czwartek, 28 lutego 2019

O „Rossie Poldarku” Winstona Grahama, w oczekiwaniu na „Demelzę”

Oczywiście, że najpierw obejrzałem serial, tę nową wersję, bo podobno istnieje też wersja starsza. Z początku mnie nie zachwycał, ale w miarę szybko się wciągnąłem (aktorka grająca Demelzę jest przepiękna). A potem przyszło olśnienie, że cały ten Poldark powstał na podstawie książek Winstona Grahama. Szukam, szukam… poważnie nigdy wcześniej nie wydano jego powieści w naszym kraju?

W każdym razie teraz dzięki Czarnej Owcy możemy twórczość W. Grahama poznać. Tom pierwszy – po prostu “Ross Poldark” – już wyszedł, tom drugi (“Demelza”) planowany jest na bodajże maj. Akcja dzieje się w drugiej połowie XVIII wieku. Ross Poldark, o którym wiemy, że był młodzieńcem raczej porywczym i skorym do różnego rodzaju ekscesów, wraca z wojny brytyjsko-amerykańskiej, z wojny z kolonistami zakładającymi Stany Zjednoczone. Wraca do swojej posiadłości, dowiaduje się o śmierci ojca i zaczyna rozumieć, że od teraz zupełnie sam musi dbać o swój los. Z wojny wraca odmieniony, wycofany, niespecjalnie mu zależy na luksusach, znajomościach. Zależy mu na kobiecie, ale – jak to w życiu – znajduje ona innego. Bohater zaczyna szukać sobie miejsca i stopniowo je odnajduje, a czytelnik przekłada stronę za stroną i w pewnej chwili dostrzega, że Winston Graham miał niezwykle rzadki talent. Otóż opowiada nam historię bardzo zwykłą, o ludziach równie zwykłych, bez ważnych postaci historycznych, bez opisu znacznych wydarzeń, wojen, traktatów, momentów przełomowych. Bohaterowie są nieskomplikowani, a ich życie, choć trudne, również niespecjalnie zajmujące. A mimo to “Rossa Poldarka” czyta się świetnie, z zaangażowaniem, żyjąc smętną codziennością Rossa i jego sług, ludzi prostych, zajętych przede wszystkim sobą, z uczuciem towarzyszenia im w tej codzienności, smucąc się ich smutkami oraz radując tym, co w życiu znajdują za radosne (niech będzie błogosławiony alkohol!).

Potem okazuje się, że autor wiedział, co robi. Jest tu pokazana bardzo ważna prawda o świecie, tym bardziej istotna, że powieść powstała w roku 1945, czyli całkiem sporo lat przed tym, nim w Wielkiej Brytanii tak naprawdę zatraciło się pojęcie klas społecznych. Bo o tym właśnie mówi pan Graham, pokazując Rossa jako postać zmienioną nie tylko przez fakt uczestniczenia w wojnie, nawet zabijania ludzi, ale także przez fakt bezpośredniego kontaktu z zupełnie nowym dla Europejczyka zjawiskiem: społeczeństwem, w którym wszyscy są równi. Na tyle, na ile to możliwe, oczywiście, i nie chodzi o gloryfikowanie ustroju społecznego USA, ale o kontrast między ludźmi wolnymi, decydującymi o sobie, czyli demokracją, a społeczeństwem z Wielkiej Brytanii, gdzie stale istnieje wyraźny podział na szlachtę, mieszczaństwo, różnego rodzaju przedsiębiorców – ludzi w domyśle mających wpływ na siebie, otoczenie, państwo – oraz doły, pełne ludzi pogodzonych z własnym losem wiecznego sługi.

Ale “Ross Poldark” nie jest w żadnym razie traktatem politycznym czy innego rodzaju lekturą zaangażowaną. To bardzo dobra powieść historyczna, w której zamiast znanych postaci, miejsc i wydarzeń oglądamy po prostu przekrój społeczeństwa, które wciąż żyje według zasad ustanowionych bardzo dawno temu w świecie, który te zasady będzie niebawem zmieniał. A wszystko poznajemy na przykładzie historii młodego mężczyzny poszukującego w życiu celu, który – jak na mężczyznę przystało – cel ten postanawia osiągnąć. A i miłość przy tym znajdzie, z rodzaju tych, które samemu marzy się przeżyć, dla czytelnika to tylko lepiej. Umieram z ciekawości co będzie w tomie drugim, bo po pierwszym sezonie serialu czuję, jakbym co nieco wiedział, ale tym bardziej jestem ciekaw, na ile scenariusz jest zgodny z powieścią no i rzecz jasna: co będzie dalej?

Czarna Owca 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz