sobota, 17 sierpnia 2013

James Thompson - "Biel Helsinek"

James Thompson, Amerykanin na stałe mieszkający w Finlandii, stworzył postać Kariego Vaary w jednak bardzo amerykańskim stylu. Pierwszy tom, “Anioły śniegu”, może jeszcze da się nazwać kryminałem “tradycyjnym”, drugi jednak wędruje niebezpiecznie w kierunku czystej akcji (“Jezioro krwi i łez”), by wreszcie w “Bieli Helsinek” pokazać wszystkim jak wielkim fanem kina lat 80. autor jest. Pisarz stworzył tu tak wiele nielogiczności i podpiął ogromną większość wydarzeń pod tak proste wyjaśnienia, że naprawdę bym się źle bawił... gdyby nie to, że też uwielbiam kino z lat 80.

Obiektywnie jednak muszę z żalem stwierdzić, że fabuła jest przerażająco słaba. Kontynuując wątki tomu drugiego Kari zostaje szefem kompletnie tajnej organizacji pseudo-policyjnej, mającej na celu zwalczanie przestępczości przy pomocy brutalnych metod, bez zastanawiania się i bez ponoszenia konsekwencji. Naiwność tego rozwiązania to pierwszy, największy błąd pisarza. Drugim jest wymyślenie sposobu, dzięki któremu Kari to wszystko zniesie pod względem psychicznym. Nie napiszę o co chodzi, to nie byłoby ładne z mojej strony, jednak według mnie tenże sposób to kolejny przykład - znowu - naiwności. A nawet braku wyobraźni.

Cała książka to jak jeden wielki zlepek filmów z Arnoldem Schwarzeneggerem czy Sylwestrem Stallone. Tak Kari, jak i jego koledzy to po prostu banda brutali, mają setki fajnych gadżetów i wszystko im wolno. Stałe rozmowy czy to z premierem, czy też ministrem tylko podkreślają totalną nierzeczywistość wydarzeń.

Pisarz po prostu odleciał, zdrowo odleciał. Coraz więcej neonazizmu zarówno w samej Finlandii, jak i w ogóle w Europie spowodowało, że chcąc napisać o potworności tego zjawiska zapomniał o podstawowych zasadach kreacji, zupełnie zniszczył swojego bohatera a także swój wizerunek jako interesującego przykładu Amerykanina, który pokochał Skandynawię. Tenże Amerykanin siedzi w nim jednak bardzo głęboko, powieść nadaje się tylko do rozrywki, nie wywołuje w tym paskudnym temacie żadnych refleksji (a powinna!), a najgorsze jest to, że mimo ponownego zastosowania cliffhangera wcale nie jestem ciekaw co było dalej. Polecam tylko fanom specyficznej rozrywki o twardzielach jak Clint Eastwood czy inny Bruce Willis w roli samotnych, twardych policjantów. Fanom kryminału jako takiego czy nawet dramatu powieść z żalem odradzam, strata czasu.

Helsinki White
Amber 2013

3 komentarze:

  1. A zapowiadało się nieźle, skończyło się fiaskiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Od kryminałów i sensacji zaczynałem moją przygodę z literaturą, ale dzisiaj niemal w ogóle nie sięgam po tego typu literaturę. Szkoda, że autor lepiej nie wykorzystał wątku neonazizmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, zamiast zrobić ładne posumowanie, udzielić nam wszystkim ostrzeżenia, autor się zabawił i z dramatu zrobił groteskę.

      Usuń