czwartek, 28 lutego 2019

O Adamie, Kainie i Ablu, tylko trochę inaczej, opowiada J. Steinbeck

Nie ma sensu się rozwodzić – to świetna książka. I bardzo prosta w odbiorze, jeśli ktoś się boi różnego rodzaju klasyki, może przestać – sama się czyta. Myślę, że jest tak łatwa i przyjemna w odbiorze, że w ogóle można by zacząć czytanie książek od niej (no dobra, od “Mysz i ludzi” a potem od niej). Steinbeck opowiada dość uniwersalną historię o prostych, zwykłych ludziach, a najlepszy jest jego styl – prosty właśnie. Sam siebie autor umieszcza w powieści, jako członka rodziny, która w pewien sposób była związana z bohaterem – Adamem Traskiem i jego synami. Dodaje to uroku opowieści, większej głębi, czytelnik zaczyna szukać na mapie miejscowości, o których tu mowa, i próbuje się zorientować w pokazanych czasach jak najlepiej – by móc wyciągnąć jeszcze więcej przyjemności z lektury. Steinbeck skłania do poznawania świata, Stanów Zjednoczonych konkretnie, do nie tylko poznania historii bohaterów, ale także zrozumienia skąd i w jaki sposób akurat takie historie mogły się zdarzyć.

Siłą książki są jej bohaterowie, autor pokazuje kilka typów ludzi, od idealnie dobrych, pogodzonych z życiem i jego niezrozumiałą niesprawiedliwością, przez prostych i podatnych na wpływy aż do prawdziwych potworów, twierdząc, że tacy się czasem po prostu rodzą. Nie stają, a rodzą, i nic nie można z tym zrobić. Historia związku Adama z Cathy oraz późniejsze ojcostwo Adama naznaczone tym, jak sam był wychowany to opowieść rewelacyjna. Dziś ani odkrywcza, ani pokazująca coś nowego; w prosty sposób przedstawiająca zdarzenia, których czytelnik doskonale się domyśla, a jednak go dziwią, wywołują skrajne emocje. Czytając “Na wschód od Edenu” miałem wrażenie, jakby Steinbeck opowiedział tu tę samą historię, którą życie opowiada od zarania dziejów, z tym, że akurat talent tego twórcy pozwala się nią cieszyć mimo braku zaskakujących zwrotów akcji i łatwego przewidywania kolejnych dramatów.

Interesujące wrażenie pozostawia po sobie właśnie bardzo udana kreacja różnych typów postaci, bez podjęcia prób wytłumaczenia ich cech, sposobu bycia, mentalności. Spodziewam się, że niejeden czujący gwałtowną potrzebę czytelnik mógł dokonywać coraz to bardziej karkołomnych interpretacji poznanych tu wydarzeń; boję się, że niektóre prawdziwe (wiecie, nie z bloga:)) recenzje także kreują “Na wschód od Edenu” jako coś ogromnego, oszałamiającego, odkrywczego – no i przez to książka może budzić strach. A w rzeczywistości to dość rozbudowana, ale nieskomplikowana opowieść, przedstawiona tak, że oderwać się od lektury nie można, i w zasadzie ukazująca jedną, podstawową prawdę o życiu – tę najważniejszą.

East of Eden
Prószyński i S-ka 2011

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz