wtorek, 2 kwietnia 2024

Nie tylko czytelnik: "Piczle Cross: Story of Seasons", Nintendo Switch

No pewnie, że to żadne tam Story of Seasons, jedynie brand wykorzystany do zrobienia kolejnego produktu spod znaku „picross”. To nie pierwszy raz, gdy jedna z moich ulubionych serii jest wykorzystywana do czegoś innego, niż pełnoprawna gra, mieliśmy już gierkę spod znaku „match-3”. A może to było „Harvest Moon”? Wszystko jedno…

Mamy tu banalnie prostą grafikę uwijających się na farmie postaci, a ich kształt przypomina postaci z najlepszych części cyklu, czyli „Back to Nature” i „Friends of Mineral Town”. Ale jakby się nie uwijali, zadaniem gracza jest nic innego, jak tylko rozwiązywanie kolejnych puzzli, układanie kwadracików względem cyfr podanych na osiach X i Y planszy.

Gra oferuje przyzwoitą ilość etapów, a po zaliczeniu wszystkich jest jeszcze kilka(dziesiąt) dodatkowych plansz, które układają się w większe obrazki. Rozgrywka nie jest specjalnie trudna, swobodnie można zaliczyć wszystko, zebrać wszystkie osiągnięcia i zdobyć 100% i czuć się z tym świetnie. Zabawa akurat warta swojej ceny.

Niestety gra ma jedną wadę - otóż to zwykłe puzzle, trudno tu oczekiwać, aby konsola musiała sprostać jakimś super wyzwaniom. A jednak - Nintendo Switch na niektórych planszach zwyczajnie nie daje rady. Słaba optymalizacja, być może. Faktem pozostaje, że poruszanie się kursorem w największych układankach jest mocno spowolnione, gra zwyczajnie muli i trochę śmiech gracza bierze, że oto w zwykłej grze logicznej pozbawionej jakichkolwiek ozdobników graficznych konsolka nie daje sobie rady.

Mimo to warto, polecam, przyjemność na kilka dni. Z tych prostszych, zaznaczam. Nie banalnych dla dzieci, ale i niezbyt skomplikowanych.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz