sobota, 7 kwietnia 2012

Henning Mankell - "O krok"

Było dla mnie już pewną normą, że kryminały, których bohaterem jest szwedzki policjant Kurt Wallander zawsze oferowały bogate tło społeczno-polityczne i opowiadając o śledztwie i zbrodni, jednocześnie mówiły o pewnych sprawach, które w danej chwili “bolały” pisarza. W przypadku siódmego tomu serii sytuacja się delikatnie zmieniła. Trudno wskazać jeden, konkretny punkt, którego autor się trzymał budując wspomniane tło. Mankell dotyka tym razem aż kilku spraw, lecz niestety żadnej z nich nie omawia w wystarczająco wyczerpujący sposób. Mamy tu trochę o różnych stowarzyszeniach, nieraz bardzo tajnych, wręcz sektach. Jest mowa także o homoseksualizmie.

Gdyby jednak chcieć niejako na siłę znaleźć temat główny, myślę, że byłby to znowu coraz bardziej okrutny świat, coraz bardziej podzielona Szwecja, jak ładnie zostało to ujęte: podzielona na ludzi potrzebnych i niepotrzebnych. Stąd też wynikają przeróżne frustracje, jakie męczą ludzi, a od frustracji do przestępstwa jest już bardzo blisko.

Ponadto “O krok” zajmuje się także drugim, nie mniej ważnym zjawiskiem: bardzo osobistym podejściem do pracy naszych bohaterów. Bowiem bardzo szybko w książce dochodzi do wydarzeń prawdziwie dramatycznych, gdzie talent autora do kreowania takich właśnie sytuacji uwidacznia się w pełni. Po raz pierwszy będziemy mieli okazję oglądać pracę Wallandera, Martinssona, Hanssona i ich koleżanek w sytuacji, w której każda z postaci angażuje się osobiście, bowiem jedną z ofiar staje się ktoś im bardzo dobrze znany. Cóż, jak się szybko okaże, nie aż tak bardzo, jak im się wydawało.

Zaletami książki jest wszystko to, do czego Mankell czytelnika przyzwyczaił: konkretni bohaterowie, bardzo ludzcy, którzy wśród kilku zalet posiadają także mnóstwo wad. Sama historia może nie jest aż tak wciągająca, jak w “Piątej kobiecie”, jednak obserwacja tego, co dzieje się w głowach postaci daje sporą przyjemność. Wad oczywiście też nie brakuje, a za największą jak zwykle uważam nieco zbyt hollywoodzkie rozwiązania niektórych sytuacji - mimo to książka i tak świetnie się broni i po zakończeniu lektury jak zwykle w przypadku Mankella stwierdziłem, że bawiłem się świetnie, a czas poświęcony powieści z pewnością nie był czasem zmarnowanym.

Steget efter, W.A.B. 2006, 504 strony

Strona książki na LubimyCzytać.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz