poniedziałek, 6 września 2010

Isaac Asimov, Fundacji tom 9. "Agent Fundacji"

Licząc wszystkie dodatkowe powieści, dopisane lata po oryginalej "Fundacji" zarówno przez Asimova, jak i innych pisarzy pragnących zrealizować się w tym uniwersum, "Agent Fundacji" jest już dziewiątą jej częścią. Akcja toczy się pięćset lat po założeniu na Terminusie przez Hariego Seldona Fundacji. Na dzień dzisiejszy Federacja Fundacji opanowała ponad połowę całej Galaktyki, i dokonała tego oczywiście dzięki swemu postępowi technologicznemu, bez wywoływania wojen.

Powstaje jednak pytanie: czy główne zadanie Fundacji, jakim jest stworzenie nowego, lepszego, trwalszego Imperium Galaktycznego, nie mogłoby zostać przyspieszone? Czy trzeba kurczowo trzymać się Planu Seldona, skoro wygląda na to, iż stworzenie trwałej organizacji ogólnogalaktycznej jest na wyciągnięcie ręki? W "Agencie Fundacji" Asimov wraca do wszystkich najważniejszych postaci znanych z poprzednich części, a czyni to przy okazji niezłego pomysłu: każe głównym bohaterom poszukiwać mitycznej, zaginionej Ziemi, planety, od której jakoby rozpoczęła się era dominacji rasy ludzkiej w Galaktyce.

Trzeba przyznać, iż seria pomysłów, którymi raczy nas autor na drodze do poznania tej jedynej prawdy na temat Ziemi jest ciekawą przygodą, może chwilami taką z przymrużeniem oka. Asimov jak zwykle nie oparł się pokusie dodania pewnych smaczków przy opisywaniu społeczeństw zamieszkujących przeróżne planety, i naturalnie zrobił to z dużym wdziękiem.

Widać także jak bardzo pokrywa się Saga Fundacji z popkulturą, szczególnie Gwiezdnymi Wojnami. Postęp technologiczny, gigantyczny ośrodek władzy, gdzie każda planeta ma swojego przedstawiciela (niczym senat), burmistrz Terminusa jako Imperator, Druga Fundacja i istoty pokroju Muła jako władcy Mocy, potrafiący wpływać na umysły innych...

Książka ma tylko jedną wadę, mianowicie jest przegadana. Nie sposób się oprzeć wrażeniu, że mogłaby być o połowę krótsza (czyli mieć pojemność poprzednich części) i znacznie bardziej ciekawsza dzięki temu. Momentami oczy się zamykają, gdy autor każe nam czytać kolejne długie wypowiedzi swoich bohaterów, którzy - choć na swój sposób ciekawi - nie są jednak postaciami tak wyrazistymi, że chciałoby się z nimi identyfikować.

Foundation's Edge, Rebis 2002, 360 stron
Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz