poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Åsa Larsson - "Aż gniew twój przeminie"

Okazało się, że nie jestem sprawiedliwy. Gdy wspominam niejakiego Monsa Kallentofta, jest to wspomnienie pełne żalu i niezrozumienia. Jak można robić narratorem trupy? Ofiary? Które przedstawiają swoje wrażenia (tak: wrażenia) na bieżąco wraz z postepem lub brakiem postępu w śledztwie?

No a tu nagle Åsa Larsson stosuje ten sam motyw. I jakoś potrafię nad tym przejść do porządku dziennego, nie przeszkadzają mi wtrącenia siedemnastoletniej, tragicznie zmarłej dziewczyny.

“Aż gniew twój przeminie” to jedna z tych kryminalnych historii, w których od razu wiadomo kto zabił. Cała przyjemność lektury polega nie na próbach rozszyfrowania zagadki śmierci, ale powodach, które do tej śmierci doprowadziły. Z przyjemnością zauważę, że taka zmiana dobrze robi zarówno czytelnikowi, który od kryminałów nie stroni, jak i bohaterom, których już znamy i których widzieliśmy w różnych sytuacjach.

Autorka snuje swoją historię, w której bohaterką jest prawniczka, ale nie tylko, bo dzielnie towarzyszy jej para średnio rozgarniętych wiejskich policjantów. Tym razem mamy sporo spraw sercowych, ciekawe rzeczy dzieją się też u przedstawicieli władzy mundurowej. Po jatce, jaką zakończył się poprzedni tom trzeba oczyścić atmosferę. Åsa Larsson kolejny raz pokazuje, że potrafi napisać zupełnie różne, totalnie odmienne w stylu książki, co znowu każe mi ją Wam wszystkim polecić najlepszą polecanką, jaką znam w świecie skandynawskiego kryminału: kobieta pisze prawie tak samo dobrze jak Håkan Nesser.

Fajnie, że w czytniku czeka jeszcze jeden tom. Niefajnie, że tylko jeden. Polecam wszystkim, którzy lubią nie tyle dobry kryminał, co doskonały dramat, z tych, które potrafią nam wszystkim przypomnieć, że za każdy dzień należy być wdzięcznym, bo wszystko może się skończyć dosłownie w każdej chwili.

Till dess din vrede upphör
Wydawnictwo Literackie 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz