niedziela, 3 czerwca 2012

Robert Fabbri - "Wespazjan. Trybun Rzymu"

Prolog pierwszego tomu sagi o Wespazjanie zapowiada wspaniałą lekturę, która ma szansę dorównać “Troi” Davida Gemmella czy “Kronikom Pana Wojny” Bernarda Cornwella. Na świat przychodzi Wespazjan, a jego narodzinom towarzyszą znaki, z których wynika, że czeka go chwała i sława... oraz trochę nieszczęść na drodze. Zapowiada się doskonała powieść, w której będziemy mieli okazję dokładnie obejrzeć sobie drogę Wespazjana do tronu. Jak wiadomo, człowiek ten został cesarzem w wieku dość zaawansowanym, lecz nim się nim stał, widział co się dzieje w Cesarstwie Rzymskim, przeżył zarówno rządy Kaliguli, jak i Nerona. Zapał do czytania momentalnie robi się wielki, i podświadomie czytelnik obiecuje sobie wspaniałe doznania, jakie “Trybun Rzymu” ma przynieść.

Autor fachowo pokazuje czasy starożytności, przedstawiając wiele postaci, które wciąż jeszcze pamiętają Republikę i czasy Cezara, Pompejusza i Marka Antoniusza. Z każdej strony, z każdego akapitu widać jego miłość do Cesarstwa, to nie ulega wątpliwości. Mamy tu doskonałe opisy codziennego życia w Rzymie tamtych dni, jest także nieźle zaprezentowany system społeczny. Wespazjan, mimo że jest młodzieńcem dobrym z natury, nie waha się ani chwili, gdy przychodzi mu do odbierania innym życia, zdecydowanie dzieląc ludzi na lepszych i gorszych. Pokazane także wyraźnie są polityczne spiski, jakimi Rzym żył. Kolejni faworyci cesarzy dysponują niemalże prywatnymi armiami, a na uliach Wiecznego Miasta, tuż pod nosem samego Tyberiusza rozgrywa się prawie że wojna między frakcjami myślącymi już o następcy tronu.

Niestety obok tego zamiłowania do starożytności mamy zupełnie przeciętne umiejętności pisarskie Roberta Fabbri’ego. I nie dość, że nawet teoretycznie pełną emocji wyprawę po uwięzioną kobietę autor potrafi opisać tak, że spać się chce, to jeszcze sztucznie pompuje grubość powieści setkami zupełnie zbędnych opisów i drętwych dialogów. Jeśli tak ma wyglądać cała saga, złożona z siedmiu tomów, to ja dziękuję i wysiadam. Po prostu nie dam rady, wiem to na pewno.

Temat autor sobie wybrał wspaniały. Zna się na historii i kocha starożytny Rzym - to widać od razu. Szkoda tylko, że obrał drogę konstruowania sagi i powieści przygodowych raczej dla młodzieży - w ten sposób mnie bardzo znużył, i choć ożywiłem się we fragmentach, gdzie Wespazjan współpracuje z niejakim Germanikiem Kaligulą, to zarówno przed tym fragmentem, jak i po nim, musiałem często podczas lektury walczyć ze snem.

Wespasian: Tribune of Rome
Robert Fabbri
Dom Wydawniczy REBIS 2012
wydanie elektroniczne epub: 333 strony
Strona książki na LubimyCzytać.pl

3 komentarze:

  1. Właśnie zaczęłam czytać. Istotnie prolog zapowiada wspaniałą lekturę, szkoda, że nie do końca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może Tobie się bardziej spodoba całość, czego szczerze życzę :-)

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o książki ze starożytnym Rzymem z tle, to poprzeczka u mnie jest bardzo podniesiona, ale zobaczymy :)

      Usuń