poniedziałek, 13 grudnia 2021

Jussi Adler-Olsen, Departament Q, tom 2: "Zabójcy bażantów"

Drugie spotkanie z Departamentem Q zaliczam do równie udanej zabawy, jak przy tomie pierwszym (“Kobieta w klatce”). Składający z Carla Morcka i Assada nowy wydział znalazł swoje miejsce w duńskiej policji, i jakby więcej osób spogląda ku naszym bohaterom z nadzieją, że faktycznie są w stanie ruszyć sprawy do tej pory zdające się takimi nie do ruszenia.

Nikt się nie spodziewał, że sztucznie powołany do życia “departament od spraw niewyjaśnionych” faktycznie zacznie sprawy wyjaśniać, nie bardzo więc wiadomo jakim kluczem wybierać kolejne akta czekające na drugą szansę. A mimo to na biurko Carla trafia coraz więcej odniesień do jednej, konkretnej sprawy, która co dziwne zakończyła się skazaniem. Więzień niebawem ma wychodzić na wolność. O co więc chodzi?

W “Zabójcach bażantów” autor bierze na cel jedną z najobrzydliwszych cech charakterystycznych dla naszych czasów i naszej kultury: prawa, które wbrew wszystkiemu, co głoszą ludzie z prawem związani, wcale nie jest równe wobec wszystkich. Około dwudziestu lat temu w samotnej chacie brutalnie zamordowano, pobito na śmierć siedemnastoletnią dziewczynę i jej rok starszego brata. Policja przez wiele lat próbowała swoich sił z wyjaśnieniem sprawy, a gdy funkcjonariusze się poddali, sprawca sam się zgłosił na policję w celu odbycia kary.

Carl Morck błyskawicznie orientuje się, że sprawca pochodzi z większej grupy trzymających się razem ludzi, spośród wszyscy pozostali znajdują się na samym szczycie kapitalistycznego łańcucha pokarmowego w Danii. Nie ponieśli zatem żadnych konsekwencji, co Carla mocno irytuje. Ponadto do grupy należała też dziewczyna, dziś bardzo tajemnicza, która od razu trafia do kręgu podejrzeń - wpierw jednak trzeba ją odnaleźć. Krok po kroku odkrywamy jak uprzywilejowani ludzie spędzali czas będąc nastolatkami. A potem, co jeszcze bardziej włosy jeżą się na głowie dowiadujemy się, jak czas spędzają dziś.

I tylko czekać jak to wszystko się skończy, również dla Carla. Autor prowadzi fabułę w dokładnie taki sposób, jak w tomie pierwszym, nie spiesząc się, i dając dojść do głosu również samym przestępcom, co kolejny raz buduje ten charakterystyczny styl suspensu, gdy czytelnik wie więcej od policji. Jednak po lekturze tomu pierwszego już wiemy, że nawet mimo to Jussi Adler-Olsen przygotuje coś zaskakującego tu i tam, sprytnie trzymając uwagę czytelnika do ostatnich stron książki.

Fasandræberne, Sonia Draga 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz