Dawno już nie czytałem tak wciągającej powieści fantasy. Nie śledzę rynku polskiego w tym gatunku zbyt dokładnie, ale z tego co trafiło w moje ręce, to ostatnim razem takie wrażenie zrobił na mnie „Tkacz iluzji” Ewy Białołęckiej jakieś milion lat temu. Od pierwszych chwil powieść jest pisana tak, że nie sposób się oderwać, choć przecież motywy tu wykorzystane były wcześniej jakieś tysiące razy użyte. Młoda dziewczyna, wyrzutek wśród swoich, która pragnie jedynie opuścić wioskę i zostać najemniczką. No cóż w tym nowatorskiego? A mimo to sprawność Autorki od pierwszych chwil pozwoliła mi na pełne zaangażowanie w historię Bory, jej relacji z bratem, ciotką i okrutnym ojcem, jej samotnością i pragnieniem pójścia w stronę, w której czuje się dobrze.
Bardzo duże wrażenie zrobiła na mnie kreacja bohaterki. To, co jej się w życiu przytrafiło nie pozostało bez wpływu; to nie jest rzewna historia o pokonywaniu własnej słabości w myśl zasady „co cię nie zabije to cię wzmocni”. Bora nosi liczne blizny, pozostałości po jej losach, jej profil psychologiczny jest przedstawiony bardzo wiarygodnie. Wszystko miało na nią wpływ, dziewczyna stawia sobie coraz to bardziej interesujące pytania, zastanawia się nad sensem wszystkiego wokół, nad „sprawiedliwością” świata, głupotą ludzką, stawia pytania fundamentalne, egzystencjalne. Wiele jej cech charakteru właśnie kojarzy mi się z „Tkaczem…”, bowiem podobnie jak w cyklu o młodych magach tak i tu samodzielność, uparta niezależność, sposób radzenia sobie z przeciwnościami losu - wszystko co robi Bora jest mocno osadzone w jej dzieciństwie, w środowisku, z którego wyrosła, z relacji jakich doświadczyła. Kreacja jej mentalności i całej psychologii zdaje się być mocno oparta o solidne podstawy, co skutkuje natychmiastowym identyfikowaniem się z bohaterką i pragnieniem dowiedzenia się: co będzie dalej?
A do tego wszystkiego dochodzi motyw kształcenia na najemniczkę oraz wojna, po której otwiera się już wcześniej zasygnalizowana baśń fantasy, gdzie Autorka czerpie w bestiariusza słowiańskiego, ale w swoim stylu, oferując to, co czego w tym gatunku się spodziewamy, ale podając w formie własnej, bardzo łatwo strawnej i przyswajalnej. Doprawdy, dawno się tak dobrze nie bawiłem w tym rodzaju literatury, obowiązkowo natychmiast sięgnąłem po drugi tom, ciekawy co będzie dalej i jak daleko sięgnie wizja Autorki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz