niedziela, 9 września 2012

Robert A. Heinlein - "Piętaszek"


Piętaszek Jones to kobieta, którą moglibyśmy chyba swobodnie nazwać agentem, szpiegiem czy innym słowem określającym super wyszkolonego człowieka do zadań specjalnych, pracującego dla jednej z mnóstwa tajnych organizacji dbających o zachowanie jako takiego porządku na świecie. Przy okazji - Friday Jones brzmiałoby znacznie lepiej, rozumiem, dlaczego wznowienie ma inny tytuł - kwestia estetyczna.

Szybko się jednak okazuje, że Piętaszek nie jest po prostu absolutnie przepiękną, wspaniale utalentowaną, rewelacyjnie wyszkoloną kurierką, ale SIL-em, czyli Sztuczną Istotą Ludzką. Wyhodowaną w laboratorium z genów wybranych przez swoich rodziców: probówkę i skalpel. Przynajmniej sama o sobie tak myśli, a jej droga do upewnienia siebie, że mimo temu, w co wierzą ludzie, jest człowiekiem, pełnoprawnym człowiekiem, to właściwa treść książki.

Jednak, jak na Heinleina przystało, ta treść jest sprytnie zasłonięta akcją. Wszak mówimy o agentce, zabójstwach, torturach, baaaaaardzo dużej ilości seksu - to wszystko wypełnia książkę w 97% i choć w ogromnej większości zapewnia doskonałą zabawę, chwilami nadążenie za kolejnymi postaciami spotkanymi przez Piętaszka, kolejnymi zamachami, rewolucjami, krajami z odrębnymi przepisami... cóż, może to być delikatnie męczące.

Heinlein w “Piętaszku” operuje prostym, pełnym dowcipkowania językiem, tworząc ze swojej bohaterki istotę marzeń każdego nastolatka płci męskiej. Uwielbiająca seks, przepiękna kobieta, w dodatku praktycznie gwarantująca wyjście bez szwanku z prawie każdej sytuacji? Marzenie także dla większości starszych chłopców :-) Jednak w żadnym wypadku nie jest to po prostu powieść akcji w otoczce science fiction. Oprócz wspomnianego problemu Piętaszka, próbującego utwierdzić się we własnej przynależności do gatunku ludzkiego, mamy tu także opisane inne problemy, z których Heinlein jest znany również dzięki innym powieściom.

Mnóstwo miejsca jest poświęconego właśnie sprawom zmysłów, w znaczeniu: seks to zdrowie, a nie grzech czy nawet temat tabu. Jednak autor nie jest idiotą, i pokazuje, że nie wszystkie pomysły, które pojawiają się w związku z wolnością seksualną, będą dobre. Widać to genialnie na przykładzie S-grup, gdzie kilkoro kobiet i mężczyzn jest wieloma matkami i ojcami dla jeszcze większej ilości dzieci. Pisarz dokładnie pokazuje dlaczego to się nie może udać.

Warto dodać, że mimo tego całego seksu, obecnego praktycznie stale, nie jest to w żadnym wypadku książka wulgarna czy “dla dorosłych”. Wręcz przeciwnie - jest bardzo uczuciowo, przyjemnie, po prostu miło. Heinlein świetnie opisuje sprawy takimi, jak je widzi, a ten facet miał gigantyczny talent do prowadzenia narracji w ten sposób, by czytelnik z jego kreacjami natychmiast się polubił. Nawet, jeśli nie do końca je akceptował.

A najfajniejsze w “Piętaszku” jest to, co ukryte pod nieustanną, chwilami nawet zbyt dynamiczną akcją. Gorzkie słowa o ludziach, i ich głupocie i ograniczeniu, wynikającemu z zawsze tych samych dwóch elementów: religii i tradycji oraz trzeciego, będącym konsekwencją owego duetu: polityki. Nie polecam ludziom o zamkniętych umysłach, którzy wolą pozwolić za siebie myśleć innym. Ani przeciwnikom metody in vitro. I tak nie zrozumieją o co Heinleinowi chodziło.

Friday
Robert A. Heinlein
Phantom Press 1992
414 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytać.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz