niedziela, 20 stycznia 2013

Yrsa Sigurdardóttir - "Pamiętam cię"

Odczuwam niemalże fizyczny ból na myśl o tym, jak niewiele brakowało tej książce do absolutnej doskonałości. Słowo daję, “Pamiętam cię” autorki, którą poznałem tylko dzięki szczęściu (promocja na ebooka), to kawałek świetnie napisanej literatury z gatunku horror. Czytając kolejne rozdziały późnym wieczorem, w absolutnej ciszy, odczuwałem realny strach, niepokój, wyobraźnia zaczęła płatać figle - słowem: było tak, jak przy literaturze grozy być powinno.

Rzecz dzieje się na Islandii, a książka prezentuje dwa wątki. Pierwszy mówi o małżeństwie, które w wyniku kryzysu szuka nowego sposobu zarabiania - zamierzają otworzyć coś w stylu pensjonatu na odciętym od świata kawałku kraju, gdzie niegdyś znajdowała się wioska, teraz opuszczona. Bez prądu, bez zasięgu w telefonie komórkowym zostają sami wśród domów, a remont zamienia się w koszmar. Drugim wątkiem jest historia lekarza psychologa, który próbuje sobie ułożyć życie po tragicznym wydarzeniu - trzy lata temu zaginął jego sześcioletni synek, z żoną wziął rozwód, teraz trzeba jakoś trwać. Obie opowieści poznajemy na przemian, a autorka praktycznie każdy rozdział kończy swego rodzaju cliffhangerem, trudno jest przestać czytać, nawet mimo strachu :)

Historia w pewnym momencie zaczyna układać się w jedną całość, która nie tylko przeraża zarówno dramatem, jak i grozą, ale także poraża doskonałością w budowaniu klimatu, trzymaniu przez autorkę napięcia i stopniowym układaniem jej w logiczną jedność. Oczywiście zarówno bohaterów, jak i pobocznych wątków jest coraz więcej, a gdy wreszcie się coś wyłania, coś robi się coraz bardziej jasne... no i tu właśnie napotkałem problem. Przez chwilę miałem wrażenie, że autorka mając do dyspozycji stworzone przez siebie narzędzia: wydarzenia i postaci, pójdzie nieco inną drogą, tworząc thriller doskonały. Jednakże pani Yrsa zdecydowała konsekwentnie trwać w ramach gatunku zwanego horrorem, co w pełni rozumiem, doceniam.... ale jednak trochę mnie boli świadomość, jak niewiele brakowało do osiągnięcia pełnej doskonałości, w stu procentach zgodnej z moim gustem. Nie mogę wyrażać się jaśniej, sorry, nie chcę zepsuć zabawy. Książkę oczywiście gorąco polecam - tak czy siak jest świetna, jak ktoś lubi się wystraszyć poczuje się bardzo usatysfakcjonowanym.

Ég man þig
MUZA 2012

Strona książki na portalu LubimyCzytać.pl

2 komentarze:

  1. Czytałam mnóstwo recenzji tej książki i nie natrafiłam ani razu na negatywne opinie:) Coś w tym musi być:) Muszę ją zarezerwować w bibliotece.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto po nią sięgnąć, jest bardzo dobra :)

      Usuń