Gdyby książkę poważnie analizować, można by powiedzieć, że Telefon od anioła zbudowany został z klisz i oparty na znanych, lubianych i dobrze się sprzedających schematach. Ona i on, oboje po przejściach, w wyniku pośpiechu na lotnisku przypadkowo zamieniają się telefonami, i to w zupełności wystarczy, by rozbujać historię. Ale żeby czytelnik nie ziewał w oczekiwaniu na oczywisty wynik tej sytuacji, JEGO przeszłość okazuje się bardziej, niż interesująca, a JEJ to już w ogóle. Z tym, że wciąż oglądamy znane schematy, ale czytelnikowi WCALE SIĘ NIE CHCE książki analizować. Strona za stroną bawimy się doskonale, coraz lepiej wręcz, mimo że trudno tu mówić o jakichś totalnie nieprzewidzianych zwrotach akcji.
Autor doskonale sobie zdając sprawę z faktu, że czytelnik może mieć pretensję stosuje świetnie się sprawdzające rozwiązanie: nim zdążymy się oburzyć przewidywalnym motywem ten szybko zostaje zakończony i przechodzi w kolejny, jeszcze bardziej znany i ograny, ale ponownie podany z wdziękiem, i – znowu – błyskawicznie zakończony. Ostatecznie nawet nie wiadomo kiedy i jak, a tu oglądamy ostatnią stronę i zamykamy książkę w zasadzie bez pretensji. Widać nawet ze schematów i klisz można korzystać tak, żeby się potem z tego wybronić. Polecam w razie potrzeby czegoś lekkostrawnego.
Albatros 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz