Kolejna książka, której bohaterem jest Paul Chavasse okazuje się - podobnie jak “Testament Caspara Schultza” i “Rok tygrysa” - całkiem sporą klapą. Pewnie, że niezwykle przystojny i utalentowany agent jest tak samo zabawny, skuteczny i czarujący jak zwykle, ale fabuła powieści jest niestety równie zaskakująca jak wydarzenia z polskiej telenoweli.
Tym razem akcja dzieje się w Albanii, Chavasse jak zwykle w towarzystwie przyjaciela staje do walki z komunistami i Enwerem Chodżą. Misja odzyskania posągu Czarnej Madonny jednak nie odbywa się z polecenia biura, agent podejmuje się zadania z powodu kobiety (bo jaki też mógłby być inny powód? Zachodni agenci NIGDY nie pracują dla pieniędzy, ZAWSZE dla idei!) i na zabawę z Albańczykami poświęca swój wyczekiwany od dawna urlop.
Książkę polecam tylko największym maniakom powieści przygodowo-sensacyjnej, wielbicielom Jacka Higginsa lub Paula Chavasse’a. Dla reszty czytelników lektura będzie rozczarowująca, bo nie ma tu nic, czego nie znalibyśmy wcześniej, Higgins zwyczajnie kopiuje sam siebie, w dodatku robi to bez wdzięku.
The Keys of Hell, PRIMA 1993, 144 strony
Strona książki na LubimyCzytać.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz