środa, 26 października 2011

Stephen King "Carrie"

Bohaterką książki jest tytułowa Carrie, szesnastoletnia dziewczyna, która kompletnie nie ma pojęcia o życiu. Od zawsze jest wyśmiewana przez rówieśników, wytykana palcami. Winę za taki stan rzeczy ponosi jej matka, fanatyczka religijna, która nie mogąc znieść własnego grzechu, jakim według niej niewątpliwie jest poczęcie i urodzenie dziecka, tłamsi córkę, zmusza do tkwienia w patologii. Prawdziwym horrorem w tej opowieści nie są wydarzenia do których zmierzamy od pierwszego słowa w powieści. Horrorem jest właśnie dramat młodej dziewczyny tak bardzo odrzuconej i pozbawionej jakiejkolwiek pomocy. Nie ma nikogo, kto próbowałby się nią zainteresować. Aż do genialnie przez Kinga opisanej pierwszej menstruacji. To, co autor tu pokazał to według mnie jedna z najlepszych scen literatury w ogóle. Ludzka podłość obnażona, ukazana w całej swej paskudnej okazałości spięta szybkim, choć konkretnym i nie pozbawionym koniecznych tu wulgaryzmów piórem Kinga zwala z nóg.

Wtedy okazuje się, że znajdą się tacy, którzy do Carrie wyciągną przyjazną dłoń. I bardzo dobrze, bo zawsze się tacy znajdują, mimo szaleństwa i tępoty ogromnej większości członków każdego społeczeństwa. Niestety to samo dotyczy drugiej strony medalu - dopóki Carrie była pośmiewiskiem, była TYLKO pośmiewiskiem. Jednak gdy zdobywa nieoczekiwaną pomoc, chwilową sławę, szybko znajdują się tacy, którzy pragną pokazać jej właściwe miejsce.

Książka we wspaniały sposób opisuje to, z czego ludzie najlepiej są znani: ich prymitywizm i głupotę. Wydarzenia są tak realnie okrutne, tak prymitywnie doskonałe i naturalne, że momentami chce się wyć z rozpaczy nad losem głównej bohaterki. Tego typu sytuacje zdarzają się wszędzie, a jak są bolesne i jak wielkich zmian mogą dokonać w psychice wiedzą tylko dręczeni, nigdy dręczący.

Dla mnie w “Carrie” są tylko dwa problemy. Pierwszy z nich to zbyteczne włożenie w opowieść sporej ilości tekstu dotyczącego telekinezy oraz prawdopodobieństwa występowania tej zdolności u ludzi. Jak rozumiem, autor chciał w ten sposób utwierdzić czytelnika w przekonaniu, że telekineza istnieje, podawał sprytnie spreparowane "naukowe fakty", by zwiększyć mroczny klimat u odbiorcy. Niepotrzebnie, mi to raczej klimat psuło. Drugi problem wynika poniekąd z pierwszego, a jest nim znana z większości książek Kinga skłonność do gadulstwa. Zamiast ładnie zakończyć książkę, raz a dobrze, z przytupem, w dobrym stylu, konkretnie, zmasakrować czytelnika rozgrywającym się tu dramatem przede wszystkim Carrie, a dopiero potem reszty psychopatów i zboczeńców, zwanych dla niepoznaki społeczeństwem, autor bawi się w wywiady i fragmenty przemówień specjalnie powołanej komisji, ględzi i ględzi. Pierwsze dwie części książki dzięki takim wstawkom rzeczywiście budują klimat, ale trzecia to już jakaś farsa. Sama końcówka (nie, nie zdobędę się na określenie jej oficjalnie mianem “puenty”) jest tak hollywoodzko przewidywalna, że aż boli, by Mistrz stosował takie proste sztuczki.

Pamiętajmy jednak, że to pierwsza opublikowana książka Kinga, i jak na pierwszą jest i tak wystarczająco genialna :-)

Carrie, Prószyński i S-ka 2011, wydanie elektroniczne: 169 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

4 komentarze:

  1. Jest genialna to fakt.
    Lubię, gdy King, jak Ty to nazywasz, ględzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja uwielbiam to ględzenie, gdy dotyczy kwestii społecznych, pokazuje zależności między ludźmi, opowiada o nas smutne prawdy. Jednak gdy autor przechodzi do opisów akcji, to bardzo często mam wrażenie, że przydałyby się nożyce.

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie w Carrie jednego było za mało - długości książki... :)
    Książka jedna z najlepszych w jego dobytku. Nie czytałem wszystkich, choć do tego dążę, to póki co Carrie wymiata.

    Jeśli chcesz prawdziwej grozy, strachu to polecam bodajże Szkieletową załogę - w niej jest powieść "Mgła" - uważam, że nigdy nie bałem się tak podczas czytania książki (filmowa adaptacja "The Mist" - kiepściutka w mojej ocenie...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok, dzięki za polecankę. Szkieletowa załoga czeka gdzieś w kolejce, Twój komentarz właśnie popchnął ją na jedno z pierwszych miejsc :)

      Usuń