poniedziałek, 12 lutego 2024

Rebeka Martinsson po raz szósty, i ostatni, czyli Asa Larsson w „Niegodziwości ojców”

Minęły całe lata od czasów, gdy ostatnio raz mogliśmy poczytać o Rebece Martinsson, prawniczce, której Autorka Asa Larsson tworzy mocno poturbowany żywot. Nie mam pamięci do spraw i wydarzeń, które poznawałem w pięciu poprzednich epizodach. Na zawsze jednak mam w pamięci wrażenia, jakie wywarła na mnie tego typu literatura. Uwielbiam takie depresyjne, mocne, tkwiące przy nas, zwykłych ludziach, nie wydumane historie o człowieku, który boryka się z samym sobą. Asa Larsson i niektóre powieść Hakana Nessera - jeśli chodzi o Skandynawię, to jest właśnie to, czego szukam.

Wspaniale, że mamy kolejną powieść o Rebece. Autorka szybko przypomina czytelnikom o sposobie, w jaki kreuje swoje historie. Otóż tu nie można powiedzieć, że jest trup, jest zatem i śledztwo. Wątków jest o wiele więcej, zarówno tych obyczajowych, dotykających wcale licznych bohaterów (Rebeka jest główną postacią, ale jest ich o wiele więcej) jak i tych kryminalnych. Lektura wspaniała dla tych, którzy lubią rozbudowane kreacje, gdzie wpierw należy poświęcić nieco czasu na poznanie osób dramatu, by dopiero potem móc z satysfakcją pochłaniać kolejne strony, wyjaśniające coraz więcej i więcej.

Będzie mi brakowało Rebeki; mimo że to strasznie smutne historie, to pisane bez egzaltacji - nie depresja czy dramat tu jest głównym bohaterem, ale człowiek, który w tym wszystkim musi żyć. Jestem przekonany, że powrócę do całości, tym razem w kolejności chronologicznej, bowiem ogromnym atutem twórczości Asy Larsson jest takie budowanie opowieści, że nie kryminał jest tu najważniejszy. Nawet kiedy wiemy kto zabił, nie ma to znaczenie dla odbioru powieści, oferują one bowiem znacznie więcej, niż tylko kolejną historię o pościgu, pogoni czy innym śledztwie. Rebeka i to, co jej się w życiu przytrafia to kawał doskonałej „literatury terapeutycznej”, to w Rebece odnajdujemy siebie, w osobie silnej przez to, że jest słaba; stopniowo poznającej siebie samą, prawdę o sobie, i krok po kroku akceptującą życie będące wynikiem najróżniejszych, złych, przypadkowych decyzji, jakie podjęła. To my jesteśmy Rebeką, a powieści Asy Larsson to nic innego, jak smutna, bo prawdziwa, pozbawiona ozdób i fałszywych kolorów historia o człowieku takim, jak my w świecie takim, jak widać za oknem.

Fädernas missgärningar, Wydawnictwo Literackie 2023

piątek, 9 lutego 2024

Delia Owens - „Gdzie śpiewają raki”

Mała Kya zostaje zupełnie sama gdzieś w domu na bagnach, na początku lat 50. Matka odchodzi, ojciec pije, rodzeństwo znika w trosce głównie o samych siebie. Dziewczynka daje sobie radę, żyjąc w tej nieprzyjaznej okolicy, poznając ją coraz bardziej. Ma dwójkę znajomych, i dzięki nim i innym życzliwym ludziom mijają kolejne lata, a Kya ma się na tyle dobrze, na ile można w tych warunkach.

Równolegle toczy się śledztwo, już pod koniec lat 60. Jest trup, logicznym jest, że podejrzenia będą padały w kierunku „dziewczyny z bagien”, bo ludzie tacy po prostu są. Jednak nie jest tak źle, jakby można się było spodziewać, Autorka ma szacunek do czytelnika i prowadzi sprawę dość żwawo, to nie jest kolejna rzewna historia, kryminał jest tylko dodatkiem do większej całości.

Książka podobała mi się głównie dlatego, że pokazała osobę, która była sama, pozbawiona edukacji (takiej typowej, państwowej) a bardzo daleko zaszła. Wierzę, że to jest możliwe, a nawet korzystne w dzisiejszych czasach (separacja od państwowej edukacji). Ponadto „Gdzie śpiewają raki” oferują bardzo interesujące porównania; Kya obserwując bardzo dokładnie życie dzikich zwierząt, świat przyrody, ma rewelacyjne podejście do spraw ludzkich. Zachowania ludzi, miłość, strach, zazdrość, gniew - wszystkie to porównuje do zachowań instynktownych, pochodzących prosto od zwierząt, ewolucyjnych. I to jest piękne, ta pozbawiona codziennego towarzystwa ludzi dziewczyna wie o nich więcej, niż oni sami.

piątek, 26 stycznia 2024

Czarny Młot, czyli Jeff Lemire wie, jak pisać scenariusze

Od czasu „Strażników” Alana Moore’a jestem zainteresowany alternatywnymi sposobami wykorzystania supermocy i superbohaterów. Chodzi mi o opowieści, w których fakt bycia superbohaterem jest zaledwie wstępem do pokazania historii, a nie jej osią główną. Do takich fabuł zaliczam między innymi serię „Invincible” Roberta Kirkmana, która jest jakby definicyjnym pokazaniem superbohatera, ale jednak całokształt tego, co ma do opowiedzenia scenarzysta wykracza znacznie poza tradycyjne dla komiksu superbohaterskiego fabuły.

Dlatego spróbowałem serii „Czarny Młot”, coś mi mówiło, że być może otrzymam dokładnie to, czego szukam. I po dwóch pierwszych tomach stwierdzam, że póki co się udało.

Bohaterów, a nawet superbohaterów, poznajemy w momencie, gdy od dziesięciu lat są gdzieś - lecz nie wiadomo gdzie - po wielkiej, ostatecznej walce z ostatecznym przeciwnikiem po prostu ich przeniosło na… farmę. Dookoła opodal farmy jest miasteczko, i to tyle - z okolicy nie da się odejść. Jeden z bohaterów próbując poniósł śmierć na miejscu, więc pozostali tkwią oczekując zupełnie nie wiadomo na co. Na cokolwiek, co zmieni aktualną sytuację. 

czwartek, 25 stycznia 2024

Cykl Baśnie - Bill Willingham i inni

"Baśnie" to cykl, który mam wrażenie jest stale zbyt mało promowany w naszym kraju. Od niedawna na YouTubie Egmontu jest krótka zajawka, pewnie w związku z dodrukiem kilku brakujących epizodów, niedzielni fani komiksów jednak wcale tak łatwo na serię nie trafią, nie jest wymieniana jednym tchem z innymi, słynnymi amerykańskimi tasiemcami. A szkoda, bo pomysł na świat i bohaterów jest genialny w swojej prostocie, i gdy już fartem na "Baśnie" trafimy, to nie sposób się oderwać. Przynajmniej od pierwszych kilku tomów.

Jest to komiks tylko dla dorosłych, chociaż bohaterami są postaci ze znanych (i mniej znanych) baśni. Oto trafiamy do ukrytej przed wzrokiem tzw. "docześniaków" (czyli nas, mugoli, zwykłych, niemagicznych ludzi) dzielnicy miasta, która jest siedliskiem postaci bajkowych. Królewna Śnieżka sprawuje organ wykonawczy, burmistrzem jest król Cole, szeryfem Bigby Wilk (Big Bad Wolf, znany z Czerwonego Kapturka, opowieści o trzech świnkach i - jak się przekonamy - licznych innych bajek). Co rusz trafiamy na kolejne postaci, których umiejscowienie sprawia wrażenie genialnego, bohaterowie mają swoje problemy, wynikające tak z ich "baśniowej kreacji" jak i aktualnego żywota, a na wszystkich czyha prawdziwe zło. Bowiem baśniowcy mieszkają w naszym świecie dlatego, że ich światy zostały podbite przez okrutnego Adwersarza.

sobota, 20 stycznia 2024

Nie tylko czytelnik: Starfield (Bethesda)

W pierwszych chwilach zabawy Starfield oszałamia gracza możliwościami, jakie wydają się przed nim rysować. Oto daję wam Skyrima, ale w kosmosie! - mógłby rzec Todd Howard z akcentem Mela Brooksa, i głodni nowych produkcji w stylu „Bethesda: the Game” byśmy to prawdopodobnie połknęli.

Nawet kontroler kupiłem, ten Starfieldowy, tak bardzo byłem zaangażowany w pierwszych godzinach gry. I warto było, przyciski są nieco cichsze niż w klasycznym, to się przyda i w innych grach. Jednak od pierwszych godzin widać także, że gra wymaga od gracza mocnego mrużenia oczu; to nie jest coś nowego, to kolejna typowa dla tego producenta gra, pytaniem pozostaje, czy starczy zaangażowania gracza na kilkadziesiąt godzin?

Nie starczyło. 

piątek, 19 stycznia 2024

Ałbena Grabowska - Uczniowie Hipokratesa, tom 2. „Doktor Anna”

Bardzo podobał mi się „Doktor Bogumił” i z przyjemnością donoszę, że „Doktor Anna” w niczym poprzedniemu tomowi nie ustępuje. Przy czym od razu dodam, że wcale nie trzeba znać historii Bogumiła, choć występuje on nawet w kolejnym epizodzie, to powieści napisane są tak, że można czytać je w dowolnej kolejności.

„Doktor Anna” opowiada o lekarce, która pragnie praktykować medycynę w czasach, gdy kobiet lekarzy po prostu nie ma. Na zachodzie dopiero szlak jest przecierany i Anna niejeden wysiłek będzie musiała podjąć, by cel swój osiągnąć. Anna Tomaszewicz-Dobrska jest tak w ogóle postacią historyczną, więc mamy tu super bonus - powieść historyczna poza scenerią przedstawia postać, o której nigdy nie słyszałem, a o której słyszeć powinniśmy wszyscy: pierwszej kobiecie z dyplomem lekarskim na ziemiach polskich w historii.

Jest zatem powieść o medycynie, ale i o emancypacji, w tle spotkamy i Sienkiewicza, i Prusa, i Orzeszkową czy Dąbrowską… A ponadto również masę innych ciekawych informacji, chociażby o tym jak wygląda harem sułtana w XIX wieku, doktor Anna staje bowiem przed koniecznością leczenia jego żon.

Świetna powieść, nie tylko dla fanów dobrych historii czy powieści historycznych. Za mało się mówi o Polkach, które torowały drogę kobietom do zdobywania najróżniejszych stanowisk, przecierały szlaki by dziś możliwość praktykowania przeróżnych profesji była tak oczywista dla obu płci. A droga do pełnego równouprawnienia daleka, promujmy więc tym bardziej prawdziwe bohaterki.

Doktor Anna
Marginesy 2021

czwartek, 18 stycznia 2024

Joanna Jax - cykl „Na obcej ziemi”

Pamiętacie serial „Dom”? Bohaterów z ulicy Złotej w Warszawie? Ja całkiem niedawno sobie to widowisko odświeżyłem, jest dostępne na platformie VOD od TVP. A piszę o tym, bo dotarło do mnie, że właśnie dlatego zaczytuję się w powieściach Joanny Jax - bo są jak ten serial: poruszają rzeczy, które poruszają czytelnika i pozwalają ponownie przeżyć „tamte” dni.

Wracamy do bohaterów znanych z sagi wołyńskiej, teraz przesiedlonych do dziś Wrocławia, ale jeszcze chwilę temu niemieckiego Breslau. Są to czasy, w których jeszcze nie do końca wiadomo jak będzie wyglądał socjalizm w Polsce, od niedawna nazywanej Polską Rzeczpospolitą Ludową. Dużo do powiedzenia ma Gomułka, ale on nie do końca chce się tak po prostu poddać Stalinowi. Kraj jest w ruinie, ale ziemie „odzyskane” (pan Popiołek powiedziałby, że „wyzyskane”) są w niezłym stanie, nawet jeśli nie pod względem zniszczeń, to są kopalnią bogactwa. Szaber kwitnie, i niektórzy z naszych bohaterów świetnie się w takiej działalności odnajdą, często przy współudziale radzieckich oficjeli.

Wydarzenia polityczne mają wpływ na życie bohaterów, niszczona jest inicjatywa prywatna, nie wiadomo czego się zaczepić, by zacząć żyć na poziomie. Książka oddaje też prawdę o manipulacjach pieniężnych, jakich kilka razy dopuszczała się socjalistyczna władza, natychmiastowo po wprowadzeniu ustawy doprowadzając to równania statusu społecznego Polaków - równania w dół, rzecz jasna.

I jak w „Domu”, i tu mamy dokwaterowania, wspólne mieszkania z obcymi ludźmi, codzienne dramaty, ale przede wszystkim: próbę życia w nowej Polsce. Jaka by ona nie była, po tragedii II wojny światowej po prostu ludzie chcieli trochę pożyć. I o tym opowiada kolejna saga Joanny Jax, a ja zastanawiam się, czy będzie ciąg dalszy, czy może kolejna, która się potem z tą sagą połączy? Bo mimo że tych sag jest już całkiem sporo, ja dalej będę czytał, tak, jak pewnie jeszcze parę razy w życiu obejrzę „Dom”.

Joanna Jax
Nowe życie, Czas pokuty, Powiew nadziei
Skarpa Warszawska 2023

wtorek, 2 stycznia 2024

Ken Follett - "Zbroja światła"

„Filary ziemi” były dla niejednego czytelnika pierwszym zetknięciem z powieścią historyczną, rozumianą jako właściwy gatunek, a nie zestaw książek, które były (na swoje własne nieszczęście) lekturami w okresie szkolnym. Powieść jest sławna nie bez powodu, to kawałek doskonałego rzemiosła pisarskiego, z bohaterami, którym łatwo jest kibicować, a innych równie łatwo jest darzyć niechęcią.
Ale to nie jest żaden cykl, żadna seria książek. Samo miejsce akcji to za mało, i drażni mnie pisanie o „kontynuacji”, bo każda następna powieść rozgrywająca się w okolicach Kingsbridge jest o innych postaciach i innych czasach.

Tym razem obserwujemy czasy napoleońskie, gdy w Wielkiej Brytanii na własne oczy ujrzymy dlaczego kapitalizm musiał skończyć się wynalezieniem socjalizmu. Bohaterami są ludzie z różnych klas społecznych, ale jak zwykle u Folletta (i w literaturze w ogóle) tymi dobrymi w większości są ludzie z nizin, a wśród właścicieli fabryk i innych ludzi z wyżyn znacznie częściej odnajdziemy szubrawców, łajdaków, złodziei, cwaniaków i innych, którym się po prostu należy. Powieść jest dobra, rzecz jasna całość nie jest całkiem czarno-biała, ten i ów odmieni swoje podejście do świata, ogólnie jednak rzecz biorąc raczej łatwo jest przewidzieć większość kolejnych wydarzeń.

Co nieco zaskakuje na tle innych powieści Folletta to jakby większy nacisk położony na sprawy związane z seksem i zmysłowością, może miał to być znak czasów? Interesująco też wygląda przedstawienie kwestii monarchii parlamentarnej, jak to w owych czasach w Wielkiej Brytanii wyglądało, kto tak naprawdę mógł głosować, i jak wyglądały te kwestie w czasach, gdy gdzie indziej ciągle bywało różnie w temacie ustroju. Najciekawiej jednak przedstawiają się tu początki kapitalizmu właśnie, i choć brakuje tu opisów drastycznych, to jak najbardziej zobaczymy pracę dzieci, ile było warte życie robotnika oraz jak wyglądało życie wdów w momencie, gdy robotnik odszedł z tego świata. Jeśli natomiast ktoś oczekuje od powieści większego skupienia na wojnach napoleońskich, to odradzam, ta kwestia jest tu ograniczona do kompletnego minimum, w zasadzie to do samego Waterloo.

The Armour of Light, Albatros 2023

poniedziałek, 1 stycznia 2024

Czym kończy się polaryzacja społeczna opowiada John Jakes w trylogii "Północ i południe"

Wiadomo, że ludziom w słusznym wieku od razu kojarzy się stosunkowo młody Patrick Swayze i David Carradine, jako oponenci tak w życiu, jak i we względach u pewnej pięknej kobiety. Tymczasem powieść (cykl) Johna Jakesa to o wiele, wiele więcej, niż zostało wykorzystane w serialu sprzed ponad trzydziestu lat.

Chciałoby się powiedzieć: rozmach Johna Jakesa przytłacza, tak wiele wątków, postaci i spraw, które zostały tu poruszone. W dodatku cykl został podzielony na kolejne etapy funkcjonowania Stanów Zjednoczonych; stara się wytłumaczyć skąd tyle nienawiści (Północ i Południe),przebieg będącej efektem tejże wojny (Miłość i wojna) oraz efekty - te na papierze, i te faktyczne tego, co się stało z młodym narodem, który w wyniku podziałów postanowił wymordować swoich synów ich własnymi rękami (Piekło i niebo). I to trwa kilkadziesiąt lat historii, od lat czterdziestych XIX wieku do jego końca.

Ale to nie rozmach wątków czy ilości postaci przytłacza - nie, jeśli cokolwiek tu przytłacza to ilość słów. John Jakes pisze długo, dokładnie, taki ma styl. Nie, żeby było za długo, czy zbyt rozwlekle - styl autora pasuje, nie nudzi, ale jednak te trzy tysiące stron to lektura na doprawdy dłuższy czas.

Nie będę zbyt długo (haha) pisał o bohaterach, ograniczę się do zachęcenia wszystkich tak: serial jedynie liznął z wierzchu to, co John Jakes wymyślił a potem sprawnie i bardzo konsekwentnie zrealizował. Orry Main i George Hazard co prawda są głównymi bohaterami, ale są otoczeni przez całe stado postaci wcale nie drugoplanowych, którym autor poświęca najwyższą uwagę, i z którymi tak samo czytelnikowi przyjdzie się zżyć. No i serial idzie swoją drogą, powieść jest zupełnie inna, kompletnie inne losy czekają poznane tu postaci, niż te pamiętane z serialu.

Cykl warto przeczytać szczególnie ze względu na czasy, w których żyjemy. Oto bowiem jesteśmy w świecie, w którym nawet w tej ostoi demokracji, jaką jest szeroko rozumiana cywilizacja zachodu do władzy doszli populiści, których celem jest władza sama w sobie, i nic ponadto. Dokładnie taki świat panował w Stanach Zjednoczonych od około lat czterdziestych XIX wieku, i populizm, dbałość jedynie o własne interesy i zapomnienie, że demokracja jest rządami większości z uwzględnieniem pozostałych doprowadziło do pojawienia się wpierw niechęci, a potem nienawiści w skali wcześniej niespotykanej. Czytając o decyzjach władz, wcale nie autorytarnych, które tak mocno wpływały na bohaterów i cementowały lub odwrotnie, kompletnie odwracały ich poglądy jest niczym innym jak życie dziś tu i teraz, w świecie tak bardzo podzielonym, gdzie jedynym pomysłem polityków na trwanie jest bezustannie odnawiana polaryzacja wśród narodów, religii i społeczeństw.

Smutna to lektura, być może dlatego John Jakes i jego cykl stoi tak jakoś z boku, nie wymienia się jednym tchem cyklu z innymi sławnymi i popularnymi powieściami historycznymi. Napisany na początku lat osiemdziesiątych raczej nie układał się zbyt ładnie ze światem ówczesnych republikanów, zimną wojną i przekonaniem, że to właśnie USA są oazą i ostoją światowej demokracji i praw człowieka. A może czytelnicy po prostu nie lubią czytać smutnych i zmuszających do przejrzenia na oczy lektur? A to wielka szkoda, mieć pod nosem ukazane ludzkie błędy i nie wyciągać z nich konsekwencji.

North and South
Love and War
Heaven and Hell

Albatros, 2022-2023

sobota, 9 września 2023

Soraya Lane - Utracone córki, tom 1. "Córka z Włoch"

Oczywiście, że chodzi tu o „Siedem Sióstr” Lucindy Riley; nawet jeśli Autorka będzie stawać na głowie, i tak nikt jej nie uwierzy - to zbyt oczywiste nawiązanie. Czy to coś złego? Absolutnie nie, pod warunkiem, że powieść będzie dobra, że dostarczy podobnych - a w idealnych warunkach nawet lepszych - emocji, niż „ten bardziej znany cykl”.

Ale nie dostarcza. Książka jest pod każdym względem słabsza od nawet najsłabszych części „Siedmiu Sióstr”, i mówię to naprawdę obiektywnie, bez żalu za cyklem Lucindy (ale z żalem wywołanym jej przedwczesną śmiercią). Wszystko tu zaprezentowane jest na poziomie jedynie przyzwoitym; bohaterka jest bardzo płaska i pozbawiona głębi psychologicznej; w zasadzie obie bohaterki, ta z naszych czasów i ta sprzed lat. Dodatkowe postaci są ledwie zarysowane, a uporczywe powracanie do przyjaciółki, którą „starsza” z postaci utraciła w przeszłości to już szczyt wszystkiego. Ot, miała przyjaciółkę i ją utraciła. Kilkukrotne powtarzanie jaka była to trauma nie jest tym samym, co zaprezentowanie owej traumy, owej przyjaciółki i okrutnego losu, który ją zabrał. Doprawdy, pierwszy raz się spotykam z aż takim pójściem na łatwiznę i traktowaniem odbiorcy jako kretyna.

Podobnie część romantyczna - jest ona i pojawia się on - i cyk, Autorka nie ma absolutnie pomysłu na parę współczesną, tu się rozstają, tu schodzą i gitara, gramy marsza weselnego. Inaczej w części sprzed lat, tam historia jest już bardziej zagmatwana, ale niestety bardzo łatwa do przewidzenia, i Lucinda Riley - choć nigdy nie nazwałbym jej powieściopisarka wybitną - aż takich oczywistych schematów by nie zastosowała. Wręcz przeciwnie, przecież w romansach i rodzinnych sagach naprawdę ważnym jest jak ciekawie została zarysowana intryga, kto z kim, jakim cudem, i co z tego wynikło. Nie można iść jak po sznurku, brak pomysłu na opowieść pokrywa się z brakiem zaangażowania u czytelnika i poczuciem rozczarowania.

Wiadomo było, że kwestią czasu jest pojawienie się kopii cyklu „Siedem Sióstr”, bo się przyjął, i dał nam to, co lubimy najbardziej: sprawne, rzemieślnicze powieści na dłużej, z bohaterami, którzy będą powracać, ich historie będą się przenikać, i intrygą, która ciekawi. „Utracone córki” po pierwszym tomie nie zakreślają żadnego z tych punktów: powieść jest za prosta, zbyt banalna, bez faktycznego pomysłu; bohaterowie są papierowi i na ten moment nie widać żadnego planu na ich późniejsze łączenie, a intryga jest którąś już z kolei kopią wielokrotnie przepuszczanej przez ksero kartki - praktycznie nie istnieje.

Ale znając siebie i tak któregoś dnia puszczę sobie wersję audio tomu drugiego, w poszukiwaniu odpoczynku przy czymś lekkim i nieskomplikowanym. Kto wie, może Autorce powinęło się pióro i potrafi lepiej?

The Italian Daughter
Albatros 2023

czwartek, 7 września 2023

Joanna Jax - saga wołyńska: „Głód”, „Wojna” i „Exodus”

Kilka lat temu dosłownie zaczytywałem się w powieściach historycznych Joanny Jax. Z początku dlatego, że wolę seriale od filmów; uwielbiam się przyzwyczaić do bohaterów i czerpać przyjemność dłużej, niż jedynie raz. Lubię również sagi rodzinne, a w takie zaczęły się układać kolejne książki Autorki.

Potem trochę się oddaliłem, bowiem o ile „Zemsta i przebaczenie” i „Zanim nadejdzie jutro” oddały mi rozrywkę na bardzo wysokim poziomie, tak kontynuacja już nie miała tego impetu. Albo otrzymałem zbyt wiele w zbyt krótkim czasie, to też jest możliwe.

W każdym razie cykl wołyński ustawił mnie do pionu, zbeształ, udzielił nagany i kazał natychmiast powrócić do grona zaangażowanych fanów Autorki. I nie dlatego, że jest w jakiś konkretny sposób lepszy - nie, to wciąż książki pisane według schematu, który Autorka ma opanowany do perfekcji, i który się sprawdza. Kilkoro bohaterów umieszczonych strategicznie wśród istotnych z punktu widzenia grup społecznych - i voila, teraz tylko dobrze przyprawić i samo się gotuje. Rzemieślniczo nic nie można cyklowi zarzucić, natomiast tematyka tu wzięta pod lupę - to jest ten element, który zasługuje na hymny pochwalne.

Nie wiem bowiem jak Wy, ale mnie nikt nigdy nie próbował edukować w temacie tego, co działo się wokół granicy polsko-radzieckiej w latach trzydziestych ubiegłego wieku. Z czasem rzecz jasna dowiedziałem się o wielkim głodzie, podobnie jak o UPA i rzeziach, do jakich dochodziło na Wołyniu. Ponadto temat ten jest tak bardzo potrzebny tym obmierzłym złodziejom, z zawodu „działaczom społecznym”, piszącym historię od nowa, że dziś nawet nie wiadomo komu wierzyć.

Otóż można wierzyć Joannie Jax, bowiem znana jest z poważnego podejścia do faktów historycznych. W cyklu wołyńskim czytelnik pozna dokładnie realia, w jakich przyszło żyć Ukraińcom na terenach ówczesnego Związku Radzieckiego, dowie się o stosunku Polaków do mniejszości ukraińskiej, o obrzydliwych nacjonalizmach, które doprowadziły do przerażającej katastrofy. Ale dowiemy się także o głodzie, o tym jak wyglądało życie w spichlerzu świata, na który łapska położył Stalin i sowieci i do czego doprowadzili na Ukrainie. Poznamy liczne fakty, które razem złożyły się na ścieżkę, którą wielu było po prostu łatwo podążać. A reszta jest historią, wciąż dziś traktowaną przez tchórzy, nikczemników i kolaborantów jako droga do szybkiego zdobycia popularności, wszak ciemny lud da sobie wcisnąć każdy kit. Tym bardziej trzeba cykl przeczytać, bowiem Joanna Jax skrupulatnie, a nawet powiedziałbym, że zawzięcie walczy z ciemnotą, i pisze powieści, w któreych nie brakuje gwałtownych zwrotów akcji, miłości i romansu oraz całej gamy różnych postaw. Przy czym jednocześnie uczy historii, tłumaczy krok po kroku jak do tego doszło, że wczorajsi sąsiedzi stali się swoimi zagorzałymi wrogami i komu się to tak naprawdę opłacało i wciąż opłaca.

Oczywiście, że już nie mogę się doczekać na kontynuację, w której bohaterowie trafią na „ziemie wyzyskane”. Ale trzeci tom dopiero w październiku, cierpliwie poczekam, łyknę jak zwykle komplet od razu.

Joanna Jax, saga wołyńska: 
1. Głód
2. Wojna
3. Exodus

Skarpa Warszawska 2022

środa, 6 września 2023

Neal Shusterman - „Gra o świat”

Doskonała, pomysłowa i dynamicznie prowadzona powieść niby dla młodzieży, ale czy ja wiem? Mnie również przyciągnęła do czytnika skutecznie. Pomysł niby stary jak świat - wokół głównego bohatera zmienia się świat, raczej w szczegółach, niż gwałtownie, zmian jest więcej, o coś tu chodzi, czytelnik jest ciekawy.

Siłą wędrowania po kolejnych, różniących się wersjach rzeczywistości jest skuteczne wprowadzenie poważnych tematów do tej czysto rozrywkowej powieści. W jednej wersji USA są prawie takie same, ale wciąż istnieje segregacja rasowa. A potem jest jedynie lepiej, proszę mi uwierzyć na słowo, przecież nie będę spoilerował. W każdym razie: warto, autor pisze tak, że oderwanie się od książki jest trudne, obok rozrywki są momenty skłaniające do namysłu, rozważenia co sami byśmy zrobili w takiej sytuacji - czego chcieć więcej?

poniedziałek, 21 sierpnia 2023

Joanna Tekieli - Pensjonat Leśna Ostoja, tom 2. "Rok w pensjonacie Leśna Ostoja"

Drugi tom cyklu, bardzo zgodnie z tytułem, przedstawia cały rok funkcjonowania pensjonatu. Wciąż obowiązuje plan, że na każdy miesiąc kolejny pracownik korporacji ma za zadanie lokal prowadzić, mamy zatem okazję poznać kilka doprawdy ciekawych postaci. Dotychczasowa bohaterka, Justyna, początkowo jest schowana na dalszym planie.

Im bliżej końca, tym bardziej sytuacja zaczyna toczyć się rytmem raczej przez czytelnika przewidzianym, ale wyjątkowo nie mam o to tym razem pretensji. Odwrotnie - niecierpliwie czekałem aż Justyna zajmie swoje pierwszoplanowe miejsce.

Książka zupełnie tak, jak poprzednie tej Autorki, które dane mi było poznać oferuje zabawę lekką i przyjemną, co nie znaczy, że nie przytrafią się tu wydarzenia dramatyczne i emocjonujące. Lektura powoli idzie w kierunku przez czytelnika spodziewanym, a wręcz oczekiwanym, a gdy się kończy, oczywistym wydaje się sięgnięcie po tom trzeci.