niedziela, 3 marca 2019

„Królestwo”, czyli jak Szczepan Twardoch napisze książkę, to nie ma…

Kontynuacja „Króla” to chyba zaskoczenie dla wszystkich. Była to lektura tak kompletna, że wręcz trudno sobie wyobrazić dalsze losy bohaterów. Jednak kontynuacja to jest złe słowo, bo „Królestwo” to coś zupełnie innego. Dzieło, które jedynie wykorzystuje miejsce akcji oraz bohaterów z „Króla”, oferując kompletnie inne wrażenia.

Pewnie, że patrzymy na TEGO Jakuba Szapiro, JEGO kobiety i JEGO potomstwo. Ale ani Jakub, ani Ryfka, ani Dawid z Danielem nie są bohaterami książki, a przynajmniej nie bardziej niż liczne drugoplanowe postaci, z Konopką na czele (bo nawet w Warszawie podczas wojny można napisać coś o Ślązaku, pewnie, że tak). Prawdziwym bohaterem jest według mnie los Żydów (czytaj: zagłada) w Polsce. Oto bowiem w doskonałym momencie, w idealnym wręcz z punktu widzenia tego, co dzieje się dookoła, pojawia się powieść, w której nie będzie miejsca na pisane ku pokrzepieniu serc historie o tym, jak to Polacy Żydów ratowali. W miejsce klasycznych historii o męstwie naszego narodu będzie mowa o tym, jak to w Warszawie, już w trakcie wojny, gdzie zdawałoby się, że wróg jest dość jasno określony, Polacy wciąż mają czas na intensywnie wcielany w życie antysemityzm, nie brakuje także chęci do jego wcielania.

Obstawiam, że niejeden czytelnik odejdzie od „Królestwa” zniesmaczony jednoznacznością wizji autora, kto jednak ma głowę od myślenia, a nie jedynie od tego, by wyglądać jako tako, ten dowie się niejednej ważnej informacji. Z prawdziwą przyjemnością dostrzegam coraz częstsze na polskim rynku powieści, które odważnie wspominają o szmalcownikach, beznadziei nie tylko endecji, ale i sanacji, tchórzostwie kleru i klasy politycznej i różnych obliczach wojny i zachowaniach Polaków wcale nie jednoznacznie godnych szacunku. To jest droga do normalności, przyjęcie na klatę prawdy, a nie życie w kłamstwach i bzdurach, jakimi karmią w szkołach, gazetach i telewizji.

Bo że powieść jest napisana genialnym językiem, gdzie sama budowa zdań sprawia przyjemność, a ich wielokrotna złożoność wprawia w zachwyt, to nie wspominam nawet, to Szczepan Twardoch, rzecz jest oczywista.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz