wtorek, 13 września 2011

James White "Szpital Kosmiczny"

Kiedyś trafiłem na jedno z opowiadań zaliczanych do “szpitalnego” cyklu w miesięczniku Nowa Fantastyka. Pamiętam, że tekst spodobał mi się głównie z powodu prostoty opisu; jak na science fiction był bardzo lekkostrawny, przyjemny. Robił wrażenie właśnie takim brakiem nachalności, brakiem wydumanych, naukowych badań, autor nie starał się pokazać wymyślonych przez siebie ras obcych w sposób zwalający z nóg, a zwyczajnie, jak po prostu kolejnego pacjenta, kolejne wyzwanie dla lekarzy szpitala kosmicznego z sektora dwunastego. Znacznie ważniejsza dla pisarza była zagadka, pokazanie starań medyków, krok po kroku dochodzących do wyjaśnienia choroby i uzdrowienia pacjenta, niczym podczas osobliwego śledztwa.

Pierwszy (z wielu) tom opowiadań szpitalnych to pięć tekstów powiązanych ze sobą bohaterami, układających się w logiczną całość. Siłą Jamesa White’a jest umiejętność pokazania pewnych problemów społecznych, międzyludzkich w otoczeniu właśnie obcych. Ambicje, ale i strach przed popełnieniem błędu, kłótnie między współpracownikami, spory ze zwierzchnikami - a wszystko w celu sprawnego wykonania zabiegu, dojścia do prawdy, poznania nowych gatunków i - jak to często w przypadku lekarzy - nadawania swojej pracy i swojemu życiu poważnego sensu, przez ratunek innych.

Mamy tu problemy z osieroconym dzieckiem, należącym do specyficznej rasy, w której owe dziecko to tak naprawdę stworzenie z którym nie sposób się dogadać, a przy tym jest brzdącem ważącym “zaledwie” pół tony. Innym razem kolejny bohater w celu postawienia diagnozy musi wpierw poznać budowę obcego. Jako że jest to jego pierwszy kontakt z tak zwanymi “hipnotaśmami”, z których czerpie się wiedzę poznajemy jak niebezpieczne potrafi być to narzędzie.

Są i rasy, które potrafią kontaktować się z innymi przez telepatię. Bardzo ciekawe spostrzeżenie autora tu dotyczy braku zrozumienia istoty kłamstwa u tych obcych oraz sposoby, jakie podejmować muszą lekarze-ludzie, by z tego typu medykami się dogadać. Nie wspominając już o świetnym ukazaniu zachowania się ludzkiego umysłu, stale będącego pod wpływem namiętnie kontaktującego się z nim telepaty. James White świetnie też sobie radzi z pokazaniem procesu odkrywania tajemnic zupełnie nowej rasy, której przedstawiciel natychmiast potrzebuje pomocy, bawi się także w psychoanalityka - problemem jest fakt, iż nie całkiem zdrowy psychicznie obcy ma świadomość zbiorową, z pamięcią wszystkich poprzednich pokoleń na przestrzeni dziesiątek tysięcy lat. I jak tu dokonać psychoanalizy?

Bardzo przyjemne opowiadania, które można pochłaniać bez większego wysiłku umysłowego, co w przypadku science fiction ma pewne znaczenie. A wszystko umieszczone w świecie, który zdaje się być oddalony od naszego o tysiące lat, gdy ludzie zdali sobie sprawę z własnego okrucieństwa i bohaterowie często nie są w stanie uwierzyć, że pewni pacjenci to ofiary rzeczy tak strasznych, jak wojna i świadome dążenie do odebrania życia. Trudno uwierzyć, że “Szpital Kosmiczny” powstał prawie PIĘĆDZIESIĄT lat temu - jest niebywale aktualny ze swoimi problemami, a przy tym napisany tak, że jego “wieku” w ogóle nie czuć.

Hospital Station, Rebis 2002, 273 strony

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz