czwartek, 16 października 2025

Piotr Kościelny - komisarz Sikora, tom 1. "Łowca"

Od razu przyznaję, że jestem bardzo zadowolony, może nawet zachwycony. Książka jest brutalna, opowiadając o pedofilach i ich pragnieniach jest akurat na tyle dobra w opisach, by odczuć strach, gniew, aż wreszcie wstręt i pogardę, ale jednocześnie nie epatuje nadmiernie dosłownymi scenami. Autor zachowuje umiar, akurat na tyle, by Czytelnika przyciągnąć, ale nie obrzydzić.

Czytam, że jest to pierwszy tom cyklu o komisarzu Sikorze. Nie wpadłbym na to prawdę mówiąc, bowiem mamy tu do czynienia z wieloma miejscami akcji i wieloma lokalnymi postaciami. Punktem wspólnym jest coraz więcej trupów - i są to ciała pedofilów. Książka skonstruowana jest tak, że my wiemy od samego początku kto jest mordercą, i tylko obserwujemy poczynania policji z różnych regionów Polski. Co pewien czas wracamy do miejsc już odwiedzonych i otrzymujemy pewną aktualizację działań poszczególnych postaci; jest to dość interesujące prowadzenie fabuły, chciałoby się nieco więcej o tych bohaterach dowiedzieć. Autor ma talent do kreowania protagonistów, choć chwilami można odczuć pewien mętlik w głowie ze względu na te przeskoki.

Powieść nie zamyka wszystkich wątków. Jestem bardzo ciekawy, czy będą kontynuowane potem, w kolejnych epizodach. Liczę na to, bo jak inaczej cieszyć się lekturą. A pozostawienie takich furtek jest świetną metodą na zmobilizowanie czytelnika do sięgnięcia po kolejny tom. Choć w moim przypadku do dalszej lektury wystarczy fakt, że Autor po prostu potrafi pisać tak, by chciało się czytać dalej. Ma talent do słów, nie stosuje zbytecznych opisów czy innych ozdób - jedzie z koksem i to się chwali. No i zawsze jestem zadowolony, gdy Pisarz potrafi tak uśpić Czytelnika, że ten na ostatnich stronach książki przeżywa szok. Dałem się złapać, świetnie, uwielbiam to.

Tylko jedna rzecz mi lekko przeszkadzała. Jeden z bohaterów to haker, i gdy miewa swoje trzy minuty to można na chwilę zapomnieć, że to powieść rozgrywająca się w Polsce. Autor bardzo lekko potraktował zarówno zabezpieczenia antywłamaniowe w różnych systemach informatycznych, jak i sam proces włamywania się. W zasadzie w ogóle nie poświęcił temu czasu, poprzestał na fakcie, że nasz haker wchodzi gdzie chce i robi co chce. To mi nie grało jedynie w książce; że ktoś bezproblemowo wbija się do baz danych, ściąga informacje, a gdy trzeba, to i parę milionów złotych zakosi innym złodziejom. Taki magik. Ale nie szkodzi, licentia poetica, niech będzie. I tak zdecydowanie warto poznać pana Sikorę, a do prozy pana Kościelnego będę wracał. Świetnie się bawiłem. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz