czwartek, 28 lutego 2019

Prawie jak „Autostrada do nieba”, czyli o powieści totalnie familijnej

Będąc pod wrażeniem jakości “Złodziejki książek” naturalnie sięgnąłem po inne powieści Markusa Zusaka. Najłatwiej dostępną (cudowne Legimi!) jest “Posłaniec”, oryginalnie wydany przed wielkim bestsellerem, u nas dostępny po sukcesie “Złodziejki…”.

Od samego początku zabawy miałem dwa podstawowe skojarzenia. Po pierwsze – sposób narracji, swada, z jaką pisze Zusak, znowu przedstawiając historię z perspektywy pierwszej osoby – jak dla mnie facet ma talent niczym Stephen King. Fakt, że całość rozgrywa się w niedużym miasteczku, w dodatku w jego nieco biedniejszej dzielnicy, też ma znaczenie. Ed Kennedy od pierwszych słów wypowiedzianych w powieści oddaje ducha najlepszych bohaterów samego Mistrza, ironicznie, dowcipnie wrzucając dygresje, w dialogach widać także ogromną inspirację stylem, jakim posługuje się King.

Drugie skojarzenie bezpośrednio związane jest z pomysłem na fabułę. Ed otrzymuje od kogoś tajemniczego zadania do wykonania. Na kartce zapisano nazwisko, czasem nawet adres i godzinę – Ed udaje się we wskazane miejsce i dostrzega różne odcienie ludzkiego życia, dramaty, ale nie tylko. Musi coś z tym zrobić, jest uświadomiony, że nie ma wyboru. I jest to motyw znany nam wszystkim, który oglądaliśmy szczególnie w przeróżnych serialach, np. Zagubiony w czasie, Dotyk anioła, Zdarzyło się jutro, czy klasyczna już Autostrada do nieba. I choć nie brzmi to specjalnie zachęcająco – bo rzecz wydaje się słodka do zemdlenia, z zawartością cukru w cukrze przekraczającą sto procent – dzięki pierwszoosobowej narracji Eda i jego specyficznej postawie życiowej słodycz zostaje zrównoważona ironią, i faktycznie książka okazuje się bardzo wciągająca, choć totalnie przewidywalna.

Nie przepadam za takimi “familijnymi” klimatami, wolę trudne dramaty, rzeczy bardziej brutalne, rzeczywiste. Ale przyznam, że choć nie potrafię nazwać tej powieści wybitną, rewelacyjną czy genialną, jest to dobra rzecz. Wydaje się przygotowana dla innego rodzaju czytelnika i – niestety – wydaje się przygotowana z myślą o kasowym sukcesie w kinie. Ale choć fabularnie zawodzi przez swoją przewidywalność, nie sposób nie docenić narracji i pewnego temperamentu autora/narratora. Także fanom dynamicznej, wręcz pełnej wigoru narracji rzecz zdecydowanie polecam.

Nasza Księgarnia 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz