niedziela, 3 marca 2019

Pablos gracz: Sympatyczna gra do zaliczenia za jednym zamachem, w sam raz na niedzielne popołudnie (Whispering Willows)


Co i rusz trafiałem na ten tytuł przy przeglądaniu zawartości sklepu PlayStation Store. Jednak jakoś nigdy nie trafiłem na sensowną promocję, a za tak krótką grę głupio mi płacić 40 zł. Cóż, nie samym PlayStation człowiek żyje; gra w wersji na Androida kosztuje prawie połowę mniej, a że posiada wsparcie dla kontrolerów, wygodnie zagrałem na mojej Nvidii Shield TV.

Whispering Willows opowiada o poszukiwaniach ojca. Bohaterka – dziewczynka o imieniu Elena – dostaje się do opuszczonego domostwa w celu odnalezienia taty, który pracował tu jako dozorca. Coś jednak się stało, coś, w co zaangażowane najwyraźniej były siły nadnaturalne. Elena jednak jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu, posiada bowiem umiejętność kontaktu z duchami, a już pierwszy napotkany – duch szamana indiańskiego plemienia – daruje jej specjalny naszyjnik, który moce dziewczyny dodatkowo wzmocni.

Gra w pewnym sensie należy do gatunku horror, wszak o duchach mowa, a nie są one wszystkie rozmowne i pozytywnie nastawione do gościa w ich sadybie. Jednak przede wszystkim jest to przygodówka, w której Elena porusza się po posiadłości, wliczając w to domostwo, przybudówki, ogród i piwnice, i wykonuje pewne czynności, które pozwalają pójść krok dalej, w kierunku zaginionego ojca.

Wielką niespodzianką był dla mnie fakt implementacji języka polskiego. Przy czym gra nie została po prostu przetłumaczona, ale została przetłumaczona bardzo dobrze, z pomyślunkiem. Spora część odnalezionych notatek napisana jest językiem stylizowanym na wiek XIX albo i wcześniejszy, i powiem szczerze, że dodaje to klimatu do poznawanych historii. A historie owe dotyczą dziedzica i jego towarzyszy, którzy budowali swoją przyszłość na zgliszczach żywotów tych, którym biały człowiek się nie przysłużył – Indian. Ale nie jest to wcale tak do końca czarno-biała opowieść, to znacznie bardziej dramat, i to nie tylko samych czerwonoskórych, ale i przybyszów, wcale nie z gruntu okrutnych. Fabuła nie jest czymś na miarę scenariusza nagrodzonego Oskarem czy innym Zdzichem, ale jest wystarczająco dobra, by się wczuć, i to to chodzi.



Na uwagę zasługuje oprawa audio-wizualna. Gra oferuje klasyczny widok 2D, a całość jest podobno ręcznie rysowana. Grafika ma wiele uroku i bardziej przypomina kreskówkę niż grę, co bardzo mi się podobało. Podobnie muzyka – jest tłem, z odgłosami, jakie (jak przypuszczam) można usłyszeć w nawiedzonym domu. Całość doskonale komponuje się z tematyką gry i tworzy udany klimat.

Słowo krytyki należy się jednak przerywnikom filmowym, które de facto bardziej są statycznymi obrazami, niż faktycznie animacją. Niestety z jakiegoś trudnego dla mnie do odgadnięcia powodu podczas tych przerywników urok grafiki gubi się kompletnie, a to, co oglądamy, to kreska bardzo niskiego lotu, autentycznie niszcząca dotychczas dobry klimat rozgrywki. Szczęście, że jest ich stosunkowo niewiele.

Za dwie dychy gra jest zdecydowanie warta polecenia. Czasem są takie dni, że człowiek w natłoku tego wszystkiego chciałby zacząć i skończyć grę, przeżyć całość na raz. I na taki dzień Whispering Willows nadaje się doskonale. Co prawda wyzwania tu nie znajdziemy, ale odrobinę dobrej zabawy jak najbardziej. Ponadto twórcy ukryli tu pewne drobnostki, które niektórzy zapragną odnaleźć, więc i drugi raz można się zabawić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz