“Tuf Wędrowiec” to zbiór powiązanych ze sobą osobą głównego bohatera opowiadań ułożonych chronologicznie. Bohater, Haviland Tuf to drobny kupiec, handlarz, próbujący związań koniec z końcem. Otrzymuje propozycję przewiezienia grupy pasażerów i w trakcie owej wyprawy dowiadujemy się dokładnie jak to się stało, że Tuf stał się tytułowym Wędrowcem. W jaki sposób zdobył gigantyczny statek kosmiczny oraz dlaczego postanowił wędrować przez kosmos i pomagać innym.
Fabuła jak widać mogłaby być scenariuszem jednego z pierdyliona seriali “kosmicznych”, jakimi fanatycy się zajadają bezustannie. Mamy specyficznego bohatera o równie specyficznych poglądach - Tuf jest raczej niezgrabny, by nie powiedzieć wręcz: odpychający, jego styl wysławiania się jest niebywale kwiecisty, pełny wszelkich otóż, owóż i azaliż, a zdanie bez “zaiste” praktycznie nie występuje :-) Ponadto uwielbia koty i ma dość dziwny, jak na czasy, w jakich przyszło mu żyć, kodeks etyczny.
Jest to książka tylko i wyłącznie dla fanów tego typu opowieści. Krótkich powiastek, w których Martin pokazuje nam jakąś ciekawostkę na kolejnej planecie oraz problem, a Tuf robi wszystko, co tylko się da, by “żyło się lepiej”. Dla mnie niestety książka była nudna i przewidywalna, to chyba rzecz dla nieco młodszych czytelników, a przynajmniej “młodych duchem”, gdzie rozrywka i często pełne humoru dialogi oraz przeraźliwie długie wypowiedzi bohatera (które spokojnie mogły zawrzeć się pojedynczym zdaniu) są ważniejsze od dopracowanych postaci i pełnych realizmu wydarzeń, z których Martin znany jest szerzej.
Tuf voyaging, Zysk i s-ka 1997, 392 strony
Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz