wtorek, 30 kwietnia 2013

Adam Johnson - "Syn zarządcy sierocińca"

O Korei Północnej znowu jest głośno, nic więc dziwnego, że książka Adama Johnsona robi taką karierę. Powieść w pewien sposób stara się czytelnikowi przybliżyć świat, w jakim Koreańczycy żyją; jest to zatem pokaz systemu totalitarnego. Nie jest to jednak totalitaryzm w stylu chińskim czy radzieckim, choć tak jak tamte bywa okrutny. Koreańska wersja komunizmu według tej książki jest jeszcze gorsza, bowiem oparta na tylko i wyłącznie samych absurdach. Nikt nawet nie udaje, że jakiekolwiek działanie podjęte przez władzę ma sens inny, niż zaspokojenie zachcianek tejże władzy. Co najgorsze nie jest trudno uwierzyć, że życie na północnej stronie półwyspu rzeczywiście tak wygląda, wystarczy sobie przypomnieć niedawny szaleńczy płacz po śmierci Ukochanego Przywódcy.

Jest rzeczą nie do pomyślenia, że można w swoich pomysłach na działanie kraju i sposobie życia obywateli "odlecieć" aż tak bardzo. Ja wiem, że nawet w naszym, nazywanym swego czasu "najweselszym" obozie za czasów komuny absurd był rzeczą spodziewaną, zwykłą, nawet z czasem naturalną, mimo to obraz kompletnie kontrolowanego społeczeństwa i tak w głowie się nie mieści.

Ja mam z książką problem. Nie będę udawał mądrzejszego, niż jestem, przyznam się od razu: nie trafiła do mnie. Może to dlatego, że nie zdążyłem się polskiemu totalitaryzmowi przypatrzeć, bowiem nim urosłem na tyle, by świadomie dostrzegać otoczenie nasz komunizm upadł. Drugim powodem, przez który powieść mnie irytowała, był kompletny brak nadziei. Jako Polak wiem, jestem pewny, że się da, że można z totalitaryzmem walczyć, nie tylko się do warunków dostosować, by jakoś funkcjonować, ale walczyć o lepsze czasy. Niezależnie od tego, jak żenująco zachowują się dziś ci, którzy Polsce wolność oddali, taką sprawiedliwość należy im oddać: walczyli i wygrali. A tam, na Dalekim Wschodzie jest zupełnie inna mentalność, której nie pojmuję i przez którą książka mnie szybko zaczęła męczyć.

Cel swój jednak Adam Johnson osiągnął: rzeczywiście zacząłem się bać, że tak w Korei naprawdę jest. I skoro ten stan rzeczy trwa już ponad pięćdziesiąt lat, nie widać powodów, by za kolejnych pięćdziesiąt cokolwiek miało się zmienić.

The Orphan Master's Son
Świat Książki 2012

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz