piątek, 6 lipca 2012

Carlos Ruiz Zafón - "Książę Mgły"


“Książę Mgły” to moje pierwsze spotkanie z bardzo popularnym ostatnio autorem. Książka napisana została na początku lat dziewięćdziesiątych, i jestem głęboko przekonany, że gdyby też wówczas została wydana w Polsce i wpadła w moje ręce, zapamiętałbym ją na całe życie. Jest to bowiem coś na kształt horroru dla młodszych czytelników, i nie trudno mi sobie wyobrazić siebie samego, jak mając dwanaście czy trzynaście lat przy niektórych fragmentach zimna struga potu spływa po plecach, a ciemność po zgaszeniu światła staje się nagle bardzo nieprzyjemna :-)

Bardzo podobała mi się narracja, jest z tych, w których jednocześnie poznajemy bardzo wiele szczegółów budujących klimat i związujących czytelnika z postaciami, a zarazem ani przez moment nie poczujemy nudy. Podobnie sympatycznie pokazane są relacje między rodzeństwem, czytając jak się do siebie bohaterowie odnoszą na co dzień, a jak w momencie jakiegoś kryzyzu - choćbym widział siebie samego sprzed lat.

Historia tu pokazana opowiada o Księciu Mgły, tajemniczej istocie, która spełnia życzenia, lecz oczywiście nie za darmo. Ponadto elementy grozy są bardzo typowe dla strachów młodszych czytelników - potwory w szafie i klowny uzbrojone w ostre zęby i szatańskie spojrzenie.

I jako książka dla młodszych “Książę Mgły” jest bardzo w porządku i w ten sposób należy go czytać. Starsi czytelnicy z pewnością znajdą kilka kompletnych nielogiczności w fabule, ale co z tego? To nie jest powieść dla racjonalnych dorosłych, tylko dla odważnych, pełnych wyobraźni dzieci. Z pewnością sięgnę po kolejne powieści pisarza, by znowu się poczuć jak wtedy, gdy miałem dwanaście lat.

El príncipe de la niebla
Carlos Ruiz Zafón
MUZA 2011
wydanie elektroniczne: 150 stron

Strona książki na LubimyCzytać.pl

1 komentarz:

  1. Nie tyle nielogiczności w fabule, co lekkie niedostatki w warsztacie autora. Mam tu na myśli choćby nieco naiwnych i schematycznych bohaterów. No i po przerobieniu pozostałych powieści Zafóna dość wyraźnie widać, że ta schematyczność przekłada się na konstrukcję fabuły w ogóle. Ale w tym przypadku ani trochę nie psuje to radochy z lektury, czyta się przyjemnie i już. Ze wszystkich książek spod pióra tego pana "Księcia" lubię najmniej, a tak czy siak bawiłam się przy nim świetnie ;) No i plus za słodko-gorzkie zakończenie, mało który pisarz celujący w młodzież zrezygnowałby z happy endu.

    OdpowiedzUsuń