niedziela, 10 sierpnia 2025

Terry Moore - "Echo"

Sięgając po paczki komiksów wystawiane na Humble Bundle nie tylko kupujemy dużo za tanio, ale mamy też świetną okazję do poznawanie czegoś nowego. Skoro jest relatywnie niedrogo, a mi nic Terry Moore nie mówi, to rzucę okiem, pomyślałem. Jakiś czas potem losowo wybrałem serię Echo, której stałem się posiadaczem, i od razu mogę powiedzieć, że nie było to moje ostatnie spotkanie z Terrym Moorem. Echo jest świetne.

Przedstawiona w czerni i bieli historia jest fabularnie bardzo amerykańska. Oto przeprowadzony jest eksperyment, ćwiczenia. No i wiecie, jacy są amerykanie: dochodzi do pewnego zdarzenia, w wyniku którego przypadkowe osoby stają się ofiarami. Jednak nie umierają, ale… no, to jest komiks amerykański, więc wiadomo, że otrzymują supermoce.

Ok, wiem to brzmi. Ale uwierzcie mi na słowo, że naprawdę jest to początek wspaniałej historii; tak dramatycznej, jak i momentami komediowej. Terry Moore wie, co robi, opowiadając nam to, co niby już znamy, ale z takim znawstwem tematu, z takim osobistym podejściem do czytelnika, że nikt nie powinien poczuć się znużony. Bohaterowie są bardzo realistycznie przedstawieni, to nie są papierowe postaci. A że główna oś konfliktu jest kopią wielu innych opowieści (dobrzy kontra źli i tak dalej) to nic dziwnego, tak naprawdę wszystkie historie świata są w zasadzie o tym samym, prawda?

Doskonała zabawa, świetnie narysowana. Moce otrzymane przez niektórych protagonistów nie są zbyt jednoznaczne, do samego końca nie wiadomo co i jak, dlaczego, czego się spodziewać. Autorowi udało się mnie zaskoczyć, i już myślałem, że będę budował tu pomnik tak Twórcy, jak i tej serii, ale do pełni szczęścia zabrakło dobrego zakończenia. I tak warto sięgnąć po cykl, a jak ktoś lubi takie superbohaterskie klimaty z odrobiną alternatywnego podejścia, oderwane od klasycznych rajtuz i peleryn, to już Echo jest pozycją obowiązkową. Ale końcówka jest jakby poddana przyspieszeniu i gdybym nie był pewny, że jest tylko sześć tomów, zakładałbym, że to nie koniec, że jest coś więcej, bo aż się prosi o lepsze domknięcie tematu. No, chyba że domknięcie jest w innej serii… :)

Echo:
1. Moon lake
2. Atomic dreams
3. Desert run
4. Collider
5. Black hole
6. The last day

sobota, 9 sierpnia 2025

Rick Remender, Matteo Scalera - "Black Science"

Rzecz specjalnie przygotowana z myślą o tych fanach science fiction, którym nie daje spokoju myśl o istnieniu wielu alternatywnych wymiarów naszej rzeczywistości. Rick Remender (Deadly Class, Szumowina, Głębia) postanowił osobiście zająć się tematem i od pierwszych chwil rzuca czytelnika na głęboką wodę. Poznajemy bohaterów w bardzo trudnej sytuacji i dopiero wraz z upływem kolejnych stron (a potem całych epizodów) stopniowo dowiemy się o co chodzi z tymi wszystkimi dziwnymi światami, które przyjdzie bohaterom zwiedzić.

Komiks w dość dramatyczny sposób przedstawia fabułę, autorzy nie unikają trudnych tematów. Podróż przez wymiary, poszukiwanie odpowiedzi, wieczne ryzyko oraz coraz więcej wzajemnych oskarżeń uzupełnione zostały przez fantastyczną kreację kilku głównych postaci. Oczywiście na pierwszy plan wychodzi główny bohater: Grant McKay, naukowiec-anarchista. Brzmi to i owszem, podejrzanie, ale w zasadzie Black Science opowiada właśnie o tym: o anarchii, rozumianej tak, jak wykreowali tę myśl jej stworzyciele, nie anarchii znanej z popkultury i przedstawianej jako samo zło, odwrotność porządku. Tu anarchia jest odpowiedzią na nasz paskudny świat, w którym zupełnie nie wiedzieć czemu na uczciwej pracy wielu jednostek żeruje cała ta ideologiczna, religijno-polityczna, wiecznie nienasycona mafia. I tu przychodzi druga z ważnych postaci: ważniak w garniturze, typowy korpoludek, który pragnie realizować cele własne, będący odpowiedzią na Granta w myśl zasady ukazania konfliktu silnych osobowości.

Opowieść nie jest bajką dla wannabe anarchistów, wręcz przeciwnie. Pokazuje, jak wiele z filozofii anarchizmu tak naprawdę jest utopią, pięknymi marzeniami, że anarchia jest super - dopóki nie próbuje się jej faktycznie wprowadzać w życie. Opór ze strony reszty społeczeństwa jest wprost proporcjonalny do ludzkiego tchórzostwa, braku wyobraźni i odwiecznego kierowania się ku wszelkim liniom najmniejszego oporu w dowolnych trudnych sytuacjach, w jakie nasze życie obfituje. A co, jeśli nasz bohater, któremu idee wolności i swobody są tak bliskie, sam nie będzie wad pozbawiony? Wszak jest jedynie człowiekiem, i to, co on uważa za najlepsze jest po prawdzie tak samo istotne, jak poglądy innego dowolnego człowieka. Obserwujemy, jak Grant McKay wraz ze swoim niebywałym intelektem staje się powoli niewolnikiem swojego własnego ego i jak jego pasja powoli przekształca się w manię.

Doprawdy niezła historia, moim zdaniem fragmentami odrobinę przegadana i nieco rozciągnięta, ale z przyjemnością dotarłem do końca, a całość odłożyłem z poczuciem miło spędzonego czasu. Zatem polecam wszystkim, którzy od historii oczekują czegoś odrobinę więcej, ale też nie pragną od razu zatapiać się w jakichś filozoficznych rozważaniach. Dobrzy bohaterowie, niezły pomysł i fabuła, bywają emocje - można czytać.

Black Science:
1. How to fall forever
2. Welcome, nowhere
3. Vanishing Pattern
4. Godworld
5. True atonement
6. Forbidden realms and hidden truth
7. Extinction is the rule
8. Later than you think
9. No authority but yourself