Oryginalny Flashback to jedna z najlepszych gier, w jakie grałem w dzieciństwie. W sumie to chyba tylko Blackthorne wspominam z jeszcze większą nostalgią, dobrze jednak wiedząc, że obiektywnie Blackthorne nie ma do Flashbacka startu. Przy okazji – Blackthorne w wersji dla Windows jest do pobrania za darmo na Battle.net :-)
Dwadzieścia lat po wydaniu oryginalnej gry dzięki Ubisoft możemy zagrać w remake na konsoli Xbox 360. Taki dość dosłowny remake, gdzie nie tylko fabuła się pokrywa z oryginałem, ale także sposób prezentacji świata i nawet układ kolejnych plansz.
Flashback HD to platformówka w starym stylu, gdzie akcję oglądamy z boku. Bohater o imieniu Conrad biega, skacze, strzela, korzysta z ciekawych i mniej ciekawych przedmiotów, brnie do przodu w celu zrozumienia tego, co się dookoła dzieje. Fabuła jest bardzo typowa dla przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, jest to niespecjalnie skomplikowane, a nawet dość proste science fiction. Wątpię by ktoś, kto nie grał w oryginał dał się fabule porwać, ale z drugiej strony smutna prawda jest taka, że nie wierzę, by gra spodobała się graczom, którzy oryginału nie pamiętają, graczom młodszym i przyzwyczajonym do zupełnie innego typu rozgrywki.
Flashback HD to tytuł, który ze smutkiem muszę określić jako spore rozczarowanie. Jakbym nie próbował nagiąć rzeczywistości, nawet przy bardzo mocnym zmrużeniu oczu gra wciąż pozostaje słaba, nie przeciętna, nie niedopracowana ale po prostu słaba, i w szkolnym systemie ocen nie byłby to może niedostateczny, ale mierny z pewnością.
W ogóle nie czuć klimatu znanego z oryginału. A bez tego klimatu historia science fiction polegająca na przenoszeniu pamięci bohatera i docieraniu do ukrytej prawdy, wśród korporacji i zagrywek politycznych jest po prostu banalna.
Nie podoba mi się także oprawa audio wizualna. Świat przedstawiony zdaje mi się być infantylny, cukierkowy, jakby przeniesienie dawnych wizji w nowoczesne środowisko graficzne się nie powiodło. Za dużo tu czegoś, co z braku lepszego określenia nazwałbym “wesołkowatością”. Na gigantyczny minus zasługują animacje postaci, spłycające oryginał. Dawniej oglądaliśmy niezwykle dopracowane animacje, w tamtych czasach wręcz zaskakujące, dokładne; sama obserwacja przemieszczającego się (biegającego, spacerującego, skradającego się) Conrada była przyjemnością. Dziś wygląda to tak, jakby w grze nie obowiązywała fizyka, albo całość rozgrywała się w otoczeniu o mniejszej sile ciążenia. A nie rozgrywa się. Oglądanie bohatera jak wykonuje skok z podciągnięciem (rzecz konieczna w grach platformowych) powoduje fizyczny ból.
I jakby tego było mało jest jeszcze jeden element, który nie pozwolił mi odnaleźć najmniejszej nawet przyjemności w grze, który okazał się ostatnim gwoździem do trumny – aktorzy. Dialogi są mówione, ale ludzie wzięci do odegrania scen i rozmów chyba znaleźli się tu z łapanki. Tak żenujących dialogów dawno nie widziałem, nawet polskie dubbingi – których jestem wielkim przeciwnikiem – są przeważnie zagrane z większym zaangażowaniem. Najpierw czułem tylko rozczarowanie, potem zniesmaczenie, aż wreszcie ogarnął mnie pusty śmiech.
Ten remake to zwyczajna katastrofa, od której powinno się trzymać z daleka. Starszym graczom będzie przykro, że ich marzenia o powrocie w czasy dzieciństwa zostały zniszczone, a młodsi w grze nie znajdą nic, co przyciągnęło by ich na dłużej. No, chyba że oryginał, zaszyty wewnątrz tytułu, prezentowany w tradycyjnej formie 4:3, wciąż pokazujący jak niegdyś potrafiono robić gry. Ale raczej nikt nie zapłaci za ten dodatek, tą ciekawostkę, skoro rzecz właściwa jest tak kiepska. Odradzam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz