piątek, 9 marca 2012

Jakub Żulczyk - "Świątynia"

Jako że “Zmorojewo” bardzo mi się podobało, do “Świątyni” podszedłem z odpowiednim entuzjazmem. I z początku lektura wyglądała na jeszcze lepszą, pod każdym względem, od poprzedniej części. Autor wziął się za opisywanie stosunków międzyludzkich, na przykładzie dzisiejszych nastolatków (i nastolatek), ze wszystkimi ich problemami, zarówno tymi fikcyjnymi, jak i boleśnie realnymi. Rzeczywistość szkolna jest opisana doskonale, jak ktoś lubi tego typu literaturę, dobry dramat, to będzie się czuł jak w niebie.

Jednak jest to horror. Dla młodzieży, ale wciąż horror, i niestety “Świątynia” nie obroniła się przed największymi problemami, na jakie w horrorach natrafiam. Jak tylko obszerne wprowadzenie się skończyło, i wiele elementów wskoczyło na swoje miejsca, lektura zrobiła się o wiele mniej wciągająca, jakaś taka rozlazła, a bohaterowie, jeszcze przed sekundą autentyczni i prawdziwi zamienili się w postaci z papieru. I tak naprawdę końcówka książki to jeden wielki fajerwerk, w którym autor po kreacji naprawdę ciekawego z socjologicznego punktu widzenia zjawiska zupełnie je olewa, tak jak olewa jego efekty i oddziaływanie, a skupia się na akcji w stylu “Supernatural”. A po tym, co zaserwował na początku książki wiemy, że potrafi i stać Go na wiele więcej.

Cóż, ze względu na wspaniały i pokaźny wstęp i tak książkę polecam, ale do kolejnego tomu (jeśli jest w ogóle planowany) podejdę nieco ostrożniej, już nie na hurra :-)

Świątynia, Nasza Księgarnia 2011, wydanie elektroniczne: 380 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytać.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz