Wracając do samej lektury. Rzecz jasna wpierw musiałem sobie przypomnieć tom pierwszy. Przechodząc do kolejnych nie widać w ogóle tej niemalże dekady, która upłynęła między epizodami. Wracamy do Wyrębów wraz z bohaterami, których już znamy. Domostwo wciąż jest niepokojone przez zjawiska niespotykane i niemożliwe do wytłumaczenia przy pomocy logiki i rozsądku, plus na scenie pojawiają się nowe zagrożenia.
To powieść grozy, więc oczekiwanie sensu w przedstawionej historii jest naiwnością. Jak to w przypadku horroru jest niemalże zawsze, i tu lepiej przeżywać i poddać się klimatowi, zamiast myśleć przy lekturze. Choć mimo to czuję się w obowiązku dodać, że bzdury z tomu pierwszego były lepiej umocowane w polskiej rzeczywistości; to, co pan Darda pokazuje tutaj jest jakby jeszcze bardziej naciągane.
Mimo to przewracanie kolejnych stron daje przyjemność i taką swobodną, niezobowiązującą rozrywkę, którą w każdej chwili można przerwać i powrócić w pierwszym lepszym momencie. “Nowy dom na Wyrębach” się w historii polskiego horroru nie zapisze jako arcydzieło, ale powodów do wstydu też nie ma. Z tym, że obowiązkowo trzeba znać część pierwszą, i pamiętać o co chodziło, inaczej będzie kiepsko.
Nowy dom na Wyrębach
Nowy dom na Wyrębach II
Videograf 2017, 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz