niedziela, 3 marca 2019

Kompletna strata czasu, czyli Rizzoli i Isles po raz dwunasty (T. Gerritsen - "Sekret, którego nie zdradzę")

Nigdy nie uważałem Tess Gerritsen za pisarza z pierwszej ligi; bardziej za sprawnego rzemieślnika. Kolejne tomy o Jane Rizzoli i Maurze Isles czytało się nieźle, ale większych fajerwerków dawno przestałem się spodziewać. Autorka czasem mnie zaskoczyła, oferując książkę o jakości jednak ponadprzeciętnej, ale przeważnie lektura była po prostu ok. Niestety jednak nie tym razem. “Sekret, którego nie zdradzę” to chyba najsłabsza część cyklu, w której wyraźnie widać, że sławna seria stała się sposobem na dochód, a autorka nie odczuwa presji oferowania czytelnikom lektury, którą będzie można zapamiętać na dłużej.

Całość scenariusza opowiedzianej tu historii to proszenie się o wymienianie kolejnych wad; kolejnych zapchajdziur, autorka próbuje zainteresować czytelnika powrotami do wcześniej już przerobionych motywów, nic a nic nie szanując inteligencji adresatów swoich książek.

Mam tu ten sam problem, co przy okazji “Gniewu” Zygmunta Miłoszewskiego. Otóż na warsztat autorka wzięła interesujący, ciekawy problem, rzecz ważną, która się zdarza – wszak pomyłki w wydawaniu sądów mogą się zdarzać, wszak sędziowie, adwokaci i prokuratorzy to ludzie tak samo podatni na korupcję jak wszyscy inni. Jednak problem jest zasygnalizowany, oczekiwania czytelnika wzrastają, przedzieramy się zatem przez te wszystkie bzdurki zapełniające kolejne strony, nudzimy się okrutnie, w oczekiwaniu na niezły finał. I tak, jak pan Miłoszewski zmarnował motyw przemocy w rodzinie, że po ukończeniu lektury “Gniewu” przeciętny czytelnik wcale o tej nieprzyjemnej kwestii nie pamiętał, tak samo pani Gerritsen nie dała rady stanąć na wysokości zadania. Opowiedziana tu historia jest słaba, asekuracyjna, jakby tworzona z poprawności politycznej – a takie pisanie książek to absolutna i totalna strata czasu.

Nie polecam, książka niby wnosi drobne zmiany w życiu zarówno Rizzoli, jak i Isles, ale o nie warto się dla nich męczyć. Jeśli wyjdzie kolejny tom (albo raczej: kiedy wyjdzie, nie zarzyna się kury…) to lepiej będzie wywnioskować z tekstu co i jak niż dla bohaterek męczyć się z tym półproduktem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz