czwartek, 5 maja 2011

George R. R. Martin, Pieśń Lodu i Ognia, tom 4. "Uczta dla wron"

“Uczta dla wron” okazuje się być projektem znacznie większym, niż czytelnik mógłby się z początku spodziewać. Książka mimo swej grubości opowiada tylko połowę zamierzonej przez autora historii. Nie jest to jednak połowa typowa, gdzie w pewnym momencie następuje klasyczne: “ciąg dalszy nastąpi”, sytuacja została rozwiązana w nieco inny, według mnie o wiele ciekawszy sposób. Autor podzielił bohaterów tak, że w “Uczcie dla wron” poznamy losy połowy z nich, natomiast odcinek kolejny opowie o tym, co działo się z pozostałymi postaciami w tym samym czasie i jakie były ich reakcje na wszystkie zwroty akcji.

Po absolutnie doskonałym, najlepszym według mnie (póki co) tomie sagi, “Nawałnica mieczy”, przyszedł czas na chwilę odpoczynku. W “Uczcie dla wron” mamy do czynienia z zupełnie innym klimatem, wszechobecne okrucieństwo gdzieś się przyczaiło, z rzadka dając o sobie znać, natomiast na pierwszy plan wysunęła się polityka i liczne rozgrywki mające miejsce w Królewskiej Przystani. I choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu będzie to bluźnierstwem, według mnie przez skupienie się autora na polityce książka znacznie traci na tle poprzedników. Bywa najzwyczajniej w świecie nudnawa, gdy czytelnik jest w stanie przewidzieć dalszy rozwój wydarzeń, obserwując zagrywki ludzi, którzy są o wiele mniej inteligentni, niż się uważają. Dlatego tak bardzo brakuje tu kogoś, kto jest w stanie przyciągnąć uwagę w stu procentach. Nie ma Tyriona, podobnie Jona Snow, Brana i Daenerys. Ich czas dopiero ma nadejść. A o ile można się zaczytywać w losach Jaime’go czy Littlefingera, o tyle podróż Sama, przygody Brienne i polityka w wykonaniu Cersei może znużyć.

Gdy wizja wreszcie nabiera rumieńców, książka się kończy. Na dokładkę mamy kilka słów od autora, którego zamierzeniem było wydanie reszty w roku 2006. Patrzę na kalendarz, nie do wiary, jest połowa 2011... i parę dni temu dopiero świat obiegła informacja o ukończeniu przez Martina książki. Jak tak dalej pójdzie, zdążę się zestarzeć przed wydaniem całości historii...

A Feast for Crows, Zysk i s-ka 2006, tom 1: 512 stron, tom 2: 528 stron

Strona książki na Tom I - Fantasta.pl
Strona książki na Tom II - Fantasta.pl
Strona książki na Tom I - LubimyCzytac.pl
Strona książki na Tom II - LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz