piątek, 21 sierpnia 2020

Joanna Jax - "Prawda zapisana w popiołach"

Uśmiałem się, bo kończąc lekturę cyklu “Zanim nadejdzie jutro” zamarzyła mi się kolejna saga Joanny Jax - taka, która połączy bohaterów z tymi znanymi z “Zemsty i przebaczenia” i pokaże nam życie Polaków w Ojczyźnie Ludowej. Nie musiałem czekać specjalnie długo i proszę: trzy kolejne książki totalnie zgodne z moim pragnieniem.

Że mi się podoba, to jest oczywiste. “Prawda zapisana w popiołach” jest dokładnie tym, czego potrzeba temu krajowi, w którym w roku 2020 bezwstydnie nawołuje się do nienawiści, w którym za słowa o “tęczowej zarazie” nie ma żadnej reakcji ze strony tzw. “państwa”. Powojenny zamordyzm, potem odwilż za wczesnego Gomułki, aż do roku 1968, gdy złudzenia zachować już mogli tylko ci niespecjalnie inteligentni. Na to czekałem, na taki “Dom”, tylko do czytania. Dodatkowego smaku dodaje znajomość bohaterów z poprzednich książek; tym bardziej się angażujemy, gdy obserwujemy, że po gehennie zesłania, po łagrach, po partyzantce, po wojnie ci, którzy przeżyli i ci, którzy walczyli zostali porzuceni w tak obrzydliwy sposób.

Odkąd pamiętam ciekawi mnie natura ludzka. Jak to jest możliwe, że po tak strasznych czasach znalazło się tak wielu młodych ludzi, którzy zamiast cenić wolność dziarsko ruszyli do MO, UB i SB? Ha, może tak, jak po roku 89., gdy okazało się, że czerń to tylko inny kolor niż czerwień.

Joanna Jax rewelacyjnie prezentuje mechanizm działania tzw. Służby Bezpieczeństwa oraz manipulacji, których dopuszczano się w imię ojczyzny. Zawsze coś za coś, zawsze nacisk, powszechne szantażowanie, strach o bliskich powoduje, że czasem po prostu nie ma wyjścia. Dziś jednoznacznie o tzw. TW mogą wypowiadać się tylko ci, którzy dawniej kryli się w domach matek; gdy nie ma zagrożenia łatwo jest rzucać oskarżenia. Joanna Jax pokazuje nam jak naprawdę wyglądało werbowanie na agentów i jak niewiele można było zrobić, by się przeciwstawić.

Na największą uwagę jednak zasługuje szczegółowe przypomnienie temu dumnemu jak lawa narodowi, niestety znanego z krótkiej pamięci, co Polacy zrobili swoim rodakom w roku 1968. Pewnie, że władza była prowokatorem. Ale to ludzie, którzy jeszcze wczoraj byli sąsiadami zachowali się tak, jak warto przypomnieć, szczególnie teraz, gdy władza znowu nawołuje do nienawiści i wskazuje grupy społeczne do bicia.

Oczywiście książka jest przede wszystkim powieścią o ludziach szukających miłości. Fakt, że świat, w którym przyszło im żyć jest dziwny, ale wyskoczymy z niego często, a to do Afryki gdzie toczy się bój o wolność i wyzwolenia z kolonializmu, to znowu do Wietnamu, gdzie trwa wojna czy do Czechosłowacji rujnowanej przez czołgi Układu Warszawskiego a nawet i do Paryża, gdzie rok 1968 był równie obrzydliwy, jak w Polsce. I tylko jedną mam uwagę negatywną - czyli koniec sagi. A raczej jego brak. Nie wiem o co chodziło autorce, nie rozumiem. To nie jest koniec, to jest jak zabranie dziecku lizaka. Liczę na coś więcej, a marzy mi się dobrnięcie z opowieścią do lat 90. i rozliczenie Solidarności z tego, co uczyniono robotnikom wykwalifikowanym w pierwszych latach po przejęciu władzy w kraju.

tom 1: Milczenie aniołów, 
tom 2: Krzyk zagubionych serc, 
tom 3: Śpiew bezimiennych dusz.

Videograf 2019, 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz