sobota, 27 sierpnia 2011

Liza Marklund "Zamachowiec"

No, to znowu dałem się nabrać. Ale tak to jest, gdy człowiek trafi na książki zwalające z nóg - łatwo wtedy go namówić na sięgnięcie po kolejne, innych autorów, podobno tak samo dobrych. Trylogia Larssona zaowocowala pojawieniem się na mojej półce książek Camilli Läckberg, Leifa GW Perssona i Lizy Marklund. O ile książki pani Läckberg dają pewną przyjemność, to w przypadku pani Marklund sytuacja wygląda jeszcze gorzej, niż w przypadku pana Persssona.

Bohaterką jest dziennikarka, Annika Bengtzon, której przyjdzie odegrać znaczną rolę w wyjaśnieniu serii zamachów, do jakich doszło w Sztokholmie. Przy okazji czytelnik będzie miał okazję poznać sekrety pracy dziennikarza, pracującego 24h na dobę. Annika nie pracuje jak Mikael Blomkvist z trylogii Millenium, dla swojej gazety, w dodatku miesięcznika. Nie, ona pracuje dla gazety mającej kilka wydań w ciągu dnia i musi być w ciągłym ruchu. Wyobrażałem sobie, że taka praca potrafi być emocjonująca, ale autorka przedstawiła ją bardziej jako męczącą. I taką też była lektura, w której dominują dialogi, a opisy spotykamy bardzo rzadko. Rozmowy na tematy wszelakie, z ludźmi często dla fabuły znaczenia nie mającymi - taki system pisania książki może się sprawdzić, czytelnik ma okazję poznać naprawdę wiele szczegółów na temat pracy bohaterki i jej samej, wczuć się w klimat, przecież o to chodzi. Niestety dla mnie okazało się to zadaniem, które zupełnie przerosło moje możliwości. Nie dałem rady się wciągnąć, znudzenie ogarnęło mnie bardzo szybko.

Sytuacji nie poprawił fakt, że książka, mimo zagadki typowo kryminalnej, pisana jest jednak jak powieść sensacyjna. Nie znajdziemy tu ukazanej dokładnie pracy śledczej, bardziej chaotyczną bieganinę za sensacją, odkrywanie kolejnych faktów na potrzeby chwili, kolejnego wydania gazety, nie rozwiązania samej zagadki. Nie znaczy to rzecz jasna, że Annika jest bez serca, wręcz przeciwnie - jak na tego typu dziennikarkę zachowuje się bardzo przyzwoicie, mogłaby być dla innych wręcz wzorem do naśladowania. Nie zmienia to jednak faktu, że lektura jest pełna bałaganu, i choć oczywiście chciałem się dowiedzieć kto jest za zamachy odpowiedzialny, znacznie bardziej chciałem mieć przygodę już za sobą. Obawiam się poważnie, że minie długi czas, nim zaryzykuję kolejny kontakt z Anniką, nawet wiedząc z góry, że kolejne powieści rozgrywają się wcześniej, niż “Zamachowiec” i mogą ukazać bohaterkę z innej strony, opisywać jak zdobywała doświadczenie, być po prostu ciekawszymi.

Sprangaren, Czarna Owca (wydanie elektroniczne) 2010, 301 stron

Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz