środa, 1 grudnia 2021

Stephen King - "Billy Summers"

Ależ mnie kusiło w pewnych momentach tej książki przyrównać ją do mojego ulubionego “Dallas ‘63”! Tak, jak wówczas ktoś powie: to jest książka o podróży w czasie, i wyczerpie w ten sposób mniej więcej 5% faktycznej zawartości powieści, tak i tu fakt, że bohaterem jest kiler to jedynie lekko zadrapać na czubku górę, jaką “Billy Summers” faktycznie się okazuje.

Bohater ma tu wiele ról, i to ich prezentacja daje czytelnikowi najwięcej radości. Billy’ego poznajemy gdy przyjmuje ofertę na kolejne zlecenie, i już wtedy widać, że będzie ciekawie. Billy bowiem przed zleceniodawcą udaje kogoś, kim nie jest, a biorąc zlecenie przyjmuje propozycję udawania pisarza, który jest w trakcie tworzenia. I próbuje pisać, i dodatkowo próbuje pisać tak, jakby pisała postać, którą udawał przed zleceniodawcą. Taka sytuacja dla Stephena Kinga to wszystko, co jest potrzebne, by roztoczyć przed czytelnikiem typową dla siebie, rewelacyjnie skrojoną historię o człowieku, a nawet o ludziach.

Podanie tu na tacy co dzieje się potem, po zleceniu, i jakie postaci wchodzą na plan główny byłoby wielkim grzechem. Niech potencjalnym czytelnikom wystarczy fakt, że gdy broń wypaliła, to Stephen King podróżuje w najróżniejsze rejony, wiążąc ze sobą pomysły typowe dla niego, czyli zupełnie zaskakujące dla czytelnika, a robi to jak zawsze z ogromnymi umiejętnościami. Świetna książka, chyba najlepsza od czasów wspomnianego “Dallas ‘63”.

Prószyński i S-ka 2021

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz