poniedziałek, 12 września 2011

Andrzej Tuchorski "Rezydent wieży, księga I"

To nie pierwszy raz, gdy do miesięcznika Nowa Fantastyka zostaje dorzucona gratis książka. Ostatnim razem otrzymaliśmy powieść uznanego autora, Poula Andersona, a tym razem padło na Polaka, rozpoczynającego karierę pisarską, znanego z portalu fantastyka.pl Andrzeja Tuchorskiego. Jedna teoria mówi, że dodanie książki debiutanta (no, prawie debiutanta) to pójście na łatwiznę i nie ma sensu się po niej zbyt wiele spodziewać. Druga teoria wprost przeciwnie: dorzucenie książki debiutanta gratis do gazety, którą i tak kilka tysięcy czytelników kupi jest świetnym sposobem na zaistnienie w świecie polskiej fantastyki, w związku z czym książka raczej musi trzymać pewien poziom. Z tą drugą się zgadzam, gdybym pisał to chciałbym być na miejscu autora, zwłaszcza że książka jest całkiem dobra, wręcz na tyle dobra, że zapowiadany na koniec października tom drugi już znajduje się na mojej liście książek, które “chcę przeczytać”.

Książka zawiera pięć opowiadań, ukazujących kolejne przygody tytułowego Rezydenta Wieży, młodego czarodzieja o imieniu Klavres. Po kolei dowiadujemy się coraz więcej o nim samym, jego przyjaciołach i świecie, w którym żyją. A jest to świat fantasy, rzecz jasna, i choć pełen smoków, krasnoludów i paradujących dumnie elfów, jest jednocześnie zbudowany na tyle ciekawie i z pomysłem, że swobodnie można czytać, bez uczucia znużenia. Przypomina on Imperium Rzymskie, wiele nazw wzięto z łaciny. Ale poza tym, że mamy tu różne rasy i przedziwne stworzenia, różnicą jest wszechobecna myśl technologiczna. Krok po kroku imperium podąża w kierunku, który zapewnia wszystkim coraz większy dostatek: emancypacja kobiet, wynalezienie druku, rezygnacja z krwawych walk gladiatorów na rzecz stworzenia ligi tego kontaktowego sportu. A obok magia, czary, drużyny, wyprawy po skarby oraz raz na jakiś czas pojawiający się samozwańczy Panowie Ciemności czy inni Władcy Mroku.

Jak więc widać jest to także fantasy lekko humorystyczne, ale nie w stylu Terry’ego Pratchetta, bardziej w stylu Davida Eddingsa. Bohaterom zdarza się oddać życie, problemy i zadania Klavresa to nie bułka z masłem, nie jest to na pewno typowa komedia fantasy. Raczej nieskomplikowana i może nieszczególnie ambitna, ale jednak dobra opowieść tocząca się w stosunkowo ciekawym świecie.

Nie sposób uniknąć skojarzeń z Arivaldem z Wybrzeża Jacka Piekary, którego przygody zostały napisane w dokładnie ten sam sposób - jednocześnie poważnie, z prezentacją świata, a mimo to z humorem. Niejeden pewnie oskarży autora o kopiowanie twórczości starszego kolegi, ja tam czepiać się nie będę - Arivalda czytało się przyjemnie, a pan Piekara nie spieszy się z kontynuacją tematu, ktoś więc musiał zająć jego miejsce w gatunku. Andrzej Tuchorski z pewnością się do tego nadaje.

Rezydent Wieży, Księga I, Prószyński i S-ka 2011, 220 stron

Strona książki na Fantasta.pl
Strona książki na LubimyCzytac.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz