala - Weronika Nowacka, tom 3. "Opowiem ci bajkę"

W trzecim tomie cyklu o Weronice Nowackiej Autorka kolejny raz udowadnia, że praca pedagoga w szkole to zadanie tylko dla tych, którzy czują powołanie. Otóż w życie weszła tak zwana „reforma”, cofająca szkoły o kilka dekad, ku uciesze władz wyobrażających sobie stado potulnych wyborców za lat kilka. A ludzi do pracy brakuje, zatem tym razem nie tylko Weronika ponownie da się namówić na podjęcie pracy, jak i jej emerytowana, znana wszystkim czytelnikom sąsiadka. Razem stanowią pewną siłę, która zaczyna stawiać opór panującym zwyczajom i zasadom, których broni wicedyrektorka szkoły.

Historia tu przedstawiona mocno chwyta za serce, jest bowiem doskonałym opisem tego, jak szybko i bezsensownie może zakończyć się życie. Oto ofiarą jest młody student pedagogiki, który do niedawna dorabiał sobie zajmując się opieką nad dzieckiem. Do tego przed samą śmiercią został oskarżony o molestowanie swoich podopiecznych. Teraz nie żyje, a czytelnik umiejętnie sterowany przez Autorkę zaczyna zastanawiać się o co chodzi, bowiem jedno jest pewne - nic nie będzie tu takie, jak się wydawało na początku.

Kolejna niezła książka, straciłem już rachubę która. Bardzo łatwo jest się przyzwyczaić do bohaterów (w zasadzie raczej: bohaterek) książek Autorki. Już się cieszę na tom kolejny.

czwartek, 10 sierpnia 2023

Kristin Hannah - "Magiczna chwila"

Na swój sposób fascynuje mnie twórczość Kristin Hannah. Autorka jest jak Stępień King - jak chce, to napisze coś doprawdy bardzo dobrego. A obok strzela takimi gniotami, że aż strach się bać. Jednocześnie jest w stanie wykorzystać ogromną sławę pisząc bardzo ważne książki („Gdzie poniesie wiatr”, czyli „Grona gniewu” dla prostego człowieka), a tuż obok wydaje takie potworki jak chociażby „Magiczną chwilę”.

Od początku do końca ta książka nie ma sensu, jest zestawem klisz powycinanych z filmów familijnych, w których każdy dramat został nam już wielokrotnie zaprezentowany, a każde rozwiązanie oferowane przez Autorkę to wklejanie pierwszej lepszej metody jaka przychodzi do głowy. Nic nie zaskakuje w tej książce, poza talentem Autorki do rozmienianie się na drobne. Nie pomaga ani interesujący, zdawałoby się, pomysł na „dzikie dziecko”, które próbujemy przywrócić do społeczeństwa, ani wklejenie do tego wszystkiego morderstwa, ani wzięcie jako bohaterki dziecięcego psychiatry. A druga bohaterka - policjantka - to już jest takie nagromadzenie ogranych postaw, że zaskoczony będzie jedynie ten czytelnik, który czyta swoją pierwszą powieść w życiu.

A jednak dosłuchałem audiobooka do końca, nie wiem, to już jest chyba moje guilty pleasure. A może po prostu lubię głos Anny Dereszowskiej? Książki w każdym razie nie polecam.

środa, 9 sierpnia 2023

Małgorzata Rogala - Weronika Nowacka, tom 2. "Nic o tobie nie wiem"

W tomie drugim Weronika wciąż zajmuje stanowisko szkolnego pedagoga, co pozwala Autorce na pokazanie wszystkim zainteresowanym jak beznadziejnym miejscem jest dzisiaj szkoła, jeśli chodzi o faktyczny wpływ na wychowanie dzieci. Zaprezentowano tu całą gamę postaw rodzicielskich, w których najczęściej występującą są oczekiwania, że to nauczyciele są odpowiedzialni za dzieci - nie rodzice.

Pod pretekstem zabójstwa trzynastoletniej dziewczyny Autorka prezentuje nam okropną rzeczywistość dzisiejszych dzieci, tak bardzo nieodpornych na kpiny, wyśmiewanie, jak dzieci z reguły bywają, ale w świecie, w którym wszystko można dokumentować poprzez smartfon i rozsyłać innym, co znacznie zmienia skalę prześladowań, jakim poddawane były, są i pewnie zawsze będą niektóre dzieci. Od Facebooka do Snapchata, krok po kroku czytelnik dowiaduje się w jakim celu powstały tego typu narzędzia i jak ogromną szkodę wyrządzają. Przy czym Autorka nie idzie na łatwiznę, obwiniając technologię i korporacje, nic z tych rzeczy. Technologia jest jak skalpel, jednemu życie uratuje, drugiemu odbierze. Cała odpowiedzialność leży po stronie wychowawców, i na ten fakt Autorka próbuje skierować uwagę czytelnika.

To smutna książka, niestety bardzo realistyczna pod względem pokazywanej tu historii. Takie rzeczy dzieją się codziennie, i jak im zapobiec, gdy rodzice sami zamiast zająć się dziećmi wolą zbierać lajki na portalach społecznościowych, oszukując się że mają one jakiś wpływ na samopoczucie? Smutna, dramatyczna, ale bardzo ważna książka, godna polecenia nie tylko fanom kryminału, ale przede wszystkim rodzicom nastolatków.

wtorek, 8 sierpnia 2023

Małgorzata Rogala - Weronika Nowacka, tom 1. "Kiedyś cię odnajdę"

Kolejna seria książek po nazwisku policjanta jakby kojarzy mi się z poprzednią, o Agacie Górskiej. Jednak w treści potwierdzenia póki co nie znalazłem. Bohaterką tym razem nie jest policjantka, a pedagożka na codzień pracująca w grafice komputerowej. Jej przyjaciółka staje się ofiarą gwałciciela i mordercy, i nie jest to pierwszy raz, gdy ktoś Weronice bliski przeżywa dramat - podobna trauma przytrafiła się kiedyś jej mamie.

Weronika zrozpaczona po śmierci przyjaciółki, wspominając brak rezultatów w śledztwie sprzed lat gdy ofiarą była jej mama, postanawia sama wziąć się do roboty. Tymczasem policjant prowadzący śledztwo jest Weroniką coraz bardziej zauroczony.

Książka w umiejętny sposób przedstawia starą, znaną nam wszystkim historię w taki sposób, że nie da się od lektury oderwać. Autorka ma duży talent do trzymania czytelnika w napięciu, nie pozwalając mu zamknąć książki ani przez moment. Książka pęka w kilka godzin, i na całe szczęście na moment pisania tych słów są kolejne trzy tomy, z których drugi już otwieram.

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Małgorzata Rogala - Pełnia tajemnic

W ósmym tomie cyklu o policjantach Agacie Górskiej na scenę weszła nowa partnerka Tomczyka, Monika Gniewosz. To jej historia była tym elementem, dzięki któremu uznaję ósmy epizod za jeden z lepszych. Okazuje się, że Autorka właśnie Monice poświęciła kolejny cykl, na który do tego momentu składają się trzy tomy.

Monika opuściła duże miasto, jest w trakcie rozwodu, ponadto dowiadujemy się o problemach z prawem jej matki - problemach, o których nic z poprzedniej serii książek nie wiem. Bohaterka nie tylko jest w zupełnie nowym miejscu, w znacznie mniejszej miejscowości, pozbawionej anonimowości metropolii. Do Pełni, bo tak się nazywa miasteczko, przeprowadza się z córką Kornelią.

W pierwszym tomie Monika próbuje się wpisać w nowe miejsce, jednakże po wszystkich przejściach obce są jej zachowania spolegliwe. Od pierwszej chwili reaguje na każde zachowanie, które jej zdaniem zasługuje na reakcję policji, mimo że w miasteczku reguły są nieco inne. Wszyscy się znają i nie każde zachowanie jest traktowane jako przewinienie. W pracy trafia na gburowatego szefa i przyjemnego partnera, i jesteśmy świadkami niezłego kryminału, w którym na czytelnika czeka przyjemna niespodzianka.

Drugi tom w mojej opinii jest niestety nieco słabszy, bo choć dotyczy interesującej sprawy zaginionego „skarbu”, co jest motywem zbrodni, to niespecjalnie dużo Autorka poświęciła miejsca na prezentację zbrodniarza i jego motywów. One owszem są zaprezentowane, ale mnie interesowałoby więcej szczegółów popychających człowieka do tak mocno nieadekwatnego zachowania jak morderstwo w kwestii tak błahej jak relatywnie niewiele warte znalezisko. W tle ciągle tkwią czekające na rozwiązanie sprawy kwestie byłego męża oraz matki wciąż przebywającej za kratami więzienia.

Trzecia część cyklu najbardziej przypomina stereotypowy skandynawski kryminał, gdzie motywem zbrodni jest stare, dobre interpretowanie po swojemu słowa bożego. Wszystko gra, lektura pędzi przed siebie, ośmiogodzinna szychta w robocie to aż nadto by lekturę zakończyć. Zabawę psuje jedynie końcówka, która owszem, wzbudza emocje i oczekiwanie na to, co będzie dalej, ale jednocześnie w mojej opinii jest niestety zagrywką ograną, wyciągniętą z pudełka pełnego wielokrotnie zużytych pomysłów na zrobienie cliffhangera.

Milcząc jak grób
Za cenę śmierci
Na wieczne potępienie

piątek, 28 lipca 2023

Małgorzata Rogala - cykl powieści o Agacie Górskiej

Bohaterkę cyklu poznajemy podczas śledztwa, w którym poszukiwany jest morderca syna adwokata. Całość napisana jest dość dynamicznie, a książka jest tak wymierzona, by sprawić przyjemność w jeden, dwa wieczory i wymusić na czytelniku obowiązkowe sięgnięcie po kolejny tom. 

Nawet jeśli sama sprawa morderstwa nieszczególnie zainteresuje czytelnika, to już na pewno nie będzie się on w stanie powstrzymać przed współczuciem dla Agaty, molestowanej w dzieciństwie przez „przyjaciela” rodziny. Ten wątek znacznie bardziej, niż główny, trzyma przy lekturze i kontynuacji tejże, co jest zabiegiem klasycznym, znanym i stosowanym, a przy tym doskonale zrealizowanym przez Autorkę.

Na szczęście dla czytelników Autorka nie przesadza, i wielki powrót do czasów dzieciństwa oraz zderzenie z przeszłością następują już w tomie drugim, równie „szybko czytalnym” jak tom pierwszy, a może nawet szybszym, bowiem jak już się pozna i polubi bohatera, to i oderwać się trudniej, a i wybaczyć Autorce można więcej - choć tom drugi jest na „ok” poziomie i wybaczać nie ma czego.

Tom trzeci, jak i poprzednie, jest napisany tak dynamicznie, że w ciągu ośmiogodzinnej szychty nie tylko zdążyłem go zaliczyć, ale nawet rozpocząć tom czwarty. Jak się człowiek do bohaterów przyzwyczai, to jak z serialem - po prostu chce się więcej. Podobnie tom czwarty, w którym trupy i śledztwo są już doprawdy jedynie dodatkiem do historii naprawdę interesującej czytelnika, czyli życia bohaterów i ich najbliższych.

Inaczej tom piąty - oto chyba jeden z lepszych, jeśli nie najlepszy odcinek cyklu. Autorka doskonale wiedziała co robi, pozwalając „wyżyć” się emocjonalnie czytelnikom z powodu frustracji, którą w tak wielu budzą lekarze psychiatrii i psycholodzy. „Grzech zaniechania” to balsam na duszę tych, którzy mieli tą wątpliwą przyjemność poznać psychiatrów, opłacanych jak chirurdzy, a pomagający głównie sobie, przede wszystkim finansowo.

Tom szósty… jest dobry, jest ok. Jednak fabuła dryfuje w kierunku raczej tych mniej poważnych kryminałów. W sensie: trzeba mocno mrużyć oczy, żeby dobrze się bawić. A może to tylko moje wrażenie? Natomiast tom siódmy to najsłabsza część cyklu, zbyteczna, wtórna, oparta na zestawie nabytych w promocji schematów, wielokrotnie zużytych i wyeksploatowanych. „CIcha noc” psuje całość, opiera się na ogranych zagrywkach, w których czytelnik potraktowany jest niestety jak głupek, który nic nie wie i niczego w życiu nie czytał. Nie ma nic gorszego jak kolejny kryminał taki sam jak setki przed nim. A „Cicha noc” dokładnie taka jest. Stawia na emocje, nie na jakość. I straszna szkoda.

Na szczęście tom ósmy, na ten moment ostatni, zaciera zły ślad poprzednika, ponownie oferując zabawę na niezłym poziomie. Jeśli nie epizod piąty, to właśnie ósmy może zasługiwać na szczególną uwagę, bowiem Autorka poprzez śledztwo pokazuje okropną prawdę o wciąż niedostatecznie karanej przemocy w rodzinie, z jaką mamy do czynienia w tym smutnym jak pizza katolickim kraju. To, czego Miłoszewski nie był w stanie osiągnąć w „Gniewie” osiągnęła Rogala w „Kwestii winy”. A w bonusie dostaliśmy nową serię o poznanej w tym tomie policjantce, spinoff, jak wypada przy dobry serialu.

Zapłata
Dobra matka
Ważka
Zastrzyk śmierci
Grzech zaniechania
Punkt widzenia
Cicha noc
Kwestia winy

środa, 17 maja 2023

Stardew Valley w prehistorii? czyli gramy w Roots of Pacha

Myślę, że mój stosunek do Stardew Valley nie jest daleki od pewnego rodzaju uzależnienia. Odkąd kupiłem grę na PC, na którym nie lubię (nie lubiłem) grać, stałem się jej posiadaczem również na: PlayStation (czwórka, piątka, Vita), Nintendo Switch, Android, iOS. Na samym Switchu mam kilkaset godzin, strach się bać ile na iOS. A teraz jeszcze pogrywam na Steam Decku, który jako pierwsze urządzenie od dawna będące pewną formą PC daje mi radość.

Czekam na kolejną grę twórcy Stardew Valley (Haunted Chocolatier), ale sobie jeszcze pewnie długo poczekam. Tymczasem próbuję różnych gier będących w tym stylu, ale nic nie było w stanie się ze Stardew Valley równać. Aż wyszło Roots of Pacha.


W grze wcielamy się w członka pewnego plemienia, które prowadzi tytułowe bóstwo, czy też jakaś inna nie do końca realna forma istnienia, o nazwie Pacha. Grę rozpoczynamy w momencie dotarcia na pewien obszar, który od teraz staje się czymś na kształt Ziemi Obiecanej. Plemię złożone jest z bardzo konkretnych osób - każda ma przypisana jakąś funkcję, ten buduje, tamten łowi ryby, ta zajmuje się zabawą i muzyką, ta z kolei jest uzdrowicielką. Jest kilkoro dzieci i w ciągu pierwszych kilku dni gracz zdąży doskonale najbliższe postaci poznać i zorientować się gdzie kto ma swoją siedzibę.

Na podstawowej mapie gry znajdują się dwa pola pełne śmieci, jakichś kamieni, fragmentów drewna, drzew. Aż się prosi o przejęcie tych zasobów i przekształcenie ziemi w uprawną. W pobliskich rejonach (początkowo jest to tylko las, potem również plaża, dżungla i sawanna) spotykamy pierwsze zwierzęta, zaczynamy więc myśleć o hodowli.


Gra oferuje unikalny sposób podejmowania kolejnych działań: otóż nasza mała populacja będzie się po prostu cywilizować poprzez rozwój, postęp. Początkowo mamy do dyspozycji kamień łupany i niewielki zbiornik na wodę, do podlewania pól. Jednak gdy znajdziemy pierwsze nasiona i podlejemy pierwsze grządki kolejni członkowie plemienia będą wpadali na coraz to ciekawsze pomysły. Jeżeli dostarczymy im wymaganą ilość zasobów, to być może wymyślą nowe sposoby na życie i uprzyjemnienie sobie pracy. I tak przybrany dziadek naszego bohatera po analizie jest w stanie przyszykować nam nasiona - od teraz już nie trzeba biegać po mapie i samodzielnie ich odnajdywać w niewielkich ilościach. A im dłużej hodujemy jakąś roślinę, tym więcej o niej wiemy (jak długo rośnie, co przekłada się na planowanie zasiewów) a dziadek jest w stanie przekazać coraz większą ich ilość. Podobnie podlewanie - ktoś wpada na pomysł zbudowania wiaderka, co pozwala na jednoczesne podlanie trzech, a nie jednej grządki. W pobliskich jaskiniach znajdujemy nowe minerały - żona budowniczego “wymyśla” siekierę i młot. Znajdujemy obsydian, miedź - ulepszamy narzędzia. W końcu możemy zbudować nawet kanały, które same będą nawadniały pola, tym samym oszczędzając ogromne ilości energii bohatera, która teraz może być przeznaczona na innego rodzaju aktywności.

Tak samo ze zwierzętami. Ktoś wpada na myśl jak je oswoić, inni jak zbudować im zagrody, które kolejno można ulepszać, wreszcie spichlerz na wypadek zimy z zapasem paszy czy specjalny budynek w którym możemy zwierzęta łączyć w pary i zwiększać ich populację - a każda kolejna generacja będzie lepsza, szybsza, da produkty lepszej jakości.


A gdyby tak mocno wycisnąć pomidora i mieć sok? A gdyby tak znaleźć sposób na robienie sera z mleka, który do tej pory komuś wyszedł przez przypadek? Może mąka ze zboża? Albo sznur z futer zwierząt? Wszystkie wyzwania stoją przed nami, a gra układa się w ciąg kolejnych zadań, które zamieniają powoli system ze zbierania czegokolwiek gdzie bądź na produkowanie i hodowanie tego, co jest potrzebne oraz sprawne wykorzystanie materiałów.

Gra jest również nieźle rozbudowana pod względem postaci. Nie tylko jest ich sporo i są napisane tak, by po pewnym czasie wiedzieć czego po kim można się spodziewać, ale twórcy zadbali również o odpowiednią ilość przeróżnych historyjek i scenek, na jakie natrafimy zawierając kolejne przyjaźnie (lub romanse). W tle przedstawiona jest historia o dwóch nielubiących się plemionach żyjących nieopodal, a gracz rozwijając coraz bardziej umiejętności i możliwości jednocześnie spełnia proroctwa Pachy, prowadząc do porozumienia.

Warto dodać, że gra w ogóle nie oferuje walki, nie ma polowania, można łowić ryby (bez wędki, przy pomocy kamienia, ewentualnie harpuna) - nie znajdziemy tu krwi i przemocy. Wyzwania, które stawia graczowi są ściśle logiczne. Otóż w znajdujących się nieopodal jaskiniach odkrywamy przedziwne stworki, które potrafią się z graczem porozumieć i stawiają mu kolejne sprawdziany. Ciąg jaskiń jest jedną wielką zagadką logiczną oferującą kilka pomniejszych, zbadanie ich daje dużą przyjemność i jest niezbędne w celu odkrycia wszystkiego, co jest niezbędne do wypełnienia wszystkich proroctw.


Roots of Pacha oferuje grafikę w stylu pixel-artu, bardzo przyjemną, z licznymi animacjami postaci, z których czasem można się uśmiać (taniec). Muzyka to bardzo przyjemne melodyjki wpadające w ucho, może jedna czy dwie się potrafią nieco znudzić po kilkudziesięciu godzinach, ale po takim czasie nudzi się nawet muzyka ze Skyrima. Gra działa świetnie na Steam Decku, i równie płynnie po podłączeniu urządzenia do telewizora. Choć nie polecam przełączania w trakcie zabawy, bowiem u mnie za każdym razem gra miała problem, wyłączając kontroler - musiałem grę zamykać poprzez przycisk Steam i uruchamiać od nowa, polecam zatem tego typu manipulacje wczesnym rankiem (czasu gry), gdy gra właśnie zapisała swój stan.

Spędziłem z grą nieco ponad 50 godzin, mam żonę i dwójkę dzieci (syn i córka). Wszystkie proroctwa wypełnione, jestem ciekaw czy gra będzie oferowała coś ponadto. Po osiągnięciach widzę, że są jakieś legendarne zwierzęta do oswojenia, mogę również pracować nad przygotowaniem wszystkich dostępnych przepisów kulinarnych (i zdobyć kolejne), złowić każdy rodzaj ryby, zawiązać więcej przyjaźni. Nie wiem jaki jest pomysł na endgame póki co, wiem natomiast, że bardzo przydała mi się wreszcie gra inna od Stardew Valley, przy której można z równym zaangażowaniem spędzać czas. Mam nadzieję, że konflikt, jaki się pojawił wśród twórców gry zostanie zażegnany i tytuł otrzyma może jakieś rozwinięcia, aktualizacje i - przede wszystkim - stanie się dostępny na większą ilość platform niż tylko PC.