sobota, 1 czerwca 2019

Po pierwsze: protagoniści, czyli przywilej wielotomowego cyklu (Hjorth, Rosenfeldt - "Najwyższa sprawiedliwość"

Szósta część cyklu o specjalnej grupie policji i psychologu Sebastianie Bergmanie jest jak spotkanie znajomych, których nie widzieliśmy dłuższy czas. A ponieważ w tomie piątym końcówka oferowała (wreszcie) coś naprawdę niezłego, czytelnik sięgając po “Najwyższą sprawiedliwość” jest ciekawy nie tyle kolejnej sprawy, co samych bohaterów, już tak dobrze znanych.

A autorowie doskonale sobie z tego zdają sprawę, stąd też czytelnik nie zastanawia się CZY Vanja powróci do grupy, ani CZY Sebastianowi uda się z nią nawiązać jakiś kontakt, ale KIEDY i Z JAKIEGO POWODU obie te postaci znowu znajdą się obok siebie. I wypada duetowi przyznać, że to, co zaprezentowali ma sens. 

Sensu natomiast dość szybko zacząłem szukać w sprawie, jaka trafiła się policjantom. Otóż bowiem mamy do czynienia z seryjnym gwałcicielem. Jest to jednak postać, która trzyma się jednej grupy kobiet i dokonuje swojej zbrodni wielokrotnie. Czytelnikowi zostają zaprezentowane różne typy ofiary; niektóre żyją w stanie zaprzeczenia, inne zamykają się przed światem, jeszcze inne próbują jakoś iść dalej po spotkanej krzywdzie, i to jest ok, tego się spodziewałem, na to liczyłem. W pewnym momencie jednak zostaje odsłonięty motyw, który faktycznie jest powodem gwałtów, i tu mój gust znacząco podniósł jedną brew, a napięcie znikło. Przy końcu powieści na szczęście wszystko ma ręce i nogi, ale, cóż, nie jest to najciekawsza ze spraw.

Nie ma to jednak większego znaczenia, otóż bowiem czytelnik nie przesuwa stron “Najwyższej sprawiedliwości” ze względu na pracę policji, o nie. Motorem napędowym powieści jest dwójka postaci, które całkowicie kradną ogromną większość uwagi czytelnika. Pierwszym z nich jest oczywiście Sebastian, który zrobił przez ostatnie pięć tomów masę durnych rzeczy, spaprał tak wiele spraw i zniechęcił do siebie już praktycznie wszystkich. I jak to bywa w przypadku nałogowców dopiero gdy już każdy ma Sebastiana w nosie; gdy skończyły się wreszcie kolejne szanse na poprawę, nasz bohater postanawia zrobić coś, cokolwiek, by odzyskać choć odrobinę tego, co posiadał, a co zniszczył.

Drugą postacią jest oczywiście Billy. Nie da się mówić konkretnie, by nie psuć zabawy tym, którzy nie czytali piątego tomu, więc krótko i enigmatycznie: to, co Billy zrobił go ściga, i to dosłownie. Nie tylko wewnątrz, nie tylko wyrzuty sumienia, ale i dosłownie - sprawa zaczyna istnieć w przestrzeni publicznej i nasz młody policjant musi podjąć pewne decyzje. Nie muszę dodawać, że podejmuje je na ostatnich stronach, a czytelnik zostaje skazany na ponowne oczekiwanie…

En högre rättvisa
Czarna Owca 2019

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz