sobota, 17 lipca 2010

Orson Scott Card, Alvina Stwórcy tom 2: "Czerwony Prorok"

Mówi się, że drugie tomy wszelkich wieloczęściowych powieści bywają najsłabsze. W przypadku "Czerwonego Proroka", drugiej części "Opowieści o Alvinie Stwórcy", trudno jest się nie zgodzić z tym twierdzeniem. Świat przedstawiony nie robi już takiego wrażenia, a fabuła niestety jest bardzo przewidywalna. Główny motyw książki dotyczy wzajemnego stosunku do siebie białych i Indian, a choć świat u Carda wygląda inaczej, to i tak wiadomo, jak znajomość tych dwóch ras się skończy.

Card lekko rozwija swoją wizję, tym razem dowiadujemy się nieco więcej o Francuzach, ich miejscu w alternatywnej rzeczywistości, której ton nadał Lord Protektor Oliwer Cromwell, nigdy nie stracony, jego rewolucja zwyciężyła.

We Francji natomiast rewolucja nigdy nie wybuchła, dlatego czytelnik automatycznie staje się ciekawym, jak potoczyły się losy znanych nam rewolucyjnych przywódców. Otóż niejaki La Fayette przebywa na "zesłaniu" w Ameryce Północnej, do kompanii dociera także młody, ale już niezwykły generał Bonaparte, w tle słychać też o dokonaniach Robespierre'a...

Główną wadę książki jest fakt, iż ponownie przeżywamy wydarzenia z części pierwszej. Card chyba uwielbia takie sytuacje, czego doskonałym przykładem jest jego "Saga Cienia", czyli oglądanie "Sagi Endera" oczyma innych ludzi. W "Czerwonym Proroku" sporą część historii prześledzimy oczami Indianina Lolla-Wossiky, którego znamy z "Siódmego syna", zwanego przez Alvina Jaśniejącym Człowiekiem. Niewiele daje przyjemności lektura opowieści, której koniec jest znany.

Mnie osobiście odrzucił także mesjanizm Proroka, przywódcy Indian. Może innym czytelnikom nie będzie przeszkadzał, ale akurat ja nienawidzę tego zjawiska, w którym ktoś daje zmanipulować się tak bardzo, że jest w stanie za ideę oddać życie. Dlatego cała brutalna masakra nad Chybotliwym Kanoe, która jest wydarzeniem najważniejszym w książce i dość mocno wpływa też na kolejne tomy dla mnie jest tylko kompletnym bezsensem, przykładem głupoty i bezradności.

Lata temu, gdy pierwszy raz czytałem opowieść o Alvinie Stwórcy, miałem tylko tomy pierwszy, trzeci i czwarty. I wiecie, wtedy, bez znajomości "Czerwonego Proroka" opowieść była lepsza ;)

The Red Prophet, Prószyński i S-ka 1995, 2003, 288 stron
Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na Lubimyczytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz