wtorek, 6 września 2011

Vincent V. Severski "Nielegalni"

“Nielegalni” Vincenta Severskiego to prawdopodobnie pierwsza w Polsce książka, która autentycznie pomogła promocji ebooków; jest od dłuższego czasu dostępna na różnych platformach, wciąż jeszcze niemożliwa do zakupienia w wersji papierowej (stan na 6 wrzesień) i szeroko w sieci reklamowana. Dodając do tego ciekawe promocje, których była bohaterką (ja np. kupiłem za 1 PLN) otrzymujemy tytuł, dzięki któremu do grona e-czytelników dołączyło kilka nowych osób.

Jest to powieść w stylu political-fiction, reklamowana głównie przez postać jej autora - ponoć autentycznego polskiego agenta służb specjalnych, czy też wywiadu, kto by się tam w tym wszystkim orientował... Nie spodziewałem się po niej zbyt wiele, co ciekawe zupełnie nie wiem nawet dlaczego. I dzięki lekturze “Nielegalnych” wyszedłem znowu mądrzejszy, bo powieść jest całkiem znośna, nie pozbawiona wad, ale w ogólnym zestawieniu wrażenie po sobie pozostawia pozytywne.

Bohaterami “Nielegalnych” są oczywiście agenci wywiadu, zarówno polskiego, jak i rosyjskiego oraz szwedzkiego. Tytuł sam w sobie oznacza nielegałów, czyli głęboko zakamuflowanych agentów na ziemiach przeciwnika, ludzi posiadających w pełni poukładane życie, pracę, rodzinę, sąsiadów, całą przeszłość - a którzy tak naprawdę są kimś zupełnie innym. Książka w ciekawy sposób przedstawia ich rolę i pokazuje jak trudna jest to praca i jak niszczy psychikę człowieka okłamującego innych oraz samego siebie 24/7.

Autor opisuje środowiska wywiadowcze kilku krajów w taki sposób, że trudno nie dać się w opowieść wciągnąć. W Polsce są to oczywiście problemy z brakiem fachowych zwierzchników i polityków, gdzie ważniejszy jest fakt, iż ktoś “załapał się” na pracę w wywiadzie w ostatnich latach PRL, niż jego doświadczenie i umiejętności. W Rosji tradycyjnie obserwujemy przekonanie o własnej wyższości, traktowanie innych z góry, ale jednocześnie oglądamy autentycznie doskonale wyszkolonych agentów i wywiad działający na niesamowitą skalę. Z drugiej strony jest Szwecja ze swoim stoickim spokojem i wyważoną, ale wcale nie pozbawioną dynamiki pracą i Białoruś, gdzie wywiad jest piątym kołem u wozu w kraju, gdzie realną władzę ma tylko osobista służba prezydenta Łukaszenki. Opisane wszystko zostało na przykładzie konkretnych ludzi, ciekawie przygotowanych bohaterów żyjących w swoim własnym, specyficznym środowisku i przez pierwszą połowę powieści lektura jest czystą przyjemnością.

Potem jednak zauważamy dwa elementy, które mają spory wpływ na wystawienie ostatecznej oceny. Pierwszy z nich to prowadzenie dialogów - bardzo często psują klimat brakiem realizmu. Ludzie rozmawiają tu w zdaniach pełnych wykrzyników oraz stałego podkreślania wzajemnego do siebie szacunku, jakby czytelnik miał zrozumieć, że świat agentów wywiadu to coś odrębnego, osobnego, gdzie ludzie muszą się dopasować do pewnych standardów. Niestety sztuczność owych rozmów powoduje efekt wręcz odwrotny - kilka chwil milczenia między bohaterami znacznie bardziej podkreśliłoby ich wzajemny szacunek i braterstwo, niż stałe podkreślanie jak też się lubią, poważają, są delikatni względem siebie jak chirurg ze skalpelem w dłoni względem pacjenta. Wiem, co autor chciał przez to osiągnąć, ale według mnie zupełnie nie wyszło. Po prostu jest zbyt nachalnie.

Drugim problemem jest rozłożenie akcji na wątki, które zdają się łączyć, ale okazują się być jednak odrębnymi, mimo delikatnego przecinania się w kilku miejscach. Tu nie będę się rozwodził, bowiem sieć donosi, że właśnie powstaje część kolejna i być może jeszcze wiele przed nami, być może sens “przecięcia” fabuły na część polsko-rosyjsko-białoruską i szwedzko-rosyjską (z Polską w tle) odkryjemy w drugim tomie. Fakt jednak pozostaje takim, że kończąc lekturę “Nielegalnych” czuć wyraźnie pustkę, gdy szwedzkie wydarzenia wchodzą na pierwszy plan, podczas gdy bliższe nam postaci, z talentem stworzeni bohaterowie polscy tracą głos. To pozostawia nieco dziwne wrażenie - jak na powieść, w której tyle się dzieje, która ma prawie 800 stron nieco zbyt mało spraw zostało zamkniętych.

Książka jest też jednocześnie przegadana, nieco za długa, by utrzymać uwagę i ekscytację stale na tym samym poziomie. Mimo to ogólnie jest lekturą przyjemną i po kolejnej części spodziewam się wiele. Nie tylko właściwego zakończenia akcji, pozamykania licznych wątków i poznania dalszego losu bohaterów, ale także poprawienia dialogów między nimi, które momentami skutecznie psuły zabawę. A pozwalam sobie na tę nadzieję, bowiem Vincent Severski w kilku miejscach udowadnia, że posiada talent do opowiadania i ukazywania różnych stron pracy agenta w sposób ciekawy. Któż bowiem wpadłby na pomysł, by stan umysłu nielegała pracującego w branży od ponad pół wieku przedstawić przy pomocy spaceru bohatera, podczas którego tematem przewodnim są... ślimaki? Brzmi dziwnie, wiem. Ale ten rozdział mnie zwalił z nóg i na długo będę go pamiętał, a to wcale niełatwe zadanie, uczucie to przydarza mi się niestety coraz rzadziej...

Nielegalni, Czarna Owca 2011 (wydanie elektroniczne), 738 stron

Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz