niedziela, 28 października 2012

Tess Gerritsen - "Klub Mefista"

Muszę przyznać, że Tess Gerritsen potrafi zaskoczyć. Choć pierwsze powieści z cyklu Rizzoli & Isles były co prawda niezłe, lecz jednak pisane wedle znanego schematu, z czasem nie sposób zauważyć, że Autorka stara się swoje historie rozbudować. Nie tworzyć kolejnych seryjnych morderców, którzy mieli pecha i trudne dzieciństwo, nie odcinać kuponów od już zdobytej popularności. Już “Sobowtór” zdradzał skłonności pani Gerritsen do kreowania nieco szerszych fabuł, natomiast “Autopsja” to kompletna rewolucja jeśli chodzi o “seryjność” przygód policjantki i jej koleżanki patolożki. Bardzo podobnie przedstawia się “Klub Mefista”, gdzie co prawda znowu na tapecie będzie morderca, jednakże historia go splątująca to ukłon w stronę nieco innych zainteresowań pisarki (wyjaśnionych w posłowiu) - religii, mistycyzmu, kwestii dobra i zła. Dosłownie, z demonami w rolach głównych.

Na szczęście obok wszechobecnego okultyzmu, do którego jak się zdaje tylko Rizzoli ma zdrowy stosunek, mamy też całkiem nieźle pokazane kilka wątków pobocznych, które utrzymają uwagę nawet takiego czytelnika, który z ogromnym dystansem a nawet niechęcią czyta o zjawiskach tego typu. Gerritsen zdrowo namieszała w życiu osobistym Jane Rizzoli, która nieoczekiwanie nabawiła się problemów z własnymi rodzicami, Maura Isles wpadła natomiast jeszcze gorzej, a przyczyną wszystkiego jest pewien znany nam już skądinąd ksiądz... Jest gorąco, a przy tym także dramatycznie, choć bywa i dowcipnie.

Szkoda tylko, że sama zagadka jest szyta bardzo grubymi nićmi i że w książce kompletnie brakuje tego oczekiwanego przez każdego statystycznego czytelnika kryminału napięcia podczas ostatecznego rozwiązania sprawy. Znowu muszę z przykrością stwierdzić, że podobnie jak w “Autopsji” końcówka książki poszła rozwiązaniem typowo hollywoodzkim, mocno psując to, co zdawało się realistyczne i nadając całości pewnego niesmacznego, prostackiego charakteru. Co przy fabule z demonami i hokus pokus w rolach głównych jest wadą podwójnego kalibru.

Mephisto Club
Tess Gerritsen
Albatros 2007
366 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

poniedziałek, 22 października 2012

Tess Gerritsen - "Autopsja"

Kolejna część przygód policjantki Jane Rizzoli i patolożki Maury Isles zaczyna się jak dobry horror. Nasza ulubiona pani doktor, Królowa Trupów, jak ją pieszczotliwie nazywają policjanci, chowając świeżo pokrojone i zaszyte zwłoki słyszy jakiś szmer... W szufladzie obok, w tej wielkiej lodówce, jaką jest miejsce pracy Maury, leży ktoś, kto wcale jeszcze nie umarł :-)

Z kolei u Rizzoli bez zmian - wciąż nosi wielki brzuch. Na szczęście w “Autopsji” wreszcie się go pozbędzie, przynosząc na świat swoje pierwsze dziecko. A proces, który doprowadzi do porodu oraz sam jego przebieg idealnie dopasowane zostały do tej postaci. Po prostu Jane Rizzoli nawet rodzić musi w swoim unikalnym stylu.

“Autopsja” dość mocno odbiega stylem od poprzednich części cyklu, gdzie jednak Autorka skupiała się głównie na zjawiskach takich jak seryjne morderstwa, wielkie zło tkwiące w ludziach-potworach. Tym razem jednak Tess Gerritsen na cel wzięła inny rodzaj bestialstwa, chyba nawet znacznie gorszy, bowiem niczym nieusprawiedliwiony. Seryjnego mordercę można wytłumaczyć chorobą psychiczną, ale ludzi, którzy sprowadzają dziewczyny, często jeszcze dzieci, do USA tylko w celu oddawania ich następnie różnego rodzaju zboczeńcom, których kręci gwałt - tu nie można nawet próbować szukać wytłumaczenia.

Książka szczególnie spodoba się wszystkim fanom teorii spiskowych, bowiem Isles i Rizzoli trafiają na jedną z tych Wielkich Afer, w które zamieszani są ludzie ze szczytów władzy rządu Ameryki Północnej. A oni nigdy się nie poddają, uśmiercając wszystkich, którzy mogą stanowić zagrożenie dla ich intratnych posad oraz “swobodnego” trybu życia.

Zmiana tematu Autorce się udała, choć osobiście tego typu teorie do mnie raczej nie trafiają. Szkoda tylko, że końcówka książki napisana została w bardzo filmowym stylu, gdzie można przewidzieć po prostu wszystkie kolejne zdarzenia. Bardzo żałuję, że Gerritsen poszła za takim rozwiązaniem, ja bym jednak chętnie dał się zaskoczyć, czekałem na wielki finał tylko po to, by otrzymać typowe łubudu. Dlatego też “Autopsję” oceniam niżej, niż kilka poprzednich tomów - brak niespodzianki w kryminale/thrillerze to bardzo poważna wada.

Vanish
Tess Gerritsen
Albatros 2012
wydanie elektroniczne: 300 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

środa, 17 października 2012

Tess Gerritsen - "Sobowtór"

Czwarta część przygód detektyw Rizzoli i patolożki Isles to powieść obfitująca w liczne niespodzianki. Myślę, że gdybym trafił na “Sobowtóra” nie znając poprzednich tomów, to ilość zawartych tu zaskoczeń by mnie odrzuciła, bo wszystko zdecydowanie zbyt mocno czuć Hollywood i kiepskimi scenariuszami filmów z gatunku kryminał/akcja. Jednak znając bohaterki od trzech poprzednich książek łatwiej jest znieść tak dużą dawkę zdziwień i zdumień i całość można spokojnie przełknąć.

Od jakiegoś czasu wiedzieliśmy, że doktor Maura Isles była adoptowana i nie zna swoich biologicznych rodziców. W “Sobowtórze” ich pozna, a Tess Gerritsen zadbała, by historia obfitowała w brutalne zagrywki, dużą dawkę obrzydliwości oraz wyraźnie odczuwalne napięcie. Tymczasem druga z postaci, Jane Rizzoli, biega po Bostonie i okolicach “z brzuchem”, będąc w ósmym miesiącu ciąży. Obie jak zwykle wzajemnie się nieźle uzupełniają.

W “Sobowtórze” jest bardzo dużo wątków kryminalnych, poza tym jednym, podstawowym. Nie ma ani chwili czasu na wzięcie oddechu, jedyne, co czytelnik może zrobić, by jakoś opanować coraz większy mętlik w głowie, to po prostu nie odkładać książki i dobrnąć do końca. Gerritsen sprawnie wykorzystała nowe pomysły ze znanymi z wcześniejszych części postaciami (wraca lekarka która uwielbia badać Chirurga i inne potwory) i znowu kreuje bardzo wciągającą powieść, która zupełnie jak poprzednie nie pozwala czytelnikowi odejść ani na moment. I o to chodzi w tym biznesie.

Body Double
Tess Gerritsen
Albatros 2005
336 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

poniedziałek, 15 października 2012

Tess Gerritsen - "Grzesznik"


W trzeciej książce z serii Rizzoli & Isles na pierwszy plan wychodzi właśnie ta druga pani, zwana pieszczotliwie przez policjantów i dziennikarzy “Królową Trupów”. W tym też tomie można zauważyć dopiero początki ich nieco bardziej zażyłej znajomości. Oczywiście Rizzoli wcale nie schodzi na dalszy plan, co więcej jej historia jest bardzo ciekawa, bowiem romans rozpoczęty w tomie drugim jest kontynuowany i doprowadzi do zaskakującego zakończenia powieści.

Tym razem na miejsce zbrodni Autorka wybrała coś w stylu klasztoru, gdzie przebywają zakonnice. Ginie najmłodsza z nich, zaledwie dwudziestoletnia oraz jedna ze starszych. Katolicki klasztor jest doskonałą okazją do konfrontacji brutalnej Rizzoli z wiarą w Boga, często graniczącą ze zwykłą naiwnością. Podobnie Maura Isles, okazuje się, że w dawnym życiu z kościołem tego rodzaju miała wiele wspólnego i rozmowy z zakonnicami i przedstawicielami instytucji bywają bardzo zajmujące.

Sama historia tu przedstawiona jest bardzo dramatyczna. Na tle poprzednich może wydawać się dość trywialną, choć właśnie dlatego tak uderza czytelnika - rzeczy, które spotkały siostrę Camillę to niestety codzienność naszego świata, i zdarzają się znacznie częściej, niż tropy seryjnych zabójców.

Podobnie jak w przypadku tomu drugiego, naturalnym odruchem po zakończeniu lektury jest sięgnięcie po część kolejną. Przyznaję kolejny raz: Tess Gerritsen ma talent, cieszę się, że dałem się namówić, po najsłabszym (w sensie: dość przeciętnym) “Chirurgu” póki co każdy kolejny tom wywołuje odpowiednie wrażenie.

The Sinner
Tess Gerritsen
Albatros 2004
320 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

Tess Gerritsen - "Skalpel"


Druga powieść o policjantce Jane Rizzoli jest napisana zgodnie z zasadami dobrego sequela. Praktycznie znajdziemy tu wszystko to, czego brakowało w części poprzedniej. Rizzoli wciąż jest niedostępna, ale już nieco łatwiej jest czytelnikowi ją polubić; ponadto pojawia się nowa postać: detektyw Korsak, do którego czytelnik momentalnie czuje sympatię, jest też nowy seryjny zabójca, powracamy i do tego znanego z tomu pierwszego, wreszcie: Rizzoli pozwala sobie na romans.

Czyta się po prostu jednym tchem, miałem tylko rzucić okiem, no i parę godzin później skończyłem :-) W “Skalpelu” pojawia się Wielka Nieobecna z “Chirurga”, czyli Maura Isles, zwana Królową Trupów, a Autorka znowu daje z siebie wszystko, by chwilami wzbudzić w czytelniku potworną odrazę do pewnych, wykonywanych przez doktor Isles czynności. Oczywiście z sukcesem, no, chyba że wśród czytelników znajdą się wielbiciele zimnych, nieżywych, w sporej części już poddanych rozkładowi ciał. Tak, nekrofilia jest na pierwszym planie.

Ciekawym zabiegiem jest skupienie się fabuły nie na nowym seryjnym mordercy, ale na powrocie do tego nam już znanego. W ogóle w “Skalpelu” Autorka pokazuje, że jest lekarzem i że wie o czym pisze - chwilami nawet robi się monotonnie od dowodzenia nam własnej wiedzy na tematy związane z powiązaniem spraw policyjnych z medycznymi. Ma to jednak pewien niezły klimat, i przyznam szczerze, że w połączeniu z tomem poprzednim “Skalpel” okazuje się już czymś więcej, niż tylko dobrym thrillerem, a pani Gerritsen udało się skupić moją uwagę - z pewnością do niedostępnej, zimnej i nieprzyjemnej Rizzoli oraz Królowej Trupów Isles jeszcze wrócę.

The Apprentice
Tess Gerritsen
Albatros 2009
348 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

sobota, 13 października 2012

Tess Gerritsen - "Chirurg"


Gdy już trzecia osoba z kolei poleciła mi Tess Gerritsen, nie miałem wyjścia, dla świętego spokoju dałem tej Autorce szansę. Oczywiście nie romansom, które pani Gerritsen także lubi tworzyć, ale thrillerom. Na kanwie jej serii nawet powstał serial (“Rizzoli & Isles”, czyli “Partnerki”), który jednak temat pracy policji traktuje zbyt lekko jak dla mnie, więc szybko przestałem go oglądać. Jak się jednak szybko okazało, pierwsza książka o Jane Rizzoli z serialem nie ma kompletnie nic wspólnego i w sumie “Chirurg” jest całkiem znośnym thrillerem. Gdzieś tak na poziomie innej amerykańskiej znanej pisarki z tego gatunku, Alex Kavy.


Akcja opowiada o seryjnym mordercy, naprawdę brutalnym człowieku. Znany pod pseudonimem Chirurg wykorzystuje seksualnie te kobiety, które raz już piekło gwałtu przeżyły, po czym... wycina im organ uznawany za istotę kobiecości. Ofiary podczas zbrodni są w pełni świadome, giną dopiero później. Warto zauważyć, że Autorka, jako lekarz, całkiem ciekawie rysuje przed nami ten wstrętny proces, możnaby powiedzieć nawet, że plastycznie - chwilami wręcz widać wnętrzności, czuć ich woń, a trzymając książkę można momentami mieć wrażenie jakby nasze ręce były śliskie i lepkie od krwi.

Poza tym “Chirurg” nie wyróżnia się już niestety praktycznie niczym na tle setek podobnych thrillerów. Bohaterka jest nijaka, a jej problemy z byciem jedyną kobietą w wydziale zabójstw w ogromnej większości przypadków wynikają nie z tyle z szowinistycznego podejścia facetów (choć to oczywiście też), co z jej własnej głupoty. Trudno bowiem podczas lektury nabrać o jej inteligencji jakiegoś lepszego mniemania, zachowuje się w taki sposób, że czytelnika aż bierze zdziwienie, że ktokolwiek w ogóle z nią rozmawia.

Nieco lepiej czyta się o jej koledze z pracy, detektywie Moore. Ma znacznie ciekawszy problem, niż swoją płeć do zaprezentowania czytelnikowi. Prawie dwa lata wcześniej zmarła jego ukochana żona, a on wciąż nie daje sobie z tym rady. Tu widać, że Autorka jak się zmusi, to potrafi pokazać trochę ciekawej psychiki.

Książka napisana jest całkiem fajnie, czyta się zupełnie dobrze, jednak bez uczucia jakiegoś mocnego zaangażowania. Ot, ciekawość kto zabił i ile jeszcze będzie ofiar, bo że okrutnika ostatecznie policja zgarnie, to wiadomo, takie reguły gatunku. Natychmiast po zakończeniu lektury całość w błyskawicznym tempie wyparowuje z głowy, czegoś tu brakuje, by móc się poważniej zaangażować. Może partnerki Jane Rizzoli? Bo nazwisko Maury Isles w “Chirurgu” nie pada ani razu. Pewnie rzucę okiem na kolejne tomy, a póki co polecam głównie maniakom thrillerów i opowieści o seryjnych mordercach oraz fanom Alex Kavy :-)

The Surgeon
Tess Gerritsen
Albatros 2002
336 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

czwartek, 11 października 2012

David Weber - "Honor Harrington I. Placówka Basilisk"


Raz czy dwa już próbowałem zmierzyć się z literaturą militarną i niestety były to próby średnio udane. Albo nudziło mnie zbyt wiele opisów technicznych zależności między przeróżnymi rodzajami okrętów, albo fabuła okazywała się przewidywalna jak konferencja prasowa prezesa PiS. Seria Webera jest jednak wychwalana przez tak wiele osób, że wypada spojrzeć, zgodnie ze starym chińskim przysłowiem: tak wielu fanów nie może się mylić, prawda?

Poznajemy bohaterkę serii, niejaką Honor Harrington, która właśnie obejmuje dowództwo okrętu Fearless. Od początku widać, że część powieści będzie poświęcona na klasyczne morskie opowieści jak to się kapitan z załogą brata, z kolei druga część to potężna dawka polityki, pisana z ogromną niechęcią o tym paskudnym zjawisku. Honor biorąc udział w manewrach dowodzi swoich umiejętności, w nagrodę (zupełnie jak w RP) zostaje zesłana na daleką placówkę, której nikt nie chce. Ona jednak wbrew wszystkiemu postanawia wypełnić założenia misji w stu procentach, co okazuje się być otwarciem prawdziwej puszki Pandory.

To, co w “Placówke Basilisk” jest najlepsze, to ściśle przestrzegana przez autora reguła unikania taniego dramatu. To jest jak najbardziej opowieść zbudowana na znanych schematach, jednakże bez przesady, bez przegięć. Nie znajdziemy tu typowo hollywoodzkich rozwiązań, które obrażać będą nie tylko inteligencję czytelnika, ale przede wszystkim samą Honor. Autor mimo wykorzystania wielu założeń, które literatura zna nie od dziś sprawnie kreuje z nich niezłą historię, która co prawda z nóg mnie nie zwaliła, jednakże czytała się zdecydowanie znośnie.

Brakuje książce natomiast odrobiny... romansu. Ja wiem, to jest militarna science fiction, jednakże według mnie wcale by jej nie zaszkodziło nieco więcej osobistego udziału Honor jako kobiety, nie tylko jako kapitana. Nie żebym uważał, że jak kobieta, to zaraz musi być romans :-) Po prostu tak fajna babka aż się prosi o uwikłanie w jakieś sercowe historyjki.

Kolejną próbę zmierzenia się z militarną science fiction uznaję za obiecującą. Fakt, że ziewałem przy lekturze zbyt często, by nazwać ją bardzo dobrą. Z drugiej jednak strony mimo wszystko natychmiast sprawdziłem co też dziać się będzie w tomie drugim, a to o czymś świadczy. Ostatecznie więc “Placówkę Basilisk” polecam do samodzielnego sprawdzenia, ja Autorowi daję szansę, jak kolejny tom mnie nie ruszy, to dopiero wtedy się poddam.

On Basilisk Station
David Weber
Rebis 2000
472 strony

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytać.pl

środa, 10 października 2012

Harlan Coben - Myron Bolitar, tom 2. "Krótka piłka"


Z pierwszej książki o Myronie Bolitarze zapamiętałem tyle, że można się było pośmiać. Specyficznie prowadzona narracja trzecioosobowa, pełna cynizmu i ironii, zupełnie jak główny bohater. Do tego jego przyjaciel - arystokrata i szaleniec, mnóstwo pięknych kobiet, obowiązkowy wątek romantyczny (lub romansowy, jak kto woli) - i wychodzi rzecz, którą czyta się dobrze i przyjemnie nawet jeśli fabuła jest dokładnie taka sama, jak w milionie innych kryminałów.

Kolejna książka o Bolitarze jest w stu procentach powieleniem poprzedniej. Kurczę, nawet zagadka kryminalna nie różni się absolutnie niczym, poza nazwiskiem sportowca, którego tym razem agent Bolitar ma pod swoją opieką. Pojawiają się ci sami gangsterzy, rozwinięty wątek romantyczny, tym razem oparty na schemacie “ona pragnie jego, on pragnie jej, zatem kochamy się, gdy tylko mamy chwilę czasu”, a jedyną nowością jest ostateczne wyjaśnienie kwestii pewnych czarnych charakterów.

Pomimo tego, że “Krótka piłka” to po prostu odbitka, zwykłe ksero poprzedniej książki, i tak czyta się ją szybko, przyjemnie, można nawet powiedzieć: świetnie. Zadziwiająca umiejętność Harlana Cobena - przepisać swoją książkę, zmienić nazwiska i rodzaj sportu, i wychodzi znowu bestseller. Co więcej: niby wiemy, że kolejny tom pewnie znowu będzie kalką poprzednich, a i tak chce się po niego sięgnąć. Krótko mówiąc: polecam, z Myronem można się nieźle uśmiać.

Dropshot
Harlan Coben
Albatros 2007
352 strony

Strona książki na LubimyCzytać.pl

niedziela, 7 października 2012

Elżbieta Cherezińska "Północna droga III. Pasja według Einara"


“Pasja według Einara” (znowu - lepiej brzmiałoby Saga Einara) to trzecia część cyklu “Północna droga”, w której kolejny już raz oglądamy te same wydarzenia, lecz tym razem z perspektywy Einara - potomka najwyższego kapłana Odyna, który we wczesnym dzieciństwie został oddany chrześcijanom w Anglii, w Yorku. Szczerze mówiąc nie zapamiętałem tego bohatera z poprzednich dwóch tomów jako kogoś godnego poświęcenia mu całej książki; nie polubiłem go, wręcz przeciwnie, uznałem, że jego działalność częściej szkodzi, niż pomaga. I właśnie tu widać klasę Autorki, bowiem wystarczyło otworzyć książkę, by o niechęci zapomnieć i dać się totalnie porwać lekturze.

Tym razem Północ i jej Panowie znajdują się w oddaleniu, bowiem obserwujemy nie zmagania między jarlami i królami, ale zmagania Einara z pamięcią po swoim ojcu, z pamięcią o krainie, gdzie się urodził oraz tym, co jest teraz - przerażającym klasztorze, działającym wedle Reguły świętego Benedykta. A ta - jak ogromna większość przepisów, zwyczajów i tradycji w chrześcijańskim świecie - została odczytana w taki sposób, by młodych zwyczajnie upodlić, upokorzyć, by starzy mieli odrobinę perwersyjnej radości w swoim kompletnie nielogicznym, pustym, nie dającym żadnej radości istnieniu.

Oczywiście jak kościół, to i polityka. Einar szybko staje się jej narzędziem i mamy okazję obejrzeć znowu to wszystko, co pokazała “Ja jestem Halderd”, lecz z drugiej strony. I rzecz jasna całość nabiera zupełnie nowego znaczenia, dzięki czemu Einara, za którym nie przepadałem, wpierw nauczyłem się tolerować, a w końcu dałem się w całości wciągnąć w jego życie - chyba jeszcze smutniejsze i bardziej tragiczne od życia Halderd, bowiem młody chrześcijanin mierzyć się musi nie tylko z najbliższymi, bezpośrednio go tyczącymi sprawami, ale także z ogółem działalności kościoła, który - zupełnie jak dzisiaj - ma tylko jeden cel: władzę i drogę ku niej choćby i po trupach.

Książka nie odstaje jakościowo od poprzednich dwóch - czyta się jednym tchem, nie daje o sobie zapomnieć nawet na chwilę. Jest świetnym podsumowaniem dwóch poprzednich części, wywołuje wszystkie możliwe emocje. A najlepsze w niej jest to, że choć opowiada o tym, co teoretycznie już znamy, i tak bardzo często potrafi czytelnika zaskoczyć.

Pasja według Einara
Elżbieta Cherezińska
Zysk i S-ka 2011
wydanie elektroniczne: 322 strony

Strona książki na LubimyCzytać.pl

sobota, 6 października 2012

Elżbieta Cherezińska "Północna droga II. Ja jestem Halderd"


Podczas lektury pierwszego tomu "Północnej drogi" można było się domyśleć o czym będzie część druga. Jedną z ciekawszych postaci była niejaka Halderd, można by rzec: sąsiadka Sigrun, i to ona jest główną bohaterką książki. W ten sposób widać system, na jakim trylogia się opiera. Nie jest to klasyczny "ciąg dalszy nastąpił", ale ukazanie dokładnie tych samych wydarzeń lecz z perspektywy innej osoby. Brzmi trochę dziwnie, wiem. Można się obawiać, że lektura będzie często nudnawa, wszak wiemy jak skończy się przygoda wielu postaci. A jednak Autorce bez problemu udaje się utrzymać uwagę czytelnika, a nawet wielokrotnie go zaskoczyć.

Halderd to postać równie ciekawa, co Sigrun, a jej życie opisane jest w podobny sposób. Autorka znowu nie daje się zamknąć w ramach typowych dla tego typu opowieści. Halderd to przede wszystkim silna kobieta, która bez wahania rozkazywała wojom, dyskutowała z władcami, z jej zdaniem się liczono. A jednak nie jest to opowieść o silnej czy wyjątkowej kobiecie, ale po prostu o kobiecie, z jej pragnieniem miłości, poszukiwaniem bezpieczeństwa, żonie rozczarowanej mężem, matce płaczącej nad losem swoich dzieci. Kobiecie ukształtowanej przez ciężkie dzieciństwo, które raz na zawsze pokazało jej drogę do przetrwania. Postaci dalekiej od ideału, jakim na jej tle zdawać się może Sigrun, ale też od swojej sąsiadki o wiele silniejszej, mądrzejszej, świadomej problemów otaczającego ją świata, a nawet działającej, by ów świat poprawić.

Jest "Ja jestem Halderd" (Saga Halderd brzmiałoby lepiej) także historią o miłości, podobnie jak tom poprzedni. Tym razem o miłości trudnej, często nieobecnej, co za tym idzie także o samotności i poczuciu, że prócz siebie człowiek nie ma nikogo. To piękny dramat rozgrywający się w trudnych czasach, gdy starzy bogowie muszą odejść i zrobić miejsce dla Białego Chrysta. Świetna książka, niby opowiadająca o tym, co już znamy, a jednak od tomu pierwszego zupełnie inna, choć tak samo dobra.

Ja jestem Halderd
Elżbieta Cherezińska
Zysk i S-ka 2010
wydanie elektroniczne: 380 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

poniedziałek, 1 października 2012

Elżbieta Cherezińska - "Północna droga I. Saga Sigrun"


"Saga Sigrun" na zawsze zostanie w mojej pamięci, bowiem dzięki tej właśnie powieści poznałem dotychczas kompletnie nieznaną mi Autorkę, której styl pisania mnie totalnie zauroczył. Kolejne cztery Jej książki już czekają w czytniku :-) Jest to powieść historyczna, której akcja rozgrywa się w Norwegii pod koniec pierwszego tysiąclecia po Chrystusie. W otoczeniu postaci historycznych, do których zaliczymy władców kraju, poznamy także córkę jednego z jarlów, późniejszą żonę kolejnego - Sigrun.

Jest ona narratorką powieści i z jej ust dowiemy się jak wyglądało życie w tych ostatnich dla wikingów północy dobrych dniach. Nadciąga chrześcijaństwo, a wraz z nim chaos oraz konieczność zmiany całej swojej tradycji. Nie ma już miejsc, które można łupić, a brak wypraw powoduje waśnie we własnym domu. Kolejni królowie zostają mordowani, zdradzani, często przez własne potomstwo, a Duńczycy tylko czekają na ugięcie karku przez ośmiu jarlów oraz zbieranie od nich danin i trybutów.

Tym, co najbardziej mi się podobało w życiu Sigrun jest jej radość. Nie jest to kolejna książka mówiąca o nieszczęśliwej kobiecie, której ojciec znalazł męża zawierając tym samym polityczny sojusz, i która resztę swojego życia przeżyła w troskach, nieszczęśliwie, szukając nigdy nie zaspokojonej miłości. Właśnie jest na odwrót, choć małżeństwo było politycznie aranżowane, a sama Sigrun nie miała nic do powiedzenia w kwestii wyboru małżonka. Mimo to "Saga Sigrun" jest w takim samym stopniu powieścią historyczną, jak też po prostu książką o wielkiej, wspaniałej miłości między dwojgiem ludzi. Pełnej szczęścia, ale tym bardziej przysparzającej trosk. Gdzie uczucie jest tylko tak duże, jak duże jest zaangażowanie uczestników, chęć rozumienia potrzeb innych oraz wola spełniania ich pragnień.

To bardzo ciekawie napisana książka, która jednocześnie wiele mówi o wypełnionych walką, akcją tamtych czasach, gdzie trup pada co krok a zdrada jest na porządku dziennym, a z drugiej strony tej walki i akcji w zasadzie na pierwszym planie nie ma. Sigrun po kolei spowiada się ze swojego życia, opisując kolejne dni, tygodnie i lata oczekiwania na powrót ukochanego z kolejnych wypraw; mówi o swych pragnieniach i troskach, radościach i smutkach, marzeniach i lękach o to, co przed nią. A całość powstała w taki sposób, że ani przez chwilę czytelnika nie ogarnia uczucie znużenia, i owa kobieca narracja w zupełności wystarcza, by także wielbiciele akcji i mocnych wrażeń poczuli się usatysfakcjonowani. To rewelacyjna lektura, stylem i łatwością przyswojenia dorównująca takim mistrzom powieści historycznej jak Bernard Cornwell, tematem wspaniale wbijająca się w nasze, słowiańskie zainteresowania (jest kilka przyjemnych odnośników do naszych ziem, zresztą wikingowie to prawie jak sąsiedzi... ;). Ponadto "Saga Sigrun" to nie tylko doskonała opowieść, ale także wspaniałe pobudzenie apetytu na więcej, widać bowiem jasno, że temat tu ukazany można przedstawić z różnych stron, ciekawych postaci nie brakuje, i na szczęście w kolejnych tomach ich tajemnice zostaną odkryte.

Północna droga, tom 1. Saga Sigrun
Elżbieta Cherezińska
Zysk i S-ka 2009
wydanie elektroniczne: 364 strony

Strona książki na LubimyCzytać.pl