niedziela, 3 marca 2019

Pablos gracz: Jak za dawnych lat, czyli o Stranger Things: The Game

Lubię powtarzać, że iPhone zabił gry mobilne. Bo nim się pojawił istniał rynek gier J2ME, które choćby nie wiem jak mocno wyśmiewane przez tzw. “prawdziwych graczy” (ja, mhm) faktycznie oferowały specyficzne doznanie, które autentycznie trudno z czymkolwiek porównać. Gry JAVA na telefony komórkowe dziś zwane dla rozróżnienia “dumbfonami” były swego rodzaju stałą, a obserwacja rozwoju technologii oraz twórców w tejże technologii się poruszających potrafiła być równie wciągająca, jak obserwacja największych producentów gier z branży. No co, są różne hobby!

No, ale nim na dobre pojawiły się gry, a nie jedynie popierdółki, z którymi niestety już na zawsze J2ME będzie się kojarzyć, przyszedł iPhone i wraz z pojemnościowymi, dotykowymi ekranami zniszczył moją pasję, demolując rynek zupełnie w ten sam sposób, w jaki zdemolował rynek producentów telefonów komórkowych.

Dlaczego piszę te wszystkie bzdury? Otóż dlatego, że choć uwielbiam granie, w tym także mobilne (nawet dzisiaj, tak, wciąż lubię), to tytułów, które w mądry, przemyślany sposób potrafią wykorzystać ekran dotykowy smartfona/tableta wciąż jest niewiele. I mówię to głośno; otóż moi drodzy narysowanie na ekranie przycisków i wymaganie ode mnie (tj. gracza) bym ich używał uważam za objaw tępoty i debilizmu. Dobry przycisk to fizyczny przycisk, i nie mam najmniejszego zamiaru tej tezy udowadniać i tłumaczyć. Albo to kumasz, albo żegnam, w dodatku ozięble.

Jednak raz na tak zwany ruski rok pojawia się gra mobilna, która zdaje sobie sprawę nie tylko z ograniczeń, jakie wynikają z ekranu dotykowego w urządzeniu, ale nawet z potencjału, jaki tenże ekran w sobie kryje. I wtedy możemy mówić o grze godnej uwagi. A jeśli w dodatku owa gra ma na siebie pomysł i pod innymi względami, niż jedynie sterowanie, to już w ogóle mowa jest o szczęśliwym dniu. A kiedy dodatkowo okazuje się, że jest to produkcja oparta na znanej serii telewizyjnej (no dobra, chodzi o Netflix, ale dla uproszczenia pozostańmy przy słowie TV)… to znowu zaczynamy się obawiać. Na szczęście niesłusznie: Stranger Things: The Game nie dość, że jest pomyślana faktycznie z myślą o ekranach dotykowych, to jeszcze ma na siebie pomysł, a ponadto mimo zastosowania znanego brandu okazuje się być grą godną uwagi, a nawet bardzo dobrą. I darmową. Apokalipsa jest tuż tuż.



Mamy tu do czynienia z luźnym podejściem do wydarzeń z pierwszego sezonu cyklu, co ma jednocześnie nie zepsuć historii tym, którzy serialu jeszcze nie widzieli, jak i przypomnieć o bohaterach z Hawkins o drugim sezonie, od niedawna dostępnym na platformie Netflix.

Gra udaje że jest tytułem przygodowym z czasów konsoli NES, nawet jej ikona pokazana jest w firmie NES-owego kartridża. Tym lepiej to smakuje, że całość przecież rozgrywa się w latach osiemdziesiątych. Grafika została przedstawiona w formie pixel-artu, dźwięki nieźle udają muzykę epoki tamtych gier, a tekstu do przeczytania jest tak samo niewiele, jak dawniej. Jedno zdanie musi wystarczyć, a teraz idź i odkrywaj kolejne przygody.

Rozpoczynamy jako policjant z Hawkins, i płynnie plansza za planszą pomagamy kolejnym bohaterom. Ci stają się dostępni jako postacie grywalne (przełączamy się między nimi), i każda z nich okazuje się być w czymś dobra. Czy to używanie kija baseballowego, rzucanie kamieniami, możliwość przemykania wąskimi przejściami – etapy szybko gracza uczą co z czym należy powiązać, a klimat powoduje, że autentycznie chce się zaglądać w każdy kąt.

Całe sterowanie zostało sprowadzone do klikania palcem po ekranie smartfona/tableta. Klik ten, czy też tapnięcie, w zależności od sytuacji oznacza daną akcję. Przeważnie po prostu miejsce, gdzie postać ma dojść. Ale również atak, gdy klikniemy na przeciwniku lub użycie przedmiotu, gdy jest do tego okazja. System sprawdza się równie idealnie, jak prymitywnie brzmi.

Najciekawszym jednak w grze jest fakt, iż twórcy naprawdę przygotowali nam konkretną, interesującą przygodę, z wykorzystaniem przeróżnych pomysłów. Ten darmowy tytuł, w ogóle nie każący nam oglądać reklam lub dokonywać mikropłatności to pełnoprawna gra, oferująca nam całe Hawkins do zwiedzenia, w tym liczne budynki, kanały i tego typu atrakcje stanowiące odrębne etapy. Znajdziemy różne rodzaje przeciwników, różne metody ich eliminacji lub odwracania uwagi, bardziej niż ciekawe walki z bossami i wiele, wiele elementów możliwych do odnalezienia. Przy czym klimat tytułu jest tak dobry, że faktycznie nawet po zaliczeniu przygody i odegnaniu zła chce się do gry wracać i poszukać tego czy owego.

Stranger Things: The Game nie jest tytułem wymagającym. Przeciwnicy, w tym bossowie nie sprawiają większego problemu, co nie znaczy, że starcia są banalne. Zdarza się w grze utracić wszystkie życia, warto zatem odszukiwać różne pomocne bonusy i rozwinięcia postaci. Ze wszystkich stron wylewa się klimat gier przygodowych z dawnych lat, gdzie mamy mało gadki, dużo ciekawostek do odkrycia. Prawdę mówiąc wierzyć się nie chce, że jest to tytuł darmowy, niejedna gra, która namawia nas do jej opłacenia nie oferuje takiej ilości zabawy, jak produkcja oparta na hicie z Netfliksa. Każdy powinien spróbować swoich sił z oferowaną tu przygodą, a fani serialu to już obowiązkowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz