sobota, 17 listopada 2012

John Irving - "Świat według Garpa"

Najpierw książka mi się kompletnie nie spodobała. Swoim początkiem idealnie wpasowała się w to, czego tak bardzo nie lubię: wydawałoby się że sztucznie kreowaną kontrowersję, której jakość widoczna jest przede wszystkim dla różnych pechowych literatów, a ci, nie potrafiąc sklecić kilku rozdziałów, zostają polonistami, męcząc następnie pokolenia błazeńskim pytaniem “co autor miał na myśli?”. W pierwszej chwili “Świat według Garpa” był stanowczo zbyt wulgarny, by mógł mi się ot tak, po prostu, spodobać. Nie żebym był tak delikatnym czytelnikiem, że wulgaryzm mi przeszkadza - zwyczajnie wydawał mi się bezcelowy. A więc sztucznie kontrowersyjny.

Strasznie ciężko było do lektury wrócić. “Świat według Garpa” zajmuje mało zaszczytne miejsce wśród moich książek - jest jedną z tych, które czytałem całymi miesiącami. Kompletnie do mnie nie trafiła młodość Jenny Fields, jej sposób bycia, zachowanie i mentalność. Tak samo nudne było dzieciństwo Garpa. Sytuacja zmieniła się dopiero, gdy dorósł, pojechał z matką do Wiednia i zaczął pisać. Wtedy powrót do książki po przerwaniu lektury stał się wpierw nieco łatwiejszy, a rozdział czy dwa dalej od lektury było już trudno się oderwać.

Co śmieszne, powodem dla którego lektura zrobiła się tak bardzo zajmująca jest dokładnie to samo, co wcześniej mi nie odpowiadało. Zabawa z czytelnikiem w kreację - oto jest młody mężczyzna, nazywa się Garp. Pisze, proszę ja Was, opowiadanie. Tekst jest skonstruowany w taki sposób, że ja - prosty człowiek - znajdę w nim to i owo. Ale i ów krytyk, polonista, “znawca” będzie miał o czym myśleć. Poznając kolejne płody Garpa umierałem ze śmiechu widząc jak cudownie zawarł w nich tak dużą ilość kontrowersji, że niemalże widziałem “mistrzów krytyki literackiej”, jak męczą się z nimi, by w końcu poddać je tak wnikliwej analizie, że po prostu śmiech na sali. I to mi się bardzo podobało. Poza tym owe opowiadania i powieści Garpa naprawdę mają niezły wydźwięk, szczególnie “Świat według Bensenhavera”, którego pierwszy rozdział w całości możemy przeczytać. Oto jest coś, co zwala z nóg! A dalsza konstrukcja, jaką Garp wymyślił, to już pokaz tak genialnego połączenia dramatu z groteską, że normalnie samo życie :-)

No i ostatecznie “Świat według Garpa” okazał się być rewelacyjną powieścią, po zaliczeniu której nawet ów początek, który tak mi do gustu nie przypadł, okazuje się mieć sens i być jak najbardziej na miejscu. To piękny dramat, opowiadający o wielu ważnych kwestiach, przedstawiający punkt widzenia mężczyzny, próbujący także zrozumieć punkt widzenia kobiety. John Irving pokazał kilka tak potężnych przykładów ludzkiej głupoty, że natychmiast czytelnik doświadcza uczucia pokory, wynikającej ze zrozumienia. Każdy z nas czasem zachowuje się jak Garp-ojciec czy pani Ralph. Dobrze jest to zauważyć, dobrze jest sobie o tym przypomnieć.

Choć narracja powoduje, że często powaga jest nieobecna, chwilami Irving atakuje z całej siły, mocną pięścią prosto między oczy pokazuje także dramat. Zarówno taki codzienny, wynikający z pecha, także ten, który jest efektem tępoty ludzkiej, a wreszcie ten najgorszy, nieodwracalny, który czytelnik musi długo przełykać, nim wreszcie go strawi i będzie w stanie dalej czytać.

“Świat według Garpa” daje popalić. To zdecydowanie coś innego, coś odróżniającego się od tysięcy, jak nie setek tysięcy książek dostępnych na rynku. Jednocześnie komedia, jak i dramat, śmiertelna powaga obok groteski, sprawy niezwykle istotne obok tak błahych, że chwilami szkoda papieru, na którym zostały zapisane. No i ten niezwykły sposób przekazu, mówiący o tak wielu rzeczach w taki sposób, że różni ludzie zrozumieją go kompletnie w różny sposób. Co bardzo mnie bawi, i strasznie mi się podoba.

The World According To Garp
John Irving
Prószyński i S-ka 2007
wydanie elektroniczne: 508 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz