Nie inaczej jest z Parker Girls. Kto zna Strangers in Paradise (19 cudownych tomów!), ten dokładnie wie, czego się spodziewać. Oto bowiem na scenę powraca nasza ulubiona Katchoo, i z tytułu wynika, że raczej Francine będzie gdzieś w tle. Modus operandi Terry’ego Moore’a został właśnie skompromitowany. :)
Skoro PARKER Girls, to wiadomo, że akcja, że thriller, że się będzie działo. Że powróci Tambi Baker - i więcej nic nie trzeba. Jestem zafascynowany tę postacią, marzę o cyklu tylko o niej, nie śpię po nocach rozmyślając o początkach jej kariery, o jej planach, marzeniach, pragnieniach. Terry Moore ma mnie na widelcu. Zrobię wszystko dla Tambi… ok, wróć!
Historia jest niezła, przyjemnie się wpisuje w klimat naszego aktualnego świata - pełnego miliarderów, którzy dysponują majątkiem i władzą, dzięki którym są zdolni do dyktowania warunków rządom całych państw. Dodam też, że przyjemnie było ponownie zobaczyć Katchoo w akcji - w tych dwóch krótkich tomach (albo dziesięciu jeszcze krótszych epizodach) Autor nam przypomina, że nasza ulubiona bohaterka NAPRAWDĘ ma talent do zostawiania po sobie zgliszcz, i czasem owego talentu używa.
Tylko graficzna strona mnie niezbyt urzekła tym razem; odniosłem wrażenie, że część opowieści rysowana jest dość niedbale, na szybko. Jeśli taki był zamysł Autora, to nie rozumiem co chciał przez to osiągnąć. Ale na szczęście całkiem sporo jest tu również dobrej, precyzyjnej kreski, znanej z poprzednich dzieł Twórcy.
Parker Girls:
1. Dead quiet
2. Deadlight
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz