wtorek, 30 lipca 2019

Shadows: Awakening (Shadows: Heretic Kingdoms) - wrażenia z zabawy

Była taka gra: Dungeon Siege III. Nie dane mi było poznać dwóch poprzednich części (można, tylko że na PC, więc nie, dziękuję), ale trzecią bardzo mile wspominam. Takie Diablo, ale lepsze. Już tłumaczę: zamiast rozbudowanego lootu DSIII oferowało fabułę. Nawet ciekawą, nawet z pewnymi wyborami do podjęcia. Świetnie się bawiłem, i czasem chciałbym pobawić się znowu w podobnym tytule. Stąd właśnie na mojej liście życzeń w PlayStation Store pojawił się Shadows: Awakening. Gra jest, zupełnie jak Dungeon Siege III częścią większej całości, i podobnie także tu nie mam żadnej historii z poprzednimi epizodami. Gdy jednak pojawiła się promocja i można było wejść w posiadanie S:A za połowę stówki bez wahania dokonałem zakupu.

I dawno nie czułem takiego zadowolenia. Gra spełniła w zupełności moje oczekiwania; zupełnie jak Dungeon Siege III oferuje zabawę jak w Diablo, tylko lepszą.

Zabawa rozpoczyna się w momencie, gdy czarodziej Krenze przywołuje demona, by spełnił jego życzenie. Życzeniem jest, że tak krótko powiem, uratowanie świata przed zakusami złych, no wiadomo, cóż by innego. Jako gracz wcielamy się w tegoż demona, który sprawia wrażenie klasyczne dla takich sytuacji: niby podejmuje się zadania, jednak jest oczywistym, że być może, kto wie, będzie próbował się uwolnić od Krenze’a.

środa, 10 lipca 2019

Kingsajz dla każdego! ...czyli o Detroit: Become Human słów kilka

Byłem pewien, że zagram w tę grę. Raczej miło wspominam Heavy Rain, na dodatek należę do tej nielicznej grupy graczy, którzy lubią Beyond: Two Souls. Co za tym idzie kibicuję Davidowi Cage’owi w jego pracach nad stworzeniem interaktywnej opowieści, i tego, że ogram Detroit: Become Human byłem pewien. Nie spodziewałem się jednak, że nastąpi to tak szybko. Oto bowiem w lipcu 2019 roku SONY niespodziewanie w ostatniej chwili zmieniło layout „darmowych” gier w abonamencie PlayStation Plus, wymieniając PES 2019 (też bym rzucił okiem…) na Detroit właśnie. I tak po dwóch dniach przygoda jest za mną i muszę powiedzieć, że jestem zachwycony!

Zachwyt oczywiście dotyczy pomysłu na fabułę. Nie ukrywam, że opowieści o walce z podziałami zawsze znajdują u mnie pozytywne uczucia, i jako fan cyberpunku doprawdy nie uważam, by sztuczna inteligencja była w jakimkolwiek stopniu gorsza od ludzkiej. Albo obcej. Inteligencja, a konkretnie: świadomość własnego istnienia wystarcza mi zupełnie do uznania równości. I o tym dokładnie opowiada Detroit: Become Human - o świadomości własnej egzystencji, a co za tym idzie dokonywaniu wyborów moralnych bez stosowania zasad wpojonych przez programistów, ale na zasadzie głosu serca.