Bohater to młody mężczyzna, do którego przychodzą duchy zmarłych. Nic nie potrafią powiedzieć, jednak nieraz gestami wyrażają swój ból. Niewiele osób wie o jego przypadłości, na szczęście jest wśród nich szef policji. Dzięki temu Odd nie tylko potrafi odnaleźć morderców (wszak ofiary same do niego po to przychodzą), ale i ma wsparcie, dzięki któremu nie musimy oglądać kolejny raz dość klasycznego dla horrorów motywu z próbami wyjaśnienia skąd bohater wie to, co wie.
Jest Odd okropnie zakochany (z wzajemnością) i ogólny motyw widzenia duchów oraz tegoż właśnie uczucia zakochania, miłości, napisany jest tak, jak Koontz napisać potrafi – świetnie (Elvis jednak nie żyje, jego duch towarzyszy bohaterowi). Problemem książki jest niestety cała reszta, gdzie zaprezentowana tu historia jest tak nudna i banalna, przewidywalna, że bardziej pasowałaby do opowiadania, a nie zaraz całej powieści. Zakończenie pokazuje, że Koontz doskonale wiedział, po co tę książkę pisze, że to zakończenie samo w sobie jest celem z góry upatrzonym (notabene czystą zżynką z niezłego filmu z Brucem Willisem w reżyserii Shyamalana). Jednak będę się upierał, że całość powinna mieć krótszą formę, wówczas czytelnik czuł by się przyciągnięty, a tak kończyłem lekturę na siłę.
Faktem jest, że zakończenie na tyle mi się podobało, że od razu sięgnąłem po tom kolejny – Dar widzenia – jednak ciągu dalszego zabawy nie przewiduję. Drugi tom jest jeszcze słabszy i już kompletnie nic w nim nie potrafi zatrzymać czytelnika na dłużej. Co jakiś czas sięgam po książki Deana Koontza, bo wiem, że tego pana stać na sporo – jeśli naprawdę chce. Kurczę, przy Oddzie Thomasie chyba nie chciał.
Odd Thomas
Odd Thomas
Albatros 2004
Forever Odd
Albatros 2007
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz