czwartek, 28 lutego 2019

Pablos gracz: Pierwotne instynkty, czyli jak walczyłem o przetrwanie z grzbietu mamuta

Czasem sam się dziwię, jak niewiele mi potrzeba do szczęścia, przynajmniej jeśli chodzi o gry na “duże” konsole. Far Cry 4 niewiele się różnił od słynnej i wybitnej części trzeciej, a teraz Ubisoft oddał nam do dyspozycji odcinek z podtytułem “Primal”, który w gruncie rzeczy też niespecjalnie się różni od klasycznej już trójki. A ja zachwycony oddałem grze prawie 40 godzin ze swojego życia, bawiąc się rewelacyjnie, w ogóle bez pretensji do producenta o powielanie znanych już schematów. I przez cały czas trwania gry znowu zadawałem sobie to pytanie, co przy wakacjach w Kyracie – jak to jest, że ten sam producent, znany głównie z kopiowania siebie samego, robi tak dobrą robotę w przypadku serii Far Cry, a tak beznadziejną w przypadku serii Assassin’s Creed?

Witamy przed naszą erą


Tym razem Far Cry obejdzie się bez broni strzeleckiej. Pierwszy raz w historii, a raczej w prehistorii. Gra zabiera nas w podróż do roku 10 000 przed czasami znanymi nam, a akcja toczy się gdzieś w Europie Środkowej. Klimat jest dość umiarkowany, z zaznaczeniem, że na północy mamy śniegi i widoczny lodowiec, a na południu coraz więcej stepów. Bohaterem jest Takkar, którego poznajemy podczas plemiennego polowania na mamuty. Każdy widział to na trailerze, więc żaden spoiler – polowanie się powiodło, ale zdobycz przejmuje tygrys szablastozębny, grupa zostaje rozbita, a Takkar otrzymuje od umierającego towarzysza zadanie odnalezienia krainy Oros i zjednoczenia mocno rozbitego plemienia Łindża.

Zanim przejdziemy do samej zabawy warto od razu zaznaczyć jedną niezwykle ciekawą kwestię: język. Gra jest lokalizowana napisami, jednak nie tylko dla Polaków, ale i dla reszty świata, bohaterowie bowiem posługują się jakimś starym dialektem, ponoć przygotowanym przez profesjonalistów specjalnie na potrzeby gry. Słyszałem, że w wydaniach kolekcjonerskich jest nawet przewodnik po języku, i muszę przyznać, że ten motyw zrobił na mnie ogromne wrażenie. Przysłuchiwałem się mówionym kwestiom i wyraźnie słychać, że to faktycznie jest język, a nie na szybko sklecone “ple-ple po holendersku”, można bez problemu odróżnić słowa i ich znaczenia, ba, nawet jest lekka odmiana, jak mi się wydaje. Samo tłumaczenie z kolei zostało przygotowane w formie “Kali jeść i Kali pić”, co w internetach zostało przyjęte średnio, ja jednak nie mam tu żadnego problemu. Całość jest doskonale zrozumiała, a znacznie ważniejsze od tłumaczonych “bezokolicznikowo” fraz są emocje wypisane na twarzach rozmówców i mowa ich ciała. Ubisoft spisał się świetnie, a ich Dunia Engine 2 w Primalu prezentuje się jeszcze lepiej, niż w czwórce.



Świat Oros jest zamieszkały przez trzy plemiona ludzi: Łindża, w tej chwili rozbitych, rozproszonych, Udam – wojowników z północy cierpiących na chorobę wywołującą wściekłość i szaleństwo oraz Izila – wymalowanych na niebiesko szybkich chudzielców, czczących ogień i słońce. Łindża w większości przypominają nas, ludzi kaukaskich, choć jeszcze nie z tak jasną karnacją, choć są wyjątki, jak na przykład szaman Tensai, wyraźnie czarnoskóry. Udam to głównie mężczyźni ze zdecydowanie wyróżniającym się wałem nadoczołowym, krępi, silni, może zbudowani według wzoru neandertalczyka. Z kolei Izila są jak Łindża, ale z jaśniejszym odcieniem skóry. Przywódcą Udam jest Ull, ogromny wojownik mający jeden cel: wybić Łindża. Plemieniem Izila rządzi Batari, jakby szamanka. Łindża to natomiast kolektyw, gdzie decyzje podejmuje grupa wyróżniających się postaci: szaman Tensai, Saila i sam Takkar. Gromadząc wokół siebie coraz większą ilość członków plemienia spotkamy także kolejne ważne postaci, które szybko staną się nauczycielami Takkara, oferując mu coraz to ciekawsze umiejętności do poznania.

Poza ludźmi Oros zamieszkuje całe mnóstwo zwierząt, głównie znanych nam z historii. Kto był w Ojcowie, zwiedzał jaskinie, ten spodziewa się i jaskiniowego lwa, i jaskiniowego niedźwiedzia i rzecz jasna jednego z najciekawszych zwierząt prehistorii – tygrysa szablastozębnego, prawdziwego potwora, ogromnego drapieżnika dysponującego potężną siłą. Ale nie zabrakło też innych atrakcji. Są rzecz jasna mamuty, włochate nosorożce, jaguary i lamparty, krokodyle, wilki, a nawet zębacze. A ponieważ to Ubisoft, a gra należy do cyklu Far Cry, po prostu nie mogło zabraknąć… borsuków.

Władca zwierzów


Jak przeżyć w takich warunkach bez broni palnej, bez wyrzutni rakiet, bez rac, flar i granatów? To proste – oswajać zwierzęta. Ubisoft jest niezły w te klocki: do gry wrzucić nieco z boku coś nowego, a jeśli spodoba się graczom, kolejny tytuł oprzeć na tym totalnie. W Assassin’s Creed III mieliśmy walki na rzece, by w ACIV: Black Flag przenieść rozgrywkę całkiem na wodę, na Karaiby. Pamiętacie, jak w FC4 Ajay podczas “narkotykowych podróży” miał do pomocy tygrysa bengalskiego, któremu mógł wydawać polecenia? Oto jak Takkar radzi sobie z drapieżnikami: oswaja je. Z mięsa robimy przynętę i tyle – zwierzę zainteresowane daje się omamić, i już jest naszym towarzyszem. Początkowo wilki, lwy, ale przyjdzie czas także na niedźwiedzie i tygrysy, a nawet na wybitnych przedstawicieli swoich gatunków, w tym i tygrysa, który niszczy Łindża na polowaniu na początku tytułu.



Posiadanie zwierzęcia daje nie tylko ogromną przewagę podczas życia w prehistorii, ma także dodatkowe plusy. Każdy gatunek ma swoje cechy charakterystyczne, np. wilk warczy gdy w pobliżu znajduje się jakieś zagrożenie, niedźwiedź skupia na sobie uwagę wrogów, lampart bodajże oznacza zwierzynę wokół, co przydaje się podczas polowań. Jest i sowa, z której oczu możemy poznawać świat nie ruszając się z miejsca, a w późniejszych etapach nawet zabijać przy jej pomocy przeciwników, zrzucać “szalone bomby” czy “ogniotykwy”(*).

Jest wreszcie zwierzę niezłym ubezpieczeniem przy przemierzaniu Oros, odstraszającym inne zwierzęta, które chętnie atakują Takkara – szczególnie nocą. Naszych czworonożnych towarzyszy nie można utracić – gdy zginą można szybko je uzdrowić lub po prostu przywołać z powrotem, co kosztuje odrobinę specjalnych roślin. Dzięki nim odwracamy uwagę wrogów, atakujemy ich (jagura potrafi nawet cichaczem, jak Solid Snake) – są ogromną pomocą, dając Takkarowi totalną przewagę.

Zbieractwo


Oros oferuje mnóstwo interesujących, przydatnych narzędzi. A gra, jak na kolejny odcinek mającej swój charakter serii przystało, radzi nam spotkane i znalezione elementy wykorzystać. Zbierać warto wszystko – różne rodzaje drewna, kamieni, roślin, polować, skóry zwierząt, mięso, kości. Wszystko można wykorzystać, bowiem spotkani Łindża gromadzą się w wiosce, a tę można rozbudować. Wybranym, najważniejszym członkom plemienia można ulepszać chaty, dzięki temu otrzymać dostęp do nauki kolejnych umiejętności. Te są najważniejsze, same punkty doświadczenia nie są tak istotne, bowiem gromadzimy je także tylko po to, by zdobywać punkty umiejętności właśnie. Na mapie znajdziemy mnóstwo dodatkowych zadań i misji (wszak to Ubisoft), warto czytać opis i brać tylko te, których nagrodą jest nie doświadczenie, ale punkty właśnie.

Poza wioską wypada także ulepszać podręczny arsenał. Nie tylko ulepszyć maczugę, włócznię, łuk i tak dalej, ale też zwiększyć ilość noszonych strzał, noży, pułapek czy innych dodatków. Wypada także być coraz lepszym w wytwarzaniu – początkowo jeden kawałek drewna to jedna strzała lub włócznia (wraz z innymi, koniecznymi do budowy elementami, oczywiście), ale pod koniec gry z tego samego kawałka drewna zrobimy strzał o wiele, wiele więcej. Myśląc o bossach, o Ullu i Batari warto się “przypakować”, bo wiadomo, że nie będzie lekko, a nie chcielibyśmy zostać z trzcinką w ręce podczas definitywnego starcia, prawda?

Rewolucji nie ma, ale i tak jest fajnie


Far Cry Primal to tytuł, który w niczym nie robi rewolucji, a jednak oferuje sporo drobnostek, które uprzyjemniają zabawę. Świat jest logiczny i konsekwentny i po chwili można tę logikę wykorzystać, jak w życiu. Ogień się łatwo rozprzestrzenia, warto zatem palić obozy wrogów, oglądać ich panikę i atakować dopiero wtedy, jest łatwiej. W nocy zwierzyna atakuje chętniej, warto przywołać większe zwierzę do pomocy, ale warto też nocami atakować wrogów, w obozach i placówkach śpią, ochrona jest mniej liczna, cichaczem można wybić wartowników a potem dobić śpiących. Tak, wiem jak to brzmi, ale ta gra budzi pierwotne instynkty momentami. :) Podręczna mapa ukazuje drogi, których w prehistorii nie ma, ale dzięki temu, że na mapce są zaznaczone jest nieco wygodniej, szczególnie gdy planujemy dostać się gdzieś wyżej, w miejsce trudniej dostępne.

Klimat budują także postaci, które da się polubić, i dzięki którym jest czas na dramaty, ale i na zabawę i humor. Poczekajcie tylko, aż spotkacie “mędrca” Urkiego. Co za koleś! Nie można zapominać także o “wzroku łowcy”, czyli kolejnym po “wzroku detektywa” z Batmanów, czy “wiedźminskim instykncie” ułatwieniu, polegającym na podświetlaniu istotnych elementów otoczenia, dzięki czemu poszukiwania i polowania są o wiele łatwiejsze i przyjemne.

Moje duże uznanie spowodował także sposób powracania do gry, gdzie po każdym wczytaniu stanu oglądamy jak szaman Tensai krótko przypomina o czym jest tytuł. I wcale nie mówi ciągle tego samego, wręcz przeciwnie, na bieżąco dopasowuje swoje przypomnienie do bieżących wydarzeń, informując o tym co już zostało osiągnięte, a co wciąż na Takkara czeka.

Far Cry Primal jest pełnoprawnym członkiem serii, nie krótką przygodą jak (genialny skądninąd) Blood Dragon. Gracze często narzekają na podobieństwa kolejnych odsłon większych serii, sam to mam w przypadku chociażby Assassin’s Creed – choć u mnie głównym powodem narzekań jest raczej słabość mechaniki walki niż same kopiowanie siebie samych. Jeśli chodzi o cykl Far Cry to na dzień dzisiejszy w zupełności wystarczy mi to, co otrzymałem. Zmiana świata, zmiana wyposażenia, walki, dodanie zwierząt i rozproszona fabuła, idealna dla tej piaskownicy – to dla mnie wystarczająco wiele, by uznać tytuł za bardzo dobry i godny polecenia. Nie potrafię sobie wyobrazić, by ktoś, kto bawił się dobrze przy trójce i czwórce nie docenił tej produkcji. Taki Ubisoft lubię i na takie gry tego producenta czekam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz