poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Timothy Zahn - Trylogia Thrawna: "Dziedzic Imperium", "Ciemna strona Mocy", "Ostatni rozkaz"

Lubię książki z serii Gwiezdne Wojny. I wcale nie dlatego, że są uzupełnieniem tak ważnych dla dzisiejszej popkultury filmów. W moim przypadku jest odwrotnie - filmy były uzupełnieniem powieści, bo nim miałem okazję obejrzeć oryginalną trylogię, stałem się posiadaczem kilkunastu pozycji wydawanych w latach dziewięćdziesiątych przez Amber. Miałem już swoje własne wyobrażenia na temat głównych bohaterów, nim dane mi było obejrzeć ich w wykonaniu Harrisona Forda, Carrie Fisher i Marka Hamilla.

Ostatnio dziwnym trafem wpadła mi w ręce tak zwana “trylogia Thrawna”, rzecz rozgrywająca się kilka lat po zakończeniu “Powrotu Jedi”. Han Solo i Leia Organa są już małżeństwem (a jak do tego doszło wiem doskonale, bo pierwszą książką z serii był u mnie właśnie “Ślub księżniczki Leii”, bawiłem się przy tym genialnie w 1995), co więcej, księżniczka jest w ciąży z bliźniakami. Końca upadku Imperium jednak nie widać, stąd też zarówno ona, jak i Han, Luke i cała Nowa Republika stale walczą, choć teraz znacznie częściej orężem jest polityka, niż umiejętności pilota.

Jak zwykle: gdy nic nie zapowiada katastrofy, ta następuje. Jest nią tym razem konkretna osoba, która o ile mi wiadomo na kolejne powieści z serii Gwiezdne Wojny, komiksy a chyba nawet też gry komputerowe miała całkiem spory wpływ. Mowa oczywiście o jednym z ostatnich Wielkich Admirałów Imperatora Palpatine’a, noszącego imię Thrawn. To prawdziwy geniusz, potrafiący przewidzieć wiele posunięć przeciwnika w przód, i walka z nim jest bardzo wymagająca. Co najlepsze, admirał Thrawn nie jest przekonany o własnej wielkości, a przynajmniej nie do końca. Potrafi zrozumieć porażkę, wycofać wojska w odpowiednim momencie, nie rzuca wszystkich sił bez dbałości o życie swoich wojsk - jest dzięki temu przeciwieństwem Lorda Vadera, i niejeden raz bohaterowie trylogii cieszą się, że to nie Thrawn dowodził podczas słynnej bitwy pod Endorem. Z nim jako głównodowodzącym Sojusz Rebeliantów prawdopodobnie by sobie rady nie dał.

Wszystkie trzy powieści stanowią zgrabną całość. Han Solo przeważnie snuje się z dawnym znajomym, Lando Carlissianem, Leia razem z Chewbacca mają swoje sprawy, w tym także poród, a Luke Skywalker musi zmierzyć się z kobietą, która pragnie jego śmierci oraz Ciemnym Mistrzem Jedi. Ogromną większość stron wypełnia akcja, dokładnie tego samego typu, jaką oferował pierwszy film z serii, “Nowa nadzieja”. Bieganie, sympatyczne, śmieszne dialogi, dogadywanie sobie nawzajem, ale i dużo honoru, męstwa, także miłości. Timothy Zahn stanął na wysokości zadania: wiedząc, że nie może zaskoczyć czytelnika, że wszyscy
bohaterowie i tak muszą wyjść z tego żywi i tak udało mu się stworzyć naprawdę ciekawą fabułę. Nie zaniedbał także innych elementów. Fajnie pokazany jest mechanizm działania demokracji, ciągła walka między frakcjami. Leia nie raz dostrzeże jak trudno jest żyć w takim ustroju, o który przecież tak mocno walczyła. Także nie tylko akcja i dialogi, jest tu coś więcej.

Pewnie, że nikt nie nazwie tej trylogii jakimś specjalnie oryginalnym dziełem, jednak na tle wielu innych książek z uniwersum Gwiezdnych Wojen trylogia Thrawna się zdecydowanie wyróżnia. Nie ma wiele przesady w stwierdzeniu, że pokazana tu historia jest tak samo dobra, jak oryginalna, filmowa trylogia.

Heir to the Empire, Dark Force Rising, The Last Command
Amber 1994 - 1995

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz