czwartek, 2 maja 2013

Guy N. Smith - "Trzęsawisko"

Zupełnym przypadkiem w ręce wpadła mi skromna, nieduża książeczka z potworem na okładce. Patrząc na jej objętość stwierdziłem, że chyba poświęcę te dwie godzinki na lekturę, wszak trwa długi weekend, czyli bonusowy czas na czytanie podarowany nam wszystkim przez Państwo Polskie :-)

Mówię Wam: takiej chały nie miałem w ręce od lat! To jest tak słabe, że aż dobre. “Trzęsawisko” oferuje kompletnie przewidywalną fabułe, a akcja prowadzona jest tak, jakby autor brał jakieś grafomańskie krople, po których zażyciu siadał i dopisywał hurtem kilkaset znaków bez żadnego planu, przygotowania, przemyślenia sprawy. Od postaci do postaci, od trupa do trupa, od stosunku seksualnego do kolejnego.

Rzecz dotyczy znajdującego się w jednym z lasów na terenie Anglii bagna. Cyganie uwielbiający pomieszkiwać w tymże lesie, dzięki znajomości z leśnikiem, nazywają trzęsawisko Ssącym Dołem. Nazwa już zapowiada klasę książki: C, może nawet D. Leśnik Tom Lawson ma co nieco na sumieniu, chociażby zgon żony i jednego z jej kochanków. Sam jednakże też długo bohaterem książki nie jest, a pałeczkę przejmuje jego bratanica o imieniu Jenny. I rozpoczyna się rzecz dość krwawa, bardzo brutalna, często z seksem na pierwszym planie.

Kolejne postaci pojawiają się na dłużej lub krócej, a autor nie robi sobie nic z podstawowych zasad, jakie przeważnie rządzą kreacją powieści. W jednej chwili wielki, potężny Cygan Cornelius jest przerażający, groźny, wręcz obezwładniający swoją osobowością, wykopanie trupa z grobu to dla niego małe piwo przed śniadaniem; w kolejnej ta sama postać nie potrafi sobie dać rady psychicznie na widok jeszcze jednych zwłok. Niemalże do samego końca książki zmienia się postać głównego bohatera, raz jest nim Jenny, to znowu jej były chłopak, czy też żona właściciela ziemskiego, do którego należy las. Książką rządzi chaos i brak pomysłu, za to język jest na całkiem znośnym poziomie, a brak logiki nie kłuje w oczy aż tak bardzo, bo przecież jest to horror.

Sam nie wiem. Gdyby “Trzęsawisko” było dłuższe to chyba bym uznał powieść za kompletną stratę czasu. Całość jednak jest tak krótka, że nim zdążyłem się lekturą zmęczyć, ta już się skończyła. Jest to całkiem dobry przykład specyficznego gatunku, horroru klasy D, który ma w Polsce wielu fanów. W sumie polecam rzucić okiem, kto wie, może niejeden czytelnik po lekturze do grupy maniaków dołączy ;-)

The Sucking Pit
Phantom Press 1991

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz