Trzy książki składające się na cykl ukazały się w mało sprzyjających czasach, zarówno wydanie pierwsze, jak i drugie, przygotowane przez wdowę po autorze władnym sumptem nie zyskały popularności, omijane także szerokim łukiem przez krytyków. Niedawno jednakże wyszła kolejna edycja, tym razem jednotomowa, będąca doskonałą okazją by sprawdzić, czy Nienacki „dla dorosłych”, w powieści uważanej przez siebie samego za dzieło życia oferuje literaturę strawną.
Bohaterem jest tytułowy Dago, postać niezwykle specyficzna, młodzieniec ogarnięty żądzą władzy, która w połączeniu z jego niezwykłą pewnością siebie pozwala mu wpływać na otoczenie, porażać napotkanych ludzi charyzmą. Dago uważa się za potomka olbrzymów, dzięki czemu jest przekonany, że prawo do ziemi otaczającej rzekę Visulę mu się po prostu należy, że ta ziemia to jego ojcowizna. Wykształcony na zachodzie Europy, znając na pamięć „Księgę Grzmotów i Błyskawic” wraca z zamiarem założenia państwa, będącego równym państwom Franków, panujących nad zachodem. Obserwujemy kolejne poczynania młodzieńca w systemie podzielonych wątków. Rozdziały prezentują dzieje aktualne, proces budowania państwowości przez Dago, jego wpływ na okoliczne ludy oraz dzieje dawniejsze, dzieciństwo i kolejne lata bohatera z czasów, gdy nie posiadał jeszcze imienia.
Spotkałem się z wieloma opiniami twierdzącymi, jakoby „Dagome iudex” było powieścią fantasy. Po zapoznaniu się z tomem pierwszym ośmielę się stwierdzić, że „Ja, Dago” ma z fantasy tyle wspólnego co chociażby „Kroniki Pana Wojny” Bernarda Cornwella. To, że bohaterowie mają swoje wierzenia i dokonują przeróżnych czynów, będących w ich mniemaniu czarami nie oznacza jednak, że rzeczywiście jest tu jakaś magia. Przynajmniej nie w pierwszym tomie. Jedyna magia, z jaką mamy tu do czynienia, to charyzma Dago, dzięki której jest w stanie zapanować nad większością ludzi, wliczając w to także królów (spotykamy m.in. Popiela, tu zwanego Golubem Popiołowłosym. Jest i mowa o zjedzeniu przez myszy, ale... nie tak, jak myślimy). Pewnie, że fakt istnienia plemienia wojowniczych kobiet może brzmi jak fantasy, ale... dlaczegóż miałoby takie plemię nie istnieć? Sam bohater doskonale zdaje sobie sprawę z konieczności stosowania przeróżnych gestów, znaków tajemnych, by wpływać na innych, ukazując swą potęgę dzięki znajomości tzw. „czarów”.

„Ja, Dago” to lekko nierealna opowieść, jakby gawęda, słuchana gdzieś przy ognisku, zbierająca przeróżne legendy i podania, które autor w typowy dla siebie, umiejętny, pełen pasji historycznej sposób połączył, przygotowując własną wersję historii opisującej powstanie państwa polskiego. Nie jest to książka dla każdego, nie wiem także, czy jako czytelnik zgadzam się z autorem, iż jest to jego największe dzieło. Może się tego dowiem po ukończeniu całej trylogii, na chwilę obecną wiem natomiast jedno: niewątpliwie książka robi ogromne wrażenie rozmachem wizji, jaką Nienacki przygotował i... tak, mimo wszystko, wrażenie robi także brak skrępowania przy snuciu opowieści jednocześnie pełnej ohydy i brutalności, lecz także wciągającej, z fascynującym bohaterem, którego czyny autentycznie wprawiają w zdumienie, będąc zarazem czynami męża odważnego i charyzmatycznego, doskonale wiedzącego gdzie pragnie dojść i podążającego swą drogą bez wahania.
Dagome iudex, tom 1. Ja, Dago
Wydawnictwa: Pojezierze, Domina, Warmia
Strona książki na LubimyCzytac.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz